niedziela, 7 kwietnia 2013

Tornado- Spacer z Aomori

Dzisiaj obudziłem się dość późno, wszyscy już dawno byli najedzeni i pełnili swoje obowiązki. Prawie wszyscy! Pod drzewem zobaczyłem jeszcze śpiąca Aomori, skoro wszyscy już się najedli postanowiłem ją obudzić, żebym nie musiał iść na łąkę sam. Chciałem ją wystarczyć, lecz moje chodzenie po cichu coś mi nie wyszło. Klacz otworzyła oczy i zaspana powiedziała:
A: Tornado? A co ty tu…Emm? Wiesz? Bardzo cicho chodzisz.
T: No właśnie widzę, nie tak miało być.
A: A jak?
T: A nie ważne. Zauważyłem, że jeszcze śpisz a reszta stada już zajmuje się swoimi sprawami i chciałem zaprosić Cię na śniadanie.
A: Serio?
T: Nie! Na niby! –powiedział ironicznie.
A: Ha .. ha .. ha… ale śmieszne ….
T: No wiesz, ja nie zadaje głupich pytań, hehe.
A: Ale zabawne, serio.
T: Oj! Widzę, że ktoś tu się zaczyna denerwować. Jakie to słodkieee…
A: Tor! Ja wcale się nie denerwuje!
T: Uważaj złość piękności szkodzi.
A: Jedyną rzeczą jaka mi może zaszkodzić to twoja obecność.
T: Ej … (zrobił smutną minę) to nie było miłe.
A: Haha! Ojej! Straszne!
T: No! Bardzo!
A: Oj, tak. Idź się popłacz.
T: A wiesz, że tak zrobię! (ogier zaczął udawać, że płacze)
A: Haha! Weź już się zamknij, bo tego się słuchać nie da!
T: Zamknę się jak pójdziesz ze mną na łąkę, bo jestem głodny a ty pewnie też. (dalej zaczął udawać płacz)

…Aomori…(07.04)
A : Fakt , jestem głodna .
T : Więc , idziesz ?
A : No.. Dobra, chodźmy . Nie mam nic do stracenia .
Ruszyliśmy na na łąkę . Trawa była już wygryziona, ale dało się zauważyć większe źdźbła .
A : Więc jesteśmy . Możemy jeść .. - powiedziałam , po czym schyliłam się i zaczęłam dogryzać trawę . Tornado zrobił to samo .
T : Smakuje mi dzisiaj . - uśmiechnął się .
A : Też mam wrażenie , że dzisiaj jest jakaś lepsza . To pewnie , przez ten deszcz w nocy .
T : Fakt , lało .
A : Lało , ale przynajmniej deszcz pozwalał spać, z resztą mi zmoknięcie nie groziło , bo spałam pod drzewem .
T : Mi też raczej nie groziło .
Na pewną chwilę zapanowała cisza .
A : No , nie wiem jak ty , ale ja jestem już syta .
T : Ja w sumie też.

...Tornado...(08.04)
Przez chwilę popatrzeliśmy na siebie, gdy nagle Tifo mnie popchnął i zbliżyłem się do Aomori.
T:Ekhem, sorry.
A: Nic nie szkodzi.
T: Wiesz, masz ładne oczy.
A: Dziękuję –odpowiedziała zawstydzona
Ti: Tato? A co ty robisz?
Odsunąłem się od klaczy i skierowałem łeb do syna.
T: Młody, jak dorośniesz to zrozumiesz.
Ti: Ale ja jus jestem dolosly!
T: Czyżby?
Ti: Nooooo!
T: Aomori, weź go pocałuj to coś zobaczysz. –szepnąłem jej do ucha.
Ti: Ej! Co wy gadacie!
Wtedy klacz pocałowała źrebaka a ten upadł i zaczął się tarzać.
Ti: Fuuuj! Fuujjj! Pocalowala mnie! Bleeeee! Ja umjeeeee!
Razem z Aomori zaczęliśmy się smiać.
T: Jeszcze nikt od buziaka nie umarł, nie panikuj. Przecież mama Cię całuje i jakoś żyjesz.
Ti: Ale to mama jest!
T: Ale też klacz.
Ti: Klace są głupie! Tylko mama jest spoko!
T: No teraz tak mówisz, zobaczymy potem co będzie.
Ti: Nic nie będzie!
Wtedy przyszła Markiza z Alteą, która szturchnęła brata i krzyknęła:
Al: Ganias! Osle!
Ti: Sama jestes osiol!
Al: Muł, muł!
Ti: Widzis tato! Klace są gupie! (pobiegł pobawić się z siostrą) –Zaraz Cie zlapie ty ośle!
Aomori przez cały czas się śmiała, aż w końcu powiedziała:

...Aomori...(08.04)
A: Słodkie masz źrebaki .
T : Prawda ? Też tak myślę .
A : Lubię małe źrebaki .
T : Ja też .
A : Są takie małe , niewinne . - Powiedziałam oglądając się na biegnące źrebaki .
T: Prawda , też lubię źrebaki .
Konie ruszyły dalej , kierując się nad wodospad . W drodze rozmowa o źrebakach zmieniła się w rozmowę o Kasjopei . Potem jeszcze o innych koniach i w końcu o obgadaliśmy całe stado .
A : Plotki plotkami , niestety już dochodzimy .
T : Fakt , miło się rozmawiało .
A : Pewnie , że miło . To do zobaczenia Tor .
T : Pa .
I konie rozeszły się .