sobota, 6 kwietnia 2013

Od Karino

Nie wiedziałem co mam robić. Byłem bez dachu nad głową i pozbawiony przyjaciół a także rodziny. Nagle zobaczyłem śnieżno-białą klacz która próbowała zabrać jabłko z drzewa. Oczywiście jej pomogłem:
Karino: Witaj. Pomóc Ci?
Po czym Karino z całej siły kopnął drzewo. Gdy jabłko spadło klacz powiedziała:
Arsabell: Dziękuje. Jak Ci na imię?
Karino: Ja jestem Karino.
Ukłoniłem się przed nią ponieważ tak zostałem już wychowany.
Arsabell: Na pewno jesteś głodny?
Karino: Tak, ale ja chyba już pójdę?
Arsabell: Nie! Nie idź. Może zjesz w moim stadzie?
Karino: Na prawdę, mogę? Bo wiesz nie chcę sprawiać kłopotu.
Arsabell: Nie ma sprawy! Zapraszam.
Karino: Dziękuje.
Pogalopowałem razem z Arsąbell aż do jej stada gdzie było pełno nieznanych mi koni.
Arsabell: Proszę bardzo. Tutaj najesz się do syta!
Karino: Pycha! Jaka trawa!
Byłem trochę nie śmiały ponieważ na łące było dużo innych koni których nie znałem.
Naglę zobaczyłem jak Arsabell idzie do mnie z jakimś czarnym ogierem.
Arsabell: Tornado to jest Karino.
Tornado: Witaj Karino jestem Tornado ale mów mi Tor jeżeli chcesz.
Karino: Witaj mi możesz mówić Karin jeżeli zechcesz.
Tornado: Pewnie że chcę a może chcesz dołączyć do naszego stada?
Karino: Pewnie.
I tak znalazłem się w Kopytnym Lesie.


Odszedł dnia 21.05.2013r