sobota, 20 kwietnia 2013

Arsabell- Napój Brutusa

Postanowiłam zmienić maść ponieważ zawsze biała i biała będzie mi tylko brakowało śnieżynki, ale to już nie ważne..Poleciałam do Kasjopei :
A : Kasjopeo!
K : Tak?
A : Dasz mi jeden flakonik Napoju Brutusa ?
K : Jasne,co chcesz zmienić wygląd?
A : Całkowicie i maść i wygląd ..
K : A to dlaczego taka zmiana ?
A : A tak o..zawsze biała i biała chce czegoś nowego spróbować ..
K : To życzę powodzenia!
A : Dzięki!
I podała mi falkonik .. Poleciałam nad wodospad .. Gdy doleciałam wypiłam ten napój był ochydny! Powiedziałam : Łał, ale się zmieniłam. Idę do Troka..Gdy dogalopowałam do niego zrobił strasznie dziwną minę..
T : Odsuń się , nieznajomo !
A : Tor, to ja Arsabell.
Wtedy Tor zamilczał .. Zapytałam się..
A : Tornado co ci jest, nie podobam Ci się?
http://www.gogypsy.com/gypsyvanner/wp-content/uploads/2011/06/328SundanceKid-web-231.jpg
...Tornado...(21.04)
T: Podobasz, podobasz. Ty zawsze będziesz mi się podobać.
A: Naprawdę?
T: Tak, kochanie.
A: To czemu zrobiłeś taką dziwną minę?
T: No, bo nie jesteś biała.
A: Wiem!
T: A gdzie moja śnieżynka? -ogier zrobił smutną minę
A: A no, już jej nie ma.
T: No właśnie. -powiedział smutnym głosem
A: Oj, nie smutaj!
T: No dobrze, jeśli tobie się podoba to mi również.
A: Czyli tobie się nie podoba?!
T: Przecież ja tego nie powiedziałem.
A: Ale miałeś to na myśli! -klacz zaczęła płakać i uciekła.
No nie! Znowu to samo! Ahh... te klacze... Niedługo to nic nie będę mówić, bo znów znajdzie jakieś negatywy. Pobiegłem za moją śnieżynką, ehem, ehem... znaczy się no ....ymmm... za Arsabell. Nic mi innego nie przychodzi do głowy. W końcu ją znalazłem.
T: Kochanie!
A: Tak? -powiedziała przez łzy.
T: Podobasz mi się taka jaka jesteś, czy też zmienisz wygląd czy nie. Prawda, podobają mi się białe klacze, ale wygląd nie jest najważniejszy. Kocham Cię za twoje wnętrze.
A: Tor?
T: Tak, kochanie?
A: Kocham Cię! -klacz przytuliła się do karego ogiera.
T: Ja Ciebie też kocham, obiecaj mi, że już nie będziesz tak często płakać.
A: Postaram się.
T: Nie staraj się, tylko nie wymyślaj czegoś, czego nie powiedziałem.
A: Ale tak myślałeś.
T: Gdybym tak myślał, to bym Ci to powiedział. A powiedziałem?
A: No nie.
T: No też właśnie. A tak w ogólne to skąd możesz wiedzieć co myślę?

...Arsabell...(21.04)

A: Postaram się.
T: Nie staraj się, tylko nie wymyślaj czegoś, czego nie powiedziałem.
A: Ale tak myślałeś.
T: Gdybym tak myślał, to bym Ci to powiedział. A powiedziałem?
A: No nie.
T: No też właśnie. A tak w ogólne to skąd możesz wiedzieć co myślę?
A:Tak mi na myśl przyszło,Takie uczucie jakieś..
T: Nic takiego nie mówiłem i nawet nie zamierzałem..
A: No dobrze , wybrałam już imię dla źrebaka ..
T: To słucham :)
A: Jeśli to będzie klaczka będzie się nazywała Nirvana a dla ogierka Zefir lub Argor ale tego jeszcze nie wiem.
T: Nawet złe nie są..
A: No..
T: Może pójdziemy się gdzieś przejść?
A: Jasne,ale gdzie?
T: Może..Hmm pomyślmy...Nad wodospad !
A : Okey.
Więc poszliśmy powoli stępem dlatego że za kilka dni urodzę to nie mogę galopować.Gdy już tam doszliśmy Tor wszedł do wody i powiedział :
T: Chodź kochanie!.
A: A woda jaka?
T: Letnia,No chodź że.
A : Okey już wchodzę..
Po chwili znalazłam się w przyjemnej wodzie.. :
A: Tor a my się nie przeziębimy bo wiesz no jest jesień..
T: Wiesz sam nie wiem..
A : To może wyjdźmy z tej wody i pójdźmy na łąkę.
T : Okey..
Poszliśmy na łąkę aby odpocząć zobaczyłam tak samą Valerie pasącą się,Podbiegłam i się zapytałam:
A : Rie kochana co się stało.?

...Valerie...(21.04)
V. Mi? Nic a nic. - usmiechnelam sie.
A. Czemu sie tak sama pasiesz?
V. Nie wiem,nie mam co robic... - odparlam.
A. No to chodzmy do lasu ciszy. - powiedziala zamyslona.
Czemu nie? Z arsa zawsze milo sie spedza czas.
V. No dobra. - usmiechnelam sie, klacz odwzajemnilamoj usmiech i poklusowalysmy.
Gdy doszlysmy na miejsce po drugiej stronie drogi Minam krzyczala do Layli i na cos pokazywala. Boze,Matt i Drieen bawia sie pod gniazdem szerszeni!Arsa zaniepokojona tez to zauwazyla.
A. Valerie....
Pobieglam,wiem moge byc lekkomyslna. Ale tutaj chodzilo o moje zrebaki. Nie! Galaz nie wytrzymala,piekla!Bieglam najszybciej jak umiem,dawalam z siebie wszystko. Udalo mi sie,odepchenlam zrebaki. Jednak...Au..okropny bol w plecach. Arsa krzyknela,szerszenie zaczely mnie rzaadlic,zrebaki plakaly. A pozniej nic,zupela nicosc. Obudzilam sie w grocie medykow,nade mna stala Arsa:

...Arsabell...(07.05)
A: Rie.? Nic ci nie jest?
V: Nie tylko..Boli trochę..
A: Oj będzie dobrze.
V: Też mam taką nadzieje, jak źrebaki?
A: Dobrze ty lepiej odpoczywaj
V: Dobrze
Valerie odpoczywała ja poszłam do Lusi spytać się czy jest lepiej.:
A: Lusia co jej jest? Jest już lepiej?
L: Tak miała sporo szczęścia.
A: Uff.. To dobrze.
L: No
A: Dobra Lusia spadam.
L: Pa
Pogalopowałam do swojej groty aby zrobić porządek..Po kilku dniach Ria wyszła od medyków zaraz poleciałam do niej i się zapytałam:
A: Rie jak tam?
V: Już jest o wiele lepiej.
A: Chodź pójdziemy na łąkę.
V: Dobra
Poszliśmy na łąkę aby się najeść, Valerie czuła się i niebo lepiej.