Kiedy byłem mały, i bawiłem się wieczorem przed jaskinią, nagle
zauważyłem, że coś w oddali się pali..Ogień szybko pochłaniał resztę
stada, niektóre 'mieszkania' były już spalone, a konie zabite..Przed
pożarem chciałem ostrzec moją mamę oraz tatę, ale nie zdążyłem..Pojawili
się leśniczy..Zanim mnie złapali, postanowiłem uciec, nie chciałem
trafić to jakiejś stadniny..
Zanim dotarłem tutaj, zaliczyłem już wiele stad, ale nie było mi w nich dobrze, więc odchodziłem.
Pewnego dnia, w bardzo wielkim lesie, spotkałem jakiegoś konia- była to
klacz. Przedstawiłem jej się, ona mi też, nazywała się Arsabell..Przez
chwile o czymś rozmawialiśmy, a potem spytała:
- Należysz już do jakiegoś stada?
- Nie..Dopiero szukam.- odpowiedziałem.
-Aha..Hmm, jeśli chcesz, możesz dołączyć do mojego, nazywa się Stado z Kopytnego Lasu.- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Na prawdę?- nazwa tego stada bardzo mi się spodobała i chciałem tam dołączyć..
-Taak.
-Jasne!- odpowiedziałem po czym poszedłem za Arasą, która poprowadziła mnie w stronę stada