środa, 3 kwietnia 2013

Od Magnuma

Chodziłem po lesie, szukając wody. Byłem tak spragniony... Nie piłem od ponad tygodnia, a jadłem cztery dni temu... W końcu natrafiłem na jakieś małe źródełko wody. Podbiegłem tak szybko jak umiałem i zacząłem pić. Gdy w końcu uspokoiłem pragnienie, poczułem burczenie w brzuchu. Automatycznie zacząłem skubać trawę.Kiedy byłem syty, położyłem się w cieniu i obserwowałem ptaka na gałęzi jabłoni. Gdy ptak odleciał, kątem oka zauważyłem jabłko... Piękne, czerwone jabłuszko...Zapomniałem już jak takie delicje smakują...Kiedy wpatrywałem się w owoc, podeszła do mnie jakaś klacz.
- Hej... - zaczęła
- My się znamy?
- Nie, ale możemy?
- Jestem Magnum, a ty?
- Mam na imię Arsabell... Co tutaj robisz?
- Powiedziałbym głoduję, ale niedawno jadłem... - powiedziałem i znów spojrzałem na jabłko
- A ty?
- Cóż... Nie chcę być wredna, ale jesteś na terenie mojego stada...
- Ojć... Sorry, już się wynoszę. - wstałem
- Nie musisz - uśmiechnęła się - Jak chcesz możesz dołączyć i zostać...
- Naprawdę?
- Tak.
Strasznie się ucieszyłem. Byłem tak wesoły, że podbiegłem do jabłoni i zerwałem jabłko (nie mam pojęcia jak!) i dałem je Arsabelli.

...Arsabell...

A : Ooo a to za co ? Ale dziękuję
M : Oh , tak o Smacznego .. Magnum patrzał się jak Arsaa wcina jabłko
A : Smakowało ci ? Bo mi bardzo ..
M : Jasne że mi samakowało .
A : Ok Magnum choćmy do stada , poznam cię z innymi ..
M : No to choćmy ..
Pogalopowali w stronę stada .. Arsabell staneła na dużym kamieniu i powiedziała do całego stada ..
A : Mamy nowego Ogier w stadzie . ! Poznajcie Magnuma ..
Stado : Witamy w naszym stadzie Magnum ..
M : Siemka wszystkim ..
Wtedy podszedł do mnie Tor i się zapytał :

...Tornado...
-Jak tam?
M: A dobrze, poznaję stado.
T: Taa… to fajnie. Kochanie idę z dziećmi do Lasu Ciszy okey?
A: Ależ oczywiście. Ja oprowadzę Magnuma po naszych terenach.
T: Co?
A: O co chodzi?
T: Bawcie się dobrze. –uśmiechnąłem się niechętnie i poszedłem z dziećmi do Lasu.
Arsabell znowu łazi z jakimś ogierem. Pfy! Najpierw Nero a teraz Magnum. Nie no! Wcale mi to nie przeszkadza! Wcale, nie jestem zazdrosny! A jak ja z Kasją dostaliśmy zioła od Hypnosa i nas trochę poniosło to wielka afera. Wiem, że mnie kocha. No, ale bez przesady! Zresztą ostatnio nie przebywamy ze sobą zbyt często. Ja prawie cały dzień jestem w Lesie z dziećmi a ona? Hmm…. Ciekawe co robi. Szedłem tak i myślałem o moim związku z Arsą, kiedy Tifo spytał:
Ti: Tato?
T: Tak synku?
Ti: Kocham Cię.
T: Ja Ciebie też. –wtedy Altea krzyknęła
A: Tato! Tato! A mnie też kochas!
T: Hehe, tak też Ciebie kocham.
Ti: Ale mnie bardziej? Plawda?
A: Nie plawda! Bo tata mnie baldziej kocha!
T: Hehe! Kocham was tak samo. –wtedy źrebaki mnie przytuliły.
Jak ja się cieszę, że je mam. Wcześniej jak nad tym myślałem to nie, Tor ty nie będziesz mieć dzieci. Źrebaki są nie fajne i w ogóle za młody jesteś. Ehh… Ciekawi mnie tylko jedno. Czemu mamy bliźniaki, skoro medycy mówili o córeczce. Ale teraz to już nie ważne. Dochodziliśmy do Lasu Ciszy, gdzie spotkałem Elektę i Emilę.
E: O hej, Tor! Zostawiasz dzieciaki nam?
T: A nie, przyszedłem się z nimi pobawić.
Em: Okey! My teraz idziemy z resztą na łąkę.
T: Aha, to może Tifo i Alti też pójdą. –skierowałem łeb do źrebiąt. Chcecie iść z innymi na łąkę?
Al: Tak! Tak! Ja chcę!
T: A ty Typhon?
Ti: No dobrze, też mogę iść z siostrą.
T: Hehe. No to biegnijcie do cioci Elekty i Emili.
Ti: Pa tato!
Al: Pa!
E: Dea? Idziesz z nami?
D: Nie. Zostanę z wujkiem.
E: Okey. –I klacze wraz ze źrebakami poszły na łąkę.
T: Zostanę z wujkiem? A co ty będziesz ze mną robić?

...Deadia vel Duma... (07.04)
D: Oj wujek, no po prostu chciałam trochę odpocząć od źrebaczków, bo mnie wymęczyły.
T: Aaaa, chyba, że tak.
D: Wuuujek, a co jest w Lesie Marzeń?
T: W sumie jest taki sam las jak ten, tylko gdy do niego wejdziesz wydaje Ci się, jakbyś robiła coś co się nie dzieje w realnym świecie, potem się budzisz i wracasz do rzeczywistości.
D: Ooo, fajne. To ja tam idę!
T: Leć i baw się dobrze !
D: Pa, wujek!
Pobiegłam czym prędzej do Lasu Marzeń.  Zobaczyłam dwa konie w moim wieku. Jeden był Siwy, a drugi kasztan, bawiliśmy się. Brykaliśmy, skakaliśmy. Potem poszliśmy nad jakiś strumień. Bardzo ich lubiłam, ehhh, ktoś w moim wieku, a nie albo za starzy, albo za młodzi! Nagle moi przyjaciele uciekli i pojawił się on.  De Niro. Nie był zły. Kochał mnie, co od razu było widać po oczach. Poszliśmy na spacer y porozmawiać o przeszłości i okazało się, że on wcale nie był taki zły jak opisywała go Akacja… Nagle wszystko się skończyło, a nade mną stały źrebaczki z Elektą.
D: Co się stało?

...Elekta...(08.04)
E.Nic , nic Kyar się o Ciebie pytał.
D.Acha.Co chciałeś bracie?
K.Nić myslialem ze se ze mana i innymi zlebadzkami sie pobawic.
D.Acha.Okey braciszku.
Dea wyszła z Lasu Marzeń.Była trochę zawiedziona ,że już sobie nie pomarzy..Poszła ze mną i źrebaczkami na łąkę ,żeby odprowadzić je do rodziców.Alti i Tifo poszli do Arsabell .Markiza do Tośki ,Dea wzięła Kyra do Kasjopei, a ja dałam Sebacuita do Serafina.Rozmawiałam z Deą:
E.Nie przeszkadza Ci, że wzięłam Cię z Lasu Marzeń.
D.Nie!Spoko jestem przyzwyczajona, że spędzam mało czasu sama, żeby sobie pomarzyć.
E.A to okey.
Poszłam do Serafina bo pomyślałam ,że Dea może wróci pomarzyć do Lasu Ciszy.Z Seafinem rozmawiałam całą noc.