sobota, 20 kwietnia 2013

Layla-Valerié

Gdy się obudziłam, zauważyłam, że przed moją grotą stoi jakaś kara klacz.Wstałam i powiedziałam:
L:Hello? Czy my się znamy?
V:Tak to ja Rié
L:O mój Ra! Rié!!!
V: No co?
L:Fajna maść!
V:Dzięki, wszystko zawdzięczam...
I jej przerwałam
L:Fajne! Też tak chcę!- i zaczęłam ją oglądać ze wszystkich stron
V:Lay spoko, to dzięki Napojowi Brutusa
L:Jej!- i usiadłam ze zdziwienia
I nagle zaczęło Rié burczeć w brzuchu
L:Uuuu ktoś chyba dziś nic nie jadł
V:No nie przesadzaj! Nie jest aż tak źle!
L:Jest jest!
V:Okey ja idę nad łąkę, idziesz ze mną?
L:Chętnie- i mi też zaczęło burczeć w brzuchu
V:Hehe
I tak poszłyśmy nad łąkę się popaść.Po tym ułożyłyśmy się wygonie pod drzewem i zasnęłyśmy.Rié przed drzemką powiedziała jeszcze:

...Valerie...(24.04)
V. Dzięki za śniadanie. - zaśmiałam się i usnęłam niczym kamień. Po kilku godzinach wstałam wypoczęta aż w końcu zauważyłam dwa obce konie gapiące się na mnie i Lay.
R. Oh,matko boska! Kim wy jesteście !? - krzyknęłam zadziwiona.
Moim krzykiem obudziłam Lay,która tak samo zadziwiona wpatrywała się w konie.
I. Mamo,to ja Iris a to jest Devo.- Dev prychnął.
D. Jak własnych dzieci poznać nie możesz.
R. No nie wiem ! -zaśmiałam się z Layla.
L. No wiecie,ja już pójdę. Pa ! - i pobiegła.
R. Jejku,jesteście śliczni. - pocałowałam ich po policzkach.
D. Mamo,przestań bo się zawstydzę...- i zaczęłam się śmiać,ten wyraz jego twarzy..nie do pobicia ! W końcu źrebaki poszły a ja zostałam.Nudziło mi się wiec,poszłam spać. Znowu..wiec po pieciu minutach sie obudzilam. W pewnym czasie doszedł do mnie Onew i rozmawialiśmy o Iris i Devie.