środa, 3 kwietnia 2013

Od Delgado

Hmm...no dobra, jak się tutaj znalazłem? Wiadomo, że moim marzeniem było po prostu być wolnym.I tak teraz jest ale jeszcze miesiąc temu:
Mój pan oddał mnie do nowej stadniny ,,Coonte'' tam było strasznie. Mieli takie wymaganie od koni; zgrabna, pokazowa postawa, chód z gracją,błyszcząca sierść, upięta grzywa, jakieś ozdóbki itp.To było głupie, nie dało się normalnie chodzić ani jeść!.Ale kiedy mnie kupili nie wiedzieli co mam robić więc najpierw dali mnie do bryczki z innym tinkerem, ale on szybko chodził i nie umiałem nadążyć.Więc do pracy zakopywałem się po kolana w błocie przez pług i inne maszyny.Przecież są traktory.No to do jazdy i wtedy się zaczęło: codzienne jazdy, skoki, ujeżdżanie, pokazy, flesze, medale i wstęgi, ciągłe czyszczenie kopyt,zmiany podków, targanie mi grzywy.Miałem dość!!!Ale wtedy przyszła do stadniny taka dziewczynka (diabeł) Ania, która była tak słodka jak zła.Kiedy na mnie wsiadała: pociągła mnie z grzywę, kopła w bok a w czasie lekcji szarpała wodze jak szalona. I dlatego postanowiłem uciec bo ta stadnina była STRASZNA!!!


Odszedł dnia 21.05.2013r