wtorek, 2 kwietnia 2013

Layla-Dzień po dniu

Wstałam bardzo wcześnie rano, około 5 nad ranem.Dziwiłam się dlaczego tak wcześnie wstałam, zwykle tak nie robię, bo zazwyczaj
wstaję o 9 czy jakoś tak, no mniejsza z tym.Po przebudzeniu natychmiast wstałam i poszłam zjeść trochę limonkowej trawki,
chociaż wcale tak nie smakowała, przyjemnie było na nią patrzeć i ją zajadać.Po tym zobaczyłam Arsabell i przywitałam ją:
L:Hej Arsa!
A:Cześć Lay!
L:I jak  przebiegł poród??
A:Dobrze mamy 2 źrebaki:Altea i Typhon
L:Super! Słyszałam to już od Elizy
A:Aha
L:Ale i tak przyjemnie jest to jeszcze raz usłyszeć!
I obie parsknęłyśmy śmiechem,potem pożegnałam się z Arsą i pogalopowałam do Lasu Ciszy 
je zobaczyć,ponieważ nie miałam okazji ich ujrzeć.Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam
Elektę bawiącą się z źrebakami, krzyknęłam  do niej:
L:Witaj Elekto!
E:Hej Lay!

...Elekta...
L.Gdzie są Alti i Tifo?
E.Tam nad jeziorkiem piją po zabawie w berka.
Layla podeszła i powiedziała:
L.Witajcie maluchy!
M,K,S,A i T.Dzen dobly Lyla.
Nie umiały wymówić połowy imion koni z naszego stada.Na Arsabell mówiły cioci Alsabel ,na Tornado wujek Tolnado ,na Tośke Tosa ,na Słavka Slavek ,na mnie Edekta ,na Kasjopee Kasopea ,na Serafina Sefafin ,na Faraona Falaolon i tak dalej. Dea teraz śmieje się z tego ,że też tak mówiła.Do maluchów mówiła jakby miała 5 miesięcy.Źrebaczki zawsze się z tego śmiały. Layla i Dea bawiły się z źrebaczkami.Zbliżała się 19:00 ,a o tej porze źrebaczki kładły się spać.Wróciliśmy do stada. Dea Zawsze chodziła ze mną do Lasu Ciszy.A z resztą było już późno i położyłam się spać.