środa, 10 kwietnia 2013

Deadia vel Duma- Przygody z Tifo

Chyba nie powinnam tego mówić, ale cieszę się, że mój brat i Typhon wypili ten nowy eliksir. W końcu mam kogoś w swoim wieku. Kyar gdzieś się bawił z Alteą, więc postanowiłam poszukać Tifo. Nie mogłam go znaleźć, ale znalazłam wujka.
D: Hej wujek.
T: Hej Dea, co tam?!
D: Wujek szukam Twojego synka, gdzie jest?
T: A no Tifo jest w grocie kare ma.
D: Za co?!
T: A jak myślisz?
D: Oj wujek, Kyar nie ma kary…
T: A czy ja wyglądam jak Kasjopea?
D: Hyhy, Nie .
T: I właśnie…
D: Ale wujek, ty mu zakazałeś wychodzić, tak?
T: Tak.
D: Ale nie zakazałeś, żeby ktoś do niego przychodził.
T: Nie, tego nie powiedziałem, ale…- Nie dałam mu dokończyć.
D: Pa wujek!
Pobiegłam do groty. A Tifo spał. Cóż, nie po to tu przyszłam, żeby zaraz wyjść. Przystawiłam więc swój pysk koło niego i krzyknęłam:
D: Buuuuuu!
Ti: Aaaaaaaa! Ratu….Dea?! Co ty tu?
D: Aa, chciałam Cię subtelnie obudzić.
Ti: Tak, baaaardzo Ci się udało.
D: Haha, no oj tam, oj tam. Jesteś boi dudek !
Ti: Ehee, odezwała się
D: A co może, nie jesteś?
Ti: Nie eee!
D: Udowodnij!
Ti: Niby jak?
D: Możesz złamać zakaz wujka i iść hmm, do Zakazanego Lasu?

...Typhon...(10.04)
T: Do Zakazanego Lasu?
D: No nie mów, że się boisz?
T: Wcale się nie boję! Chodźmy!
I poszedłem z Deą do Zakazanego Lasu. Serio? Ten pomysł mi się nie podobał, ale ja nie jestem tchórzem!
T: No i jesteśmy! Panie przodem.
D: Haha! Aleś ty uprzejmy, albo po prostu się boisz wejść pierwszy!
T: Wcale się nie boję! –wszedłem z Deą do Zakazanego Lasu.
D: A jednak się nie boisz. Brawo!
T: Dea?
D: Tak?
T: Wiesz co? Ja nie mam mocy.
D: Jak to nie masz mocy!?
T: No po prostu, nie odkryłem ich.
D: Typhon! Mogłeś mi powiedzieć od razu!
T: Czyżbyś się bała?
D: Co? Ależ skądże!
T: BU! –uderzyłem klacz ogonem.
D: Aaaa! Typhon! To nie jest śmieszne!
Wtedy poczułem ból i upadłem.
D: Tifo! Przepraszam!
T: Co się stało?
D: To moja wina, bo wiesz … mam taką moc jak torturowanie umysłem.
T:Aha. Dzięki, wiesz?
D: No naprawdę przepraszam!
Wtedy w całym lesie rozległo się przeraźliwe wycie, zaczął wiać chłodny wiatr i pojawiła się gęsta mgła.
T: Ej, co się dzieje?

...Deadia vel Duma...(11.04)
D: Sama chciałabym wiedzieć!
T: To wszystko twoja w….
D: Cicho!
T: Gdybyś mi nie…
D: Zamknij się mówię!
T: Ale…
D: Ciii, jak już musisz paplać to rób to szeptem.
T: Czemu?
D: Zaraz kurde zobaczysz, czemu!
Wokół nas pojawiła się wataha wilków. Bałam się, bardzo się bałam. Dea idiotko coś ty zrobiła- pomyślałam.
T: Dea…
D: Zamknij ten głupi pysk i się nie ruszaj- wyszeptałam. Tylko drgnij to Cię zabije! Bez wahania spalę Cię żywcem, obiecuję.
Tifo się chyba mnie przestraszył, bo zawsze coś nawija, a teraz zamilkł w bezruchu. Dobra, pora wziąć sprawy w swoje ręce. Miałam nie używać swoich mocy bez potrzeby, ale to chyba właśnie była potrzeba. Zaczęłam myśleć o płonących wilkach, wtedy wszystkie objął ogień. Padały jeden po drugim, wyły z bólu. Zabiłam. Zabiłam stworzenia, które miały takie samo prawo do życia jak ja. Okropne uczucie. Zadawać śmierć. Odbierać coś najcenniejszego. Ehh…
D: Już możesz.
T: Dea co to było?
D: A nie widziałeś?
T: Widziałem, to było extra, też tak chcę!
D: Nie, nie chcesz.
T: Jak to?
D: Wiesz jakie to uczucie zabić inne stworzenie?
T: Nie…
D: Ja też nie wiedziałam, do dziś. I uwierz mi wolałam żyć w nieświadomości.
T: Daj już spokój, to tylko głupie wilki…
D: A ty jesteś tyko głupim koniem.
T: Dea!
D: No co głupstwa gadasz, to ja nie mogę?!
T: Może chodźmy stąd?
D: W taką mgłę chcesz stąd wyjść? Ciekawe jak?
T: No o tym nie pomyślałem…
D: Musimy tu zostać, aż opadnie mgła. I wiesz co Tifo, przepraszam, że byłam taka niemiła i powiedziałam to co powiedziałam, naprawdę przepraszam.
T: Nie gniewam się, w końcu mogłem się na to nie zgadzać.
D: Nie, to ja mogłam Ci tego nie proponować. Ale wiesz, cieszę się, że jestem tu właśnie z tobą.
T: Mógłbym powiedzieć to samo…
D: A wiesz co jest najgorsze?
T: Coo?
D: Że jak się mama i wujek dowiedzą to nas zabiją oboje.
T: Dobra, to ja wolę, żeby oni nas zabili niż coś w tym lesie.
D: Spokojnie, mgła powoli opada, idziemy?
...Typhon...(11.04)
T: No! Nie mam zamiaru tutaj zostać!
I powoli szliśmy ścieżką, która ukazała się po opadnięciu mgły. Było naprawdę mrocznie! Cały czas czułem, że coś lub ktoś nas obserwuje. Ale nie chciałem niepokoić Dei. Nagle on się zatrzymała.
D: T..t…t..Tifo?
T: Tak? –odwróciłem się w jej kierunku i zobaczyłem dziwne stworzenie.
D: C…c….co.. to jest?
T: n…n…nie..wiem.
Stworzenie zaczęło się do nas powoli zbliżać.  Jeśli można nazwać to stworzeniem, to był jakiś potwór! Wyglądał trochę jak przerośnięta żaba. Wtedy zacząłem się śmiać.
D: Co ty robisz, idioto!
T: Przepraszam, ale wyobraziłem sobie coś śmiesznego.
Wtedy potwór rzucił się na nas. Byłem strasznie przerażony! Uderzyłem przednimi kopytami w ziemię, wtedy Dea i potwór zostali odepchnięci ode mnie na bardzo dużą odległość. Mogłem uciekać! Ale przecież nie zostawię Dei, która uderzyła o drzewo i zemdlała. Pomyślałem „No super! Tego mi jeszcze brakowało!” Podbiegłem do niej i  próbowałem ją obudzić. Wtedy potwór wstał i biegł w moim kierunku! Był wciekły!  Uderzył mnie, dość mocno! Rozdzierając  przy tym mój bok.  Nie mogłem się podnieść, myślałem nad śmiercią. Bestia skoczyła w moim kierunku! Zamknąłem oczy! Ale nic się nie stało, usłyszałem przeraźliwy wrzask, który przeszył moje ciało. Poczułem się się lepiej, otworzyłem oczy i zobaczyłem przede mną martwą bestię. Szybko się od niej odsunąłem! „Co się stało”? Wtedy spojrzałem na mój bok… rana się zagoiła! „Jakim cudem?” W Lesie znowu ukazała się mgła. Nie miałem zamiaru tutaj zostawać! Chciałem jak najszybciej wrócić do domu! Podbiegłem do Dei.
T: Dea, proszę Cię! Wstań! Dea! Proszę!
W końcu klacz wstała.


…Deadia vel Duma…(15.04)
D: Tor?
T: Nie, to ja.
D: Tifo, co my tu robimy, g-gdzie jesteśmy?!
T: No jak to w Zakazanym Lesie.
D: C-co ttttakiego?!
T: Nic nie pamiętasz?!
D: Yyy, tak jakby niewiele.
T: No cudownie, ciekawe co ja teraz zrobię.
D: Pamiętam jak budziłam Cię w grocie.
T: Ooo, no to cudownie, trochę pamięci ci wymazało…
D: I co teraz?! Aaaaa, co to jest?! – Wskazałam na jakieś zwłoki dziwnego stworzenia.
T: Długa historia, chodź Dea musimy się stąd wydostać.
D: No dobrze, ale prowadź, jestem wykończona, ledwo żyję!
Po kilku godzinach udało nam się wyjść z tego przeklętego lasu. Tifo opowiedział mi o wszystkim co się wydarzyło. To moja wina! Przeze mnie mogliśmy zginąć! Dea- coś ty narobiła. Cóż, ważne, że żyjemy.
D: Tifo, obiecuj, że nigdy więcej nie wrócimy do tego Lasu!
T: Obiecuję! Przenigdy, choćby nie wiem co !
D: Dokładnie! Wiesz, że oni nas zabiją, jak się dowiedzą.
A: O czym?! – powiedział znajomy głos.
D: Ciocia Arsa, co ty tu?!
A: A co wy tu?!
T: A nie, nic mamuś. Idziemy, bo spać nam się chcę.
A: Najpierw mi wyjaśnijcie co się stało.
T: No nic się nie stało mamo!

...Arsabell...(17.04)
A : Ja dokładnie wiem , wiem że coś się jednak stało ..
T : Co ty tam gadasz .
A : Typhon jeśli mi w tej chwili nie powiesz co się stało , to jak się dowiemy późnie to będziesz miał ostrą kare więc chyba lepiej teraz , Tak .?
T : Ohh , No dobrze ..
Typhon zaczął mi tłumaczyć bardzo powoli i wyraźnie co się stało .. Wtedy powiedziałam :
A : Czyście zwariowali !?!
T : Mamuś przepraszamy ..
D : Tak bardzo przepraszamy ciociu ..
A : Wy wiecie że mogliśmy was stracić !
Wtedy klacz się rozpłakała .. :
T : Mamuś Przepraszamy naprawdę , Nigdy tam już nie wejdziemy .. Obiecujemy .
D : Tak , Bardzo przepraszamy nie chcieliśmy ..
A : Nigdy więcej nie róbcie mi tego !
T i D : Dobrze - Wtedy przytulili się do Arsabelli .
A : Chodźcie trzeba to powiedzieć Kasjopei i Torowi ..
Najpierw poszliśmy do Tornada . :
A : Tor ..Dzieciaki muszą ci coś powiedzieć :
Mówili i mówili aż końca niee było aż tor powiedział :

...Tornado...(18.04)
T: Zacna historia.
A: Co? I tylko tyle im powiesz?
T: Mówiłem Ci już, że mnie to nie obchodzi.
A: A jakby im coś się stało, to też by Cię to nie obchodziło?
T: Jak widzisz nic im nie jest.
A: A…a…ale….
T: No a tak w ogóle to zobacz, Typhon odkrył moce.
A: W sumie racja, ale jesteś jego ojcem i nie powinieneś się tak zachowywać!
T: I co? Mam dać mu karę? Ale po co? Skoro ty sobie to olewasz! Żyje chłopak? Jest okey.
A: Tor!
Ti: Tato, weź daj spokój! Ile możesz się na to gniewać?
T: Ale ja się wcale nie gniewam. Po prostu olewam to tak samo jak twoja matka.
I Tornado udał się w kierunku łąki.
A: Dzieci idźcie do Kasjopei, jej to powiedzieć.  Tornado, czekaj!
I klacz pobiegła za ogierem.
T: Tak? Kochanie?
A: Co tobie jest.
T: Mi? Ależ u mnie wszystko w porządku.
A: Nie! To nie jest w porządku! Powinieneś się tym przejąć. A co by było, gdyby Typhon zginął?
T: Ale jak widzisz czuje się świetnie.
A: Tor!
T: Nie denerwuj się kwiatuszku.
A: Jak mam się nie denerwować, jak ty sobie to olewasz!
T: No widzisz, zupełnie tak jak ty.
A: Przestań!
T: Nie, Arsa! Nie, przestań! Chciałaś! Masz! A teraz daj mi spokój, bo jestem głodny.
A: Tornado! Zachowujesz się jak dziecko!
T: Cóż, to już nie mój problem.
A: Czasami myślę, że ty mnie w ogóle nie kochasz!
T: Powtarzasz się.
A: CO?!
Śnieżnobiała klacz zaczęła płakać i uciekła w stronę Lasu Marzeń. Po drodze wpadła na Siveo, który spytał:

...Siveo...(20.04)
Śnieżnobiała klacz zaczęła płakać i uciekła w stronę Lasu Marzeń. Po drodze wpadła na Siveo, który spytał:
S: Arsabell? Dlaczego płaczesz?
A: To przez Tornada.. Ja martwię się o dzieci a On to sobie olewa..
S: Nie płacz kochana. Tor już taki jest. Nie martw się będzie dobrze..
I wtedy klacz mocno przytuliła się do ogiera.. Po chwili Arsa się rozchmurzyła i opowiedziała o wszystkim Siveo.
A: No a potem Tornado mnie olał jakbym była tylko jego koleżanką a nie kimś ważnym w jego życiu.
S: Nie chcę w chodzić w takie sprawy ale.. Chyba nie powinien Cię olewać skoro masz z nim już źrebaki. A źrebak w życiu konia jest najważniejszy więc jako rodzic powinien tym się zainteresować i zakazać Typhonowi i Dei tam chodzić.
A: Masz rację. A myślałam że Tor to ten jedyny. Który razem ze mną wychowa źrebaczki. Przecież Typhon i Dea mogli zginąć.
S: Ale na szczęście już po wszystkim. Chodź odprowadzę Cię do domu.
Trochę pomiędzy nimi zaiskrzyło ale Arsa i tak kochała Tora i wierzyła że Tor chce się zmienić.