niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Alhatal

Kiedyś byłem w stadzie, było ono dość duże, więc było w nim dużo ogierów. Nie wszystkie się lubiły. Ja byłem takim zwykłym, nie przeszkadzającym innym koniem, ale niestety pewien ogier James uwziął się na mnie. Cóż mogłem zrobić- tylko go unikać, bo był naprawdę potężny. Któregoś razu jednak mnie dopadł i wyzwał na pojedynek, by nie stracić honoru musiałem się zgodzić. Niestety przegrałem i musiałem odejść ze stada. Kiedy samotnie krążyłem po okolicach napotkałem klacz, której urody nie da się opisać słowami! Nie mogłem się powstrzymać więc podszedłem do niej.
Al-Witaj piękna, jestem Alhatal.
Ar- Hey, ja Arsabell, co Cię tu sprowadza?
Al- Na to składa się kilka czynników.
Ar-Główny?
Al-Myślę, że mój brak stada i twoja uroda.- powiedziałem z uśmiechem.
Ar- Hahaha, a wiesz tak się składa, że mam własne stado i myślę, że możesz do niego dołączyć!
Al- Ohh, naprawdę?! Dziękuję.
Ar- Nie ma za co. Więcej koni= Więcej zabawy i stado rośnie w siłę.
Al- To co może zapoznasz mnie z innymi końmi ?

...Arsabell...
Al : Jasne , to idzemy ?
Ar : Choć :)
Gdy doszliśmy asrabell staneła na dużym kamieniu i ogłosiła :
Ar : Słuchajcie to jest nowy członek stada Alhatal :)
Całe Stado : Hejka Alt
Al : Hejka
Nie widziałam nigdzie Tornado , martwiłam się o niego bardzo , Nagle przyszedł .Galopował w stronę Alhata , wystraszyłam się że uważał go za obcego intruza .. Nagle go kopnął wystraszyłam się bardzo .Powiedziałam do niego :
Ar : Co ty robisz , Tor !?
T : No , chronię cię przed nim !
Ar : Wybacz ale ciebię już nie było , To jest nasz nowy członek Alhata .
Al : Witaj , jestem tu nowy , Auuł mój zadek ..
Ar : Oj , tornado tornado . :)
T : Wybacz Alhatal .. No naprawdę nie wiedziałem , A tak wgl Alhatal jestem Tornado a w skrócie Tor :) Miło mi .
Al : Mi też :)
Ar : Tor choćmy nad wodospad , a ty Alhatal idź do stada ok ?
Al : Ok ..
T : No ok choćmy ..

...Tornado...(09.04)
I udałem się razem z Arsabell nad wodospad, wszedłem do wody i napiłem się.
A: Tor?
T: Tak?
A: Co ty robisz?
T: No jak to co? Piję? Nie widać?
A: No ale… -klacz została pochlapana wodą.
T: Haha!
A: Tornado!!!
T: Tak, kochanie?
A: Pochlapałeś mnie!
T: Nie, no co ty? Naprawdę?
A: Wiesz co!
T: Nie? Nie wiem?
A: Odczep się ode mnie! –obrażona klacz udała się w stronę Lasu Marzeń
T: Co? Arsa! Czekaj!
A: Daj mi spokój.
T: Ej, kochanie? Co Ci jest?
A: Mi co jest? To ty zachowujesz się jak dziecko!
T: A…a..ale?
A: Weź, mam już tego dosyć! Jesteś ojcem! A zachowujesz się nasze źrebaki!
T: Ale… Arsabell?
A: Daj spokój…  
T: Śnieżynko! Poczekaj!
A: Odejdź ode mnie! Jak pomyślisz nad swoim dziecinnym zachowaniem to wróć. –klacz odeszła
T: Ale … Arsabell … Co ja mam zrobić .. –powiedział smutnym głosem, lecz klacz była już daleko.
Zachowuje się jak dziecko? Ale … ja taki już jestem … co ja mam zrobić? Stałem tak bez ruchu aż w końcu przyszła do mnie Kasjopea i spytała : 

...Kasjopea...(10.04)
K: Wyglądasz jakby się coś stało.
T: Bo się stało!
K: Znów Arsa?
T: Tak, nawrzeszczała na mnie, że się zachowuje jak dziecko…
K: No trochę prawdy w tym jest…
T: Wiesz co, dzięki…
K: Tak, ale mi to nie przeszkadza, jesteś jaki jesteś i za to Cię lubię.
T: Heh, no widzisz tym się różnicie, ale może ona ma trochę racji w końcu jestem ojcem…
K: Można być dobrym a zarazem lekko dziecinnym ojcem.
T: Może masz rację…
K: Jak zawsze.
T: Dobra, to ja idę jej powiedzieć.
K: Powodzenia !
 
...Tornado...(10.04)
Pobiegłem do Arsabell.
T: Kochanie!
A: Coś szybko to przemyślałeś.
T: Wiesz co.
A: No, słucham?
T: Nie będę się zmieniał.
A: Aha, czyli z nami koniec?
T: Nie! Chyba, że ty tego chcesz.
A: No ja nie chcę, ale jak nie masz zamiaru się zmienić. To czy mam jakiś wybór?
T: Śnieżynko. Tak wiem, jestem dziecinny, irytujący, nie poważny i często przeze mnie płaczesz, ale ja naprawdę Cię kocham.
A: Jakoś okazujesz to w dziwny sposób.
T: Przepraszam za to wszystko. Jeśli chcesz to możesz ode mnie odejść, bo ja się nie zmienię. Chce być sobą, nie chce udawać kogoś kim nie jestem. Ty zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie. Rzadko zabieram Cię na spacer, wolę wygłupiać się z innymi. Uwielbiam spędzać czas z innymi końmi ze stada, śmiać się, bawić. A ty jesteś zupełnie inna. Potrzebujesz kogoś kto odda Ci całe swoje życie a ja tego nie zrobię. Taki już jestem. Ale Arsabell… Kocham Cię. Może uważasz, że to tylko puste słowa, ale ja nie potrafię tego pokazać w taki sposób jaki ty ode mnie oczekujesz. Przepraszam Cię … ale naprawdę ja się nie zmienię.


...Arsabell...(11.04)
A : Tor, to przynajmniej dawaj nam więcej czasu .. Spędzaj ze mną więcej czasu przynajmniej się postaraj ... Też cię bardzo kocham nie wież jak ... Chcę być dalej z tobą .. Ale jakoś nie zauważyłeś że jestem smutna .. Codziennie chodzisz do Kasjopei .. Wydaje mi się że ją bardziej kochasz ode mnie .. Cały czas ona i ona a ja .. ?
T : To nie jest tak jak myślisz ..
A : To jak ?
T : Kasjopea jest samotna ma tylko dzieciaki .. Ja jej tylko pomagam i ..
A : I ...?
T : Dodaję Otuchy .. Aby nie była samotna ..
A : Ale ja też jestem samotna !
T : Nie prawda , masz mnie i dzieciaki ..
A : Tak , mam dzieciaki ale ty mi dużo czasu nie poświęcasz ..
T : Ale będę starał się Poświęcać .. OBIECUJĘ !
A : Nie obiecuj tylko spełniaj .. Bardzo cię o to proszę .. i o tylko to ..
T : Dobrze kochanie , przepraszam bardzo .. Nie chciałem ..
A : No dobrze .. Nic się nie stało ale pamiętaj ..
T : Dobrze .. Może mógłbym ci zaproponować .... Łąke miłości ?
A : Hmmm , Okey będzie fajnie ..
Poszliśmy na łąkę było niesamowicie gdy przyleciał do mnie Tifo i powiedział :


...Typhon...(14.04)

Ti: Hej, mamo! –wtedy zobaczyłem ojca. Kurde… myślałem, że to Alti. Ale teraz mi się dostanie.
T: Tifo? A co ty tutaj robisz?
Ti: Tak, wiem … mam szlaban… już wracam do domu ….
T: Czekaj!
Ti: Tak?
T: Masz szlaban! A wychodzisz z domu tak o! Czy…
A: Tornado! Nie denerwuj się….
T: Jak ja mam się nie denerwować jak ten bachor mnie nie słucha!
A: Ja mu pozwoliłam….
Spojrzałem na ojca … chyba się mega wkurzył … wyglądał jakby zaraz chciał nas pozabijać.
T: Czy ty jesteś nie poważna! Co to w ogóle ma znaczyć! Wiecie co! Dajcie wy mi spokój! Róbcie sobie co chcecie! Nie chce mieć z tym nic wspólnego! Nara!
Uuu… no to mamuśka przegięła ….
A: Tor! Kochanie! Czekaj!
T: Odwal się ode mnie! Mam tego dosyć! Chcesz to se mnie olewaj dalej!
A: Ale ja Cię nie olewam!
T: Wcale! Dałem mu karę, żeby przemyślał swoje zachowanie! A ty co ? Pozwalasz mu na wszystko!
A: Ale Tor..
T: Żadne ale! Teraz to mam to gdzieś! Na serio! Róbcie sobie co tam chcecie!
A: Kochanie!
T: Zostaw mnie! –wtedy ogier zniknął.
A: Tor! –w oczach klaczy pojawiły się łzy.
Ti: Mamo? Nie martw się, przejdzie mu. –przytulił klacz
A: Mam nadzieję, nigdy tak się nie zachowywał.
Ti: W sumie to tata miał trochę racji.
A: Co? Czyli chciałeś nadal siedzieć w domu?
Ti: Gdybym wiedział, że z nim o tym nie pogadałaś to tak.
A: Chyba jesteście moimi dziećmi i też mam prawo decydować co wam wolno a czego nie.
Ti: Ehh… no tak.
„Następnym razem jak tata powie, że czegoś nie mogę … to pamiętać! Nie słuchać mamy!”
Ti: Mamo?
A: Tak?
Ti: Ja pójdę poszukać taty, okey?
A: Okey, mam nadzieję, że go znajdziesz.
I pokłusowałem w stronę Kopytnego Lasu. „Hmmm… przecież ja go nigdy nie znajdę! Jak jest niewidzialny!” Wtedy zobaczyłem jak go jak kopał drzewo. „Nie no! Szybko poszło”. Podszedłem do niego.
Ti: Hej, tato?
T: Czego chcesz? Nie mam humoru! Nie widać?
Ti: Tato! Przepraszam! Ale mama się martwi o Ciebie.
T: A co mnie to obchodzi!
Ti: No weź tato! Nie chcę, żebyście się kłócili! Wcześniej byliście tacy ze sobą szczęśliwi!
T: Wcześniej to nie było was.
Ti: Czyli to nasza wina?
T: Nie o to mi chodzi! Mi zależy na tym, żebyście byli dobrymi końmi. A wasza matka najwyraźniej ma to gdzieś.
Ti: Ale tato, nie uważasz że 3 miechy to trochę długo?
T: Ty się ciesz, że nie masz 6 miesięcy! Mi jak ojciec dał 6 miesięcy szlabanu to się cieszyłem, że tak krótko!
Ti: Co? Opowiedz mi trochę o dziadku!
T: Twój dziadek był cudownym srokatym ogierem, dziękuję mu za wszystko czego mnie nauczył. Mimo tego, że był dość surowy.
Ti: A babcia?
T: Typhon, nie chcę o tym rozmawiać.
Ti: No dobrze. A pogodzisz się z mamą?
T: Tak, pogodzę się. Ale się nie wtrącam w jej metody wychowawcze, róbcie sobie co chcecie.
Ti: Ej, no weź!
T: Nie! Serio, nie obchodzi mnie to już! Ciesz się! Możesz robić wszystko na co masz ochotę.
Ti: No tato! Ale w razie czego to mi pomożesz?
T: Tak, synu. Pomogę. Dobra … idę do matki z nią pogadać.
Ti: Okey! Tato! Proszę was, nie kłóćcie się już więcej!
T: Jeśli ona zacznie się normalnie zachowywać to dobrze. Chyba ktoś tu zapomniał, że jest matką. Dobra idę. Pa…
Ti: Hehe! Paa tato! A czekaj! To mam ten szlaban czy nie?
T: Mówiłem! Rób co chcesz!
Ti: Ehh.. okey.
W sumie teraz …. To żałuję, że posłuchałem mamy! Kurde! Jeśli tata będzie się tak zachowywać przez cały czas to chyba zatęsknię za tym szlabanem. Ehh… jestem zmęczony … wracam do domu.
W domu zobaczyłem jak mama przytula tatę, więc chyba się pogodzili. Altei jeszcze nie było. Ehh… Kyar to jest głupi! Jak może być z moją siorą! Masakra! W sumie jego siora to niezła dupa… ale no… niee…. Chodzić z siostrą kolegi to jakaś porażka. Ale przyjaźnić się możemy. Zzzz…..


Odszedł dnia 21.05.2013r