środa, 10 kwietnia 2013

Layla- Miłość

Wieczorkiem, około godziny 18,siedziałam, jak zwykle o tej porze pod drzewem z soczystymi rumianymi jabłuszkami,
patrzałam na swoje kopyta i wreszcie pomyślałam:
L:-A może zerwę jedno jabłko?-
I zerwałam,zajadałam się nim przez chwilę a potem dostrzegłam w oddali Gallardo, i całej siły mego końskiego głosu
krzyknęłam do niego:
L:Siemasz Gallo!!
G:Witaj Lay!!
Podszedł do mnie bliżej,i po krótkim namyśle zapytał:
G:A może się przejdziemy??
L:A gdzie chcesz iść?-powiedziałam rozciągając się
G:Niespodzianka, tylko zamknij oczęta
L:Heh spoko
Po 10 minutach byliśmy na miejscu, a był to Las Miłości...
G:Okej, spójrz!
Oniemiałam z wrażenia, i pomyślałam:
L:-Dlaczego on mnie tu przyprowadził?-
I wtem stanął przede mną i powiedział miłym głosem:
G:Chodź za mną, a raczej skocz :)
L:Okej
Skoczył na średniej wielkości skałę, ja za nim i wtedy usłyszeliśmy świergot ptaków i cichy szum drzew, skorzystałam z okazji, i wtedy powiedziałam:
L:Kocham cię!!
Doznał szoku i odpowiedział :

....Gallardo...(12.04)
Co...ty...mnie...kochasz?Jak?Dlaczego?
L: Bo mi się podobasz...bo cię lubię.
G: Lubić kogoś a go kochać to nie to samo.
L: Ale ja cię kocham.!
Klacz wykrzyczała mi miłość, po czym jej oczy napełniły się łzami.Nie lubiłem kiedy klacze płaczą jest mi ich wtedy żal.Jednak to...to...było z mojego powody.Czegoś takiego jeszcze nie było.Layla podeszła do mnie i przytuliła się płacząc.Na początku natychmiast odskoczyłem lekko zdziwiony zdarzeniem które miało miejsce sekundę temu, klacz stała zdziwiona.Kiedy zorientowałem się co zrobiłem podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej chrap
G: Ty tego na prawdę chcesz?
L: Tak raz i na zawsze.
G: Ale ty jesteś klaczą która chce się jeszcze wyszaleć, a ja już nie chcę szaleć.
L: Gallo proszę.
Jej słodkie piękne oczy, były smutne więc powiedziałem:
G: Żebyś nie żałowała.
L: Znaczy tak.
G: Tak.
L: Łłłiii.
Powiedziała skacząc z radości po czym przytuliła się do mnie bardzo mocno.Nigdy wcześniej nikt nie był dla mnie