niedziela, 7 kwietnia 2013

Magnum- Miłość

Postanowiłem kolejny raz odwiedzić Valerie.
Pokłusowałem w stronę łąki, wiedząc, że tam ją znajdę. Nie myliłem się.
Podszedłem do niej, mówiąc:
- Cześć, co tam?
- O Magnum! Hej... Nic specjalnego, a u cb?
- Ehh... Kolejny raz nudzę się.
- Co powiesz na spacer? - zaproponowała
- Chętnie, ale plis nie do źrebaków. Nadal mam kłopoty z nogom. - zażartowałem
- Spoko, ale cwałować możesz?
- Myślę, że tak...
- To chodź. - powoli poszła w stronę lasu, a ja oczywiście za nią. Nie mogłem iść z przodu, nie znałem jeszcze za dobrze terenów...
Idąc lasem, wpadłem w jakieś krzaki... Jak zawsze niezdara ze mnie, bo pociągnąłem za sobą Rie.
- Przepraszam... - westchnąłem, jednak ona gapiła się w jakieś miejsce - Zawsze byłem niezdarą - nadal cisza. - Valerie? - i nic. Spojrzałem w stroną, w którą się patrzyła.
To co ujrzałem... Nie mogłem uwierzyć... To była piękna, świetlista polana: (KLIK)
Jednak nie to przykuwało moją uwagę. Mój wzrok przykuł siwy jabłkowity ogier: (KLIK)
Podszedłem do niego, ale Valerie bała się go. Zanim zdążyłem podejść do ogiera, ten zniknął mi z pola widzenia.
- Gdzie on do licha? - powiedziałem
Rie pokazała w którą stronę pobiegł. Pokłusowałem tam.
Dogoniłem ogiera, ale ten znowu mi uciekł. Poddałem się, wiedząc, że go nie dogonię. Wróciłem do Valerie i spojrzałem na klacz, która towarzyszyła tajemniczemu ogierowi. Westchnąłem i razem z Valerie odeszliśmy z tamtego miejsca...
Postanowiłem zrobić długi spacer z moją towarzyszką.
Kiedy patrzyliśmy na zachodzący księżyc, zapytałem
- Valerie.. Mam pytanie...
- Tak?
- Czy ty... Zostaniesz moją partnerką?

...Valerié...
-j-ja..nie wiem co powiedziec..Tak Magnumie...-usmiechnelam sie i przytulilam do ogiera.Zaskoczony,jednak rowniez usmiechniety przytulil mnie.Bardzo mi podobalo sie to uczucie..wreszcie znalazlam kogos,ktory ze mna zalozy rodzine.To bylo wspaniale.
V. Kocham cie. - cala rozpromieniona dotknelam moimi chrapami chrapy Magnuma.
M.Ja ciebie tez. - patrzyl sie na mnie tymi pieknymi oczami,ktore tak swiecily w swietle ksiezyca. Myslalam ze w nich utone.-Moze chodzmy powiedziec to stadu. - usmiechnelam sie.
M. Oczywiscie,masz race. Tor z Arsa powinni to wiedziec. Poklusowalismy,stykajac sie bokami do stada by oglosic ta niezwykle radosna nowine.Bez gratulacji sie nie obylo,wiec musielismy dlugo czekac az w koncu razem pojdziemy do naszej malutkiej groty przy wodospadzie.