poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Lee Jinki- Sprzeczka Valerie

Właśnie kończyłem śniadanie , gdy usłyszałem krzyki . Dobiegały chyba z lasu ciszy . Nie mam jednak pewności , bo mój słuch często zwodzi . Poszedłem jednak w stronę hałasu z niedojedzonym jabłkiem w pysku . Odgłosy były coraz głośniejsze . Można było wyróżnić z kłótni niektóre padające słowa , nie miłe słowa . W końcu dojrzałem Valerie i Magnuma . Oni się tak kłócą ? Myślałem , że są razem . Po pewnym czasie Valerie odbiegła z płaczem . Byłem w takim szoku , że aż jabłko , które trzymałem w pysku upadło mi na ziemię z nie małym plaśnięciem . Magnum więc odwrócił się w moją stronę .
M : I czego tu szukasz ? Podsłuchujesz ? - pytał chamsko .
Nic mu na to nie odpowiedziałem , tylko przewróciłem oczami . Poszedłem w tę samą stronę , co Valerie . Nigdzie jej nie było , a ja z nadzieją , że ją znajdę chodziłem po lesie . W końcu usłyszałem ciche łkanie dobiegające zza drzewa . Podszedłem bliżej . Tak , to była Valerie .
O : Valerie , Co się stało ?
V : Nic . Już nic - Klacz szybko się odwróciła w moją stronę .
O: Przecież widzę , mi możesz powiedzieć .
V : Ja już nie wytrzymuje ..
O : Oj Val .. -Zrobiłem kamienny wyraz pyska . - Nie rozpaczaj , bo nie warto .
V : Yh .. - Wzdychnęła .
O : Wiem, co ci poprawi humor . Ponieważ to ostatnie ciepłe dni , może popływamy ?

....Valerie....(15.04)
V. Hmm. No dobrze- powiedziałam nadal smutna i poszliśmy nad wodospad.
Woda była bardzo ciepła, Onew skoczył do wody i pociągnął mnie z. Zaskoczenia aż wpadłam.
V. Hej co t..Hahahhahaha! -i wybuchłam śmiechem. Onew ucieszył się tym ze wywołał uśmiech na mej twarzy i dałam mu kuksańca w bok.
O. Oj,to nie ładnie. -pouczał z mina filozofa.- chyba kogoś trzeba tu nauczyć dobrych manier! - i zaczął mnie chlapać.
 Skrzywiłam się z bólu to brzuch. Onew to zauważył i pomógł mi dojść do groty gdzie siedział zły Magnum.

...Magnum....(16.04)

Gdy do groty weszła Valerie, byłem szczerze wściekły. Spojrzała na mnie niepewnie, pytając:
- Czemu jesteś zły? - po czym dodała - I na kogo?
- Jestem zły na siebie - warknąłem
- Dlaczego? - podeszła do mnie
- Nieważne
- Proszę powiedz...
- Nie dopilnowałem cię.... Miałem być pewny, że się nie przemęczasz. I co?
- Nie powinieneś być zły na siebie, tylko na mnie - spuściła łeb.
Od razu podszedłem do niej i przytuliłem. Onew jak na życzenie spłynął stąd.
- Nie obwiniaj siebie, to tylko i wyłącznie moja wina - szepnąłem

....Valerie...(16.04)
V. Nie przemęczyłam się. - powiedziałam wciąż nadąsana.
M. Oj no coś,ty. Złą jesteś na mnie.?
V. Mogłabym cie okłamać i powiedzieć nie,ale tak,jestem zła.
M. To wspaniale! - zdenerwował się.- to wiesz co!? Może będziesz jeszcze z tym Onewem.!?
V. Może będę! Skoro tak bardzo chcesz.!
M. Czekaj nie miałem tego serio na myśli....
V. Może ty nie,ale ja to tak zrozumiałam tak..-powiedziałam zdenerwowana.- Pa!
M. Vaal...
Odeszłam szybko do Onewa który zaczął mnie pocieszać. Zasnęłam u niego,po kilku godzinach się obudziłam. Ogier wpatrywał się we mnie.

...Lee Jinki...(17.04)
Tak , więc jakąś chwilę przyglądałem się klaczy .
O : Ładna jesteś .. - Powiedziałem
V : Dziękuje . - Odpowiedziała trochę zawstydzona .
O : Jak się czujesz ?
V : O wiele lepiej niż przed drzemką . Jestem tylko trochę głodna .
O : Więc chodź . Zjemy coś razem na łące .
Wstałem , a następnie pomogłem wstać klaczy i opuściliśmy grote kierując się na łąkę . Oboje zaczeliśmy skubać trawę .
O : Zaraz wracam . - Powiedziałem i podszedłem trochę w stronę lasu . Zerwałem kilka gałęzi dzikiego bzu i strzepałem jabłka z jabłoni . To wszystko zaniosłem Valerie . Biała klacz schyliła się i zjadła jedno z jabłek . Popatrzyła na mnie . Była taka ładna, że nie mogłem się powstrzymać .. pocałowałem ją . Niestety za nami stał kipiący złością Magnum .

....Valerie...(17.04)
V. Ojejuu.Ojeju -mamrotałam. Przestraszyłam się Magnuma,na serio strasznie wyglądał taki rozwścieczony. Podbiegł do Onewa,i zaczęła się walka.-Przestańcie, przestańcie!
Wrzeszczałam.
M. Pocałowałeś ją. -mamrotał rozwścieczony.
O. Nie jesteś dla niej odpowiednim ogierem...
M. A co myślisz ze ty jesteś !? Hahahah,ze mną ma źrebaki,- nie z tobą.
Ta myśl chyba rozbolała Onewa,ale dodała mu potrzebnej siły do wygranej. Wygrał....w większości stad teraz powinnam teraz być z Onewem..ale wahałam się,serio lubiłam bardzo Maga..ale nie pasowaliśmy do siebie.
V. Przepraszam.- wyszeptałam i uciekłam do Arsy, której rady mogłam się poradzić. Wypłakałam się jej.
A. Onew wygrał....ojej. Nie wiem co ci powiedzieć,ale skoro naprawdę nie pasujecie do siebie z Magnumem..to może...z źrebakami jesteście w tym samym stadzie,byście się codziennie wiedzieli...
Nagle podleciał Onew z bukietem róż, w pysku.
O. Przepraszam ze przeze mnie musisz wybierać,ale wiedz ze ja cie naprawdę pokochałem....przepraszam,jesteś wspaniała.

...Arsabell...(20.04)
A : No widzisz kochana,a czy Magnum kiedyś przyniósł na przeprosiny kwiaty?
V : No nie..
A : No to właśnie widzisz Onew cię naprawdę kocha..
V : Tak kocha ale nie wiem..
A : Co nie wiesz.?
V : Czy być z nim.
A : Rie kochanie spokojnie,zastanów się spokojnie nic ci się nie spieszy.
V : Masz całkowitą rację Arsa..
A : Ja tylko mówię,że ja na twoim miejscu wybrałam bym Onewa .. On cię naprawdę kocha.
A to że masz z nim źrebaki to nie znaczy że nie może się z nimi widzieć.
V : No tak,nie wiem muszę się zastanowić.
A : Jak chcesz ja ci życzę powodzenia..
V : Dzięki,ty zawsze pomożesz w trudnych sprawach..
A : Heh,dzięki,ja uciekam bo muszę jeszcze powiedzieć coś córce.
V : Ok ja też już idę..
A : Pa..!
Więc po rozmowie Valerie ..poszłam do Altei.:
Ar : Alteo..
A : Tak?
Ar : Musisz mi pomóc..
A : No ale byłam już umówiona z Kyarem..
Ar : Kochanie,Kyar też może pomóc jeśli chce..
A : No dobra idę po niego a ty zaczekaj na łące ok ?
Ar : Ok,ale szybciutko!.
A : Ok,o.
Altea poszła po Kyara a ja poszłam na łąkę . Gdy już doszłam Kyar i Altea czekali już tam.. :
Ar : Oo,strasznie szybko przyszliście..
A : Mamo,to ty się tak ruszałaś xd
Ar : Oj tam.
A : To w czym mamy pomóc ..?
Ar : Musimy pozbierać dużo kwiatów.
A : Jasne ale po co?
Ar : Tak o muszę je dać Valerie na pocieszenie...
A : Mamo!
Ar : Co?!
A : Nie nic,tak jakoś nie wypada ale no jak chcesz..
Ar : Przynajmniej ją pociesze chyba .. Dobra nie gadać tylko zbierać
A : Okey,choć kyar zbieramy.
Gdy nazbieraliśmy dużo kwiatów poszłam do Rie :
A : Rie kochana?
V : Tak?
A : Mam coś dla ciebie.
V : Coo?
A : Kwiaty na pocieszenie.
V : Oo dzięki bardzo.

...Valerie...(20.04)
A : Kwiaty na pocieszenie .
V : Oo dzięki bardzo .
Jakie to było mile z jej strony. Jest bardzo mila...
V. Dziękuje,ale muszę lecieć. Pobawić się z źrebakami...
A. Jasne,leć! - uśmiechnęła się.
V. No dobra nie pofrunę...-i wybuchnęłyśmy śmiechem.-Pa, dzięki za wszystko!
A. Nie ma za co!
Następnie poszłam z Iris i Devem do Drieen i Matt'a, te się ze mną przywitały.Chciały się bawić w chowanego,zaczęłam szukać. Zmienialiśmy się co chwile.
D. Maaamo?
V. Tak córeczko?
D: Czemu nie jestes z tata?
V.To trochę sprawy dorosłych kochanie,nie pasujemy do siebie. Jednak obiecuje ze zawsze będziecie ze mną i z tata,a my was będziemy tak samo kochać jak zawsze.
D. To dobrze mamus. - i wszystkie źrebaki się do mnie przytuliły. Po chwili zauważyłam Magnuma przyglądającego się nam. Zmienił wygląd,wyglądał cudnie. Miałam nadzieje ze nie jest na mnie obrażony, lubię go.Ale jako przyjaciela.
V. Cześć..Mag. - uśmiechnęłam się.

...Magnum...(20.04)
M: Cześć - powiedziałem smutno.
V: Co tam?
Już miałem odpowiedzieć, ale nie chciałem zachować się jak żmija. Postanowiłem nie krzyczeć, ale powiedzieć, co myślę
M: Jakbyś nie wiedziała
V: Magnum... Przecież, wiesz, że nie pasowaliśmy do siebie...
M: Tak? Nie pasowaliśmy do siebie, bo musiał tu się wprosić twój kochany Onew! - nie wytrzymałem
V: Nie mów tak o nim... On wcale taki nie jest...
M: Nie, wcale! - byłem tak wściekły, że odbiegłem stąd jak najdalej. Jednak Rie mnie dogoniła:

...Valerie...(20.04)
V: Magnum,wiem jak się czujesz,dla mnie ta zmiana też jest trochę dziwna. I pamiętaj że Onew jeszcze nic nie zrobił, aby ze mną być. Więc wiesz, nic nie wiadomo.
M: Czyli mam jakieś szanse....?
V: Właściwie, w większości Polskich stad, już powinnam być z Onewem, jednak, ja tego nie pochwalam.
M: Przejdziemy się?
V: Bardzo chętnie.
Gdy spacerowaliśmy, rozmawialiśmy o różnych błahostkach, takich jak pogoda i tak dalej. Musiałam już iść, więc się pożegnałam i szłam wolnym krokiem do domu.