piątek, 19 kwietnia 2013

Gallardo- Deszczowy dzień przemyśleń

Był deszczowy dzień. Kolorowy świat zmienił się w szaro-czarne cienie i smugi. Było zimno, liście które spadły kleiły się do wszystkiego.Twarda ziemia w lesie nie dawała się zamienić w błoto więc woda spływała na niższy teren. Przekwitłe kwiaty zostały zmyte przez strumień ciągle napływającej deszczówki która wyryła sobie kilka kanałów w pożółkłej trawie. Drzewa przypominały drapacze chmur przez to że nie było na nich ani jednego ptaka lub liścia. Szedłem w tym świecie bez barw myśląc o tym jaki sens ma moje życie. Co to jest życie? Co to miłość? Jak można coś czuć nie znając uczuć, nie wiedząc co to uczucie? Kto jest kim? Kim być można? Czemu jestem tu? Czemu nie tam? Gdzie jest tam? Jak tam dotrzeć? Co tam jest? Kto tam jest? Czy mnie zna? Czy ja znam jego lub ją? Czy są tacy jak ja? Czy czują to samo co ja? Czy ja coś czuję? Nie wiem. Myślałem o tym wszystkim przez wiele godzin. Wszystkie konie pochowały się do swoich grot , jaskiń.Tylko ja jak zwykle inni chodziłem po lesie, byłem przemoczony do suchej sierści. Nic mnie nie obchodziło nawet to gdzie jest Layla? I znów wiele pytań odnośnie klaczy. Kim jest? Skąd jest? Dlaczego wybrała mnie? O co jej chodziło? Co ode mnie chce? Czemu nikt nie zostawi mnie w spokoju? Czemu zawsze coś muszę zrobić? Czy ktoś mnie potrzebuje?Czemu się urodziłem? Czemu chodzę po tym świecie? Czemu...? Czy ja muszę żyć? Czemu ja o to pytam samego siebie?