poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Elekta- Jesień

Był cudowny dzień.Teecna była z Emilą w Lesie Ciszy.Postanowiłam pójść do Kopytnego Lasu.Kiedy weszłam do Kopytnego Lasu obtoczyły mnie rude liście.Usłyszałam śpiew ptaka.Rozejrzałam się dokoła.Zobaczyłam czerwonego ptaszka ,który latał nad moją głową śpiewając.
E.Witaj jak masz na imię?
B.Ja?Brutus.
E.Witaj Brutusie ja jestem Elekta.Co tu porabiasz?
B.Ja tu mam swoje gniazdo.
E.Pięknie śpiewasz.
B.Dziękuje mam coś dla Ciebie i przyjaciółki Kasjopei.
E.A co?
B.Piękne czerwone drzewo tuż za Moczarami.
E.Żegnaj idę go szukać.
B.Do zobaczenia.
Pogalopowałam do Kasji.Opowiedziałam jej wszystko kiedy już minęłyśmy Moczary.Na nasze drodze stanęło potężne drzewo koloru czerwonego.Był tam Brutus.
B.Witaj ponownie Elekto.Witaj Kasjopeo.
E.Co ty tu robisz.
B.To drzewo nazywa się Drzewem Eliksiru.
K.Co?
B.Tak Drzewem Eliksiru.Trzeba zerwać z niego liść, żeby zrobić Eliksir Maści.
K.A co to za Eliksir.
E.To na pewno Eliksir który zmienia maść.
B.Tak Elekto.Kasjopeo czy chcesz mieć ten Eliksir w swoich zapasach? 

...Kasjopea...(18.04)
K: Oczywiście! Choć wprowadzi to trochę zamieszania w stadzie.
B: Każdy eliksir wprowadza lekkie zamieszanie.
K: Co racja to racja. – Zerwałyśmy liść, a Brutus powiedział nam jak przyrządzić eliksir.
E: Dziękujemy, Brutusie i do zobaczenia.
B: Do widzenia!
Poszłyśmy do Turkusowych Źródeł zrobić ten specyfik. Udało się!
K: Więc mamy nowy  Eliksir dzięki Tobie Elekto!
E: Raczej dzięki Brutusowi.
K: Też.
E: A co tam masz? –Wskazała na miejsce, gdzie spała Kornelia.
K: Córkę.
E: Yyyy, od kiedy masz córkę?!
K: Jedną to od roku chyba, a drugą od kilku dni.
E: No tak w sumie ostatnio jakaś gruba byłaś.
K: Dzięki.
E: A kto jest tatą?
K: A czy to ważne? Ważne, że jest zdrowa i śliczna.
E: A jak ma na imię?
K: Kornelia, ale nie budź jej teraz niedawno usnęła. Wracając do sprawy Eliksiru, czy chcesz użyć go jako pierwsza?
...Elekta...(20.04)
E.Oczywiście.
K.To masz.
E.A pójdziesz ze mną nad Wodospad?
K.Dobrze, a ścigamy się?
E.Nie mogę.
K.Czemu?
E.Za cztery dni będę miała źrebaczki.
K.Sorry zapomniałam.
E.Okey to chodźmy.
Po 30min. byłyśmy nad Wodospadem.
K.Pij.
E.Okey.
Kiedy wypiłam napój podeszłam do wodospadu. Byłam siwą klaczą.
E.Nieźle działa.
K.Zgadzam się.
E.A podobam Ci się?

...Kasjopea...(21.04)
K: Śliczna jesteś jak zawsze.
E: Hehe, dziękuję, a ty nigdy nie myślałaś, nad zmianą maści.
K: Nie, to nie dla mnie. Urodziłam się kara i kara umrę. Kocham swoją maść.
E: Nie rozumiem.
K: Bo tu nie ma nic do rozumienia, nie zmienię maści i koniec tematu.
E: Spokojnie Kasja. Nie denerwuj się.
K: Nie jestem zdenerwowana.
E: No dobrze, dobrze. Może Kornelcia chcę się pobawić z Sebą?
K: Kornelciu, słyszałaś?
Ko: Tak mamuś! Mogę?
K: Możesz kochanie. Chodź pójdziemy do Lasu Ciszy.
I poszliśmy a tam już czekał Sebascuit. Źrebaki od razu się zakumulowały i bawiły w berka. Ja z Elektą ich obserwowałyśmy. Nagle Elekta zapytała.
E: W ogóle to skąd masz Kornelię, też znalazłaś?
K: Nie.
E: Chyba nie jest twoją prawdziwą córką.
K: Owszem jest.
E: Jak to?
K: Tak, to.
E: Dobra Kasja, nie denerwuj się, po prostu się o Ciebie martwię.
K: No to się nie martw, bo nie ma ku temu powodów.- odburknęłam.
Nie mam ochoty mówić wszystkim jak to się stało. Jakby kurde nie wiedzieli jak się robi źrebaki. Ja się w niczyje życie nie wtrącam i nie życzę sobie, aby ktoś się wtrącał w moje. Wolałam już nic nie mówić, bo bałam się, że w złości zrobię coś głupiego. Położyłam się więc i patrzyłam jak źrebaki się bawią. Elekta w milczeniu zrobiła to samo.