piątek, 26 kwietnia 2013

Eder- Przybrana córka?

Dziś rano byłem trochę smutny...Aomori mi się podoba [w zasadzie podobała] .No cóż...Muszę szukać dalej swej drugiej połowy i...Wiem,że to dziwne,ale pragnę mieć córkę lub syna...Hmm...Nagle coś ''zawyło''.Jakaś narada?No nie wiem...Szybko wstałem i poszedłem na łąkę.Zebrało się tam całe stado.Dopiero teraz postrzegałem,jak jest Nas dużo...Pokłusowałem i stanąłem obok jakiegoś źrebaka.To była Irys.Mam dobry kontakt z dziećmi,bo darzę je sympatią.
I : Cześć.
E : Witaj.Po co się tu zabraliśmy?
I : Nie wiesz?
E : Jak bym wiedział to bym się głupio nie pytał.
I : Arsabell urodziła.
E : Naprawdę?
I : Spójrz przed siebie.
Obróciłem łeb i zobaczyłem dwa śliczne źrebaki.Nim się zdążyłem zachwycić Tornado powiedział:
T : Jak widzicie,narodziły się nowe źrebaki.
Więcej nie słyszałem.Gapiłem się tępo na skarogniadą klacz.
A : To Rossa,a to Beauty.
I znów się gapiłem na nie.Potem usłyszałem ''Rossa jest do adopcji''.Że co?!Byłem zdziwiony...Chciałem zostać ojcem,ale niestety nie mam partnerki.Postanowiłem,że po tym spotkaniu,pójdę do Arsabell i Tornada.

~~~Jakieś 3 godziny potem~~~

Zebrałem się na odwagę i pobiegłem do domu alfy i bety.Zapukałem do drzwi (kopytem),a ktoś się odezwał.
A : Wejdź,wejdź.
E : Dzień dobry...Są jeszcze źrebaki?
T : Oczywiście.
E : Skoro Rossa jest do adopcji to...mógłbym ją zaadoptować?
A : Oczywiście,że tak.
E : Ross umie mówić?
T : Trzeba ją tego nauczyć.
E : Mam nadzieje,że będę dobrym ojcem...
Mała klaczka zwróciła wzrok na mnie.Był jednocześnie zimny i wesoły...Wstała i podeszła do mnie.Spojrzała mi prosto w oczy i uśmiechnęła się.
A i T : Jesteś ojcem!
E : Nie...
A : Tak.To twoja córka!
E : Nie urodziłem jej...
T : Skoro była do adopcji,można było ją wziąć.Ty byłeś pierwszy.
E : Mam wątpliwości...
A i T : Poradzisz sobie.Razem stworzycie zgraną parę.Zmykaj.
Razem z Rossa'ą wyszedłem z ''domu''.
E : Do zobaczenia!
A : Poradzisz sobie!
Pobiegłem do Kasji.Powinna mieć jakiś eliksir na to,aby źrebak mógł mówić.
K : Witaj.
E : Cześć.Masz jakiś eliksir,na to,aby źrebak mógł mówić?
K : Oczywiście,że mam!Zaczekajcie tu.
Klacz poszła po ten napój,a ja jakoś usiadłem.Po chwili źrebak się...odezwał!
R : Ross...
E : Co?!
R : Rossa...
E : Wspaniale!
R : Wsp...Wspa...Wpania...Wspaniale.
E : O matko...Co ja robię...
Nagle przybiegła Kasja.
K : Już mam!Napij się tego.
Podeszła do źrebaka i podała mu coś w rodzaju miski w której był zapewne ten płyn.
E : Kiedy zacznie mówić?

...Kasjopea...(08.05)
K: Za chwilkę. –Rossa zaczęła rosnąć.
E: Ymm, miała umieć mówić!
K: No będzie umiała, dałam jej Łzy Nestora. Teraz będzie miała już rok, chyba o to Ci chodziło.
E: No nie do końca, ale niech będzie…
R: Yyy, gdzie je jestem?!
E: U Kasji, córciu, ale zaraz pójdziemy do naszego domu.
K: Hehe, powodzenia w wychowaniu!
E: Hah, tak przyda się!
Nowa rodzinka poszła do siebie, a po chwili do domu przyszła Kornelia.
Ko: Mamo.
K: Tak?
Ko: Idźmy do ojca.
K: Wiesz, że to daleko…
Ko: Wiem.
K: No dobrze. Zapytaj Kyara i Dei czy nie chcą iść, a ja odpocznę. – po godzinie Kornelia wróciła.
Ko: Nie.
K: Co nie?!
Ko: Nie chcą.
K: No dobrze, więc pójdziemy same.
Szłyśmy, ale nie rozmawialiśmy zbyt dużo. Kornelia bardzo mało mówi, nie wiem po kim ona to ma. Wgl, się do nas nie wrodziła. No… jedynie z wyglądu. Rozmowa z nią wyglądała mniej więcej tak:
K: Córciu, czemu chciałaś iść do Chaosa?
Ko: Tęsknota. Nie tęsknisz za nim?
K: Tęsknie, ale tu mam obowiązki.
Ko: Nie musisz ich mieć.
K: Muszę!
Ko: Chcesz.
K: Dobra daj spokój!
O wszystko miała pretensje! Dosłownie. Na szczęście doszliśmy już do Lasu Śmierci. Od razu zobaczył nas Chaos.
C: Kornelia! Ależ wyrosłaś. – Przytulił ją.
K: No oczywiście córeczka tatusia, mnie to już nie przytulisz…
C: Daj spokój kochanie. Czemu tak długo was nie było.
Ko: Nie byłoby nas dłużej.
C: Jak to!
Ko: Czy to ważne.
C: Ważne, że jesteście. Chodźcie, opowiadajcie, a wy się rozejdźcie skierował głowę w stronę innych pegazów, -nie ma tu na co patrzeć.
Poszliśmy do groty. Chaos przyniósł nam pyszne jabłka. On jest taki kochany!
C: Jak tam Kornelciu odkryłaś już swoje moce?
Ko: Nie.
K: Właśnie tak wygląda rozmowa z naszą córką!
Ko: Masz z tym problem?
K: Nie, nie mam! Ale nie widzisz się z ojcem tyle czasu, chcesz do niego iść, po czym odpowiadasz jednym słowem!
Ko: Wystarczy obecność.
C: Dajcie spokój.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Głównie ja i Chaos. Chciałam iść do stada, ale Kornelia uparła się, że zostaniemy tu do jutra.