środa, 22 maja 2013

Vendaval- Po pełni

Obudziłem się rano w grocie medyków.
V: Co ja tutaj robię?
H: Znaleźliśmy Cię całego we krwi z rozbitą czaszką.
V: Że co? Jak?
Wtedy przypomniałem sobie tego głupiego testrala. Co za głupie zwierze!
H: Nie wiem, to ja pytam Ciebie.
V: A nie ważne, mogę iść?
H: Co ty chłopie! Ciesz się, że przeżyłeś!
V: Oj dobra.
H: Nie wychodzisz stąd przez tydzień!
V: Jak to przez tydzień?
H: No tak to. Obrażenia są bardzo poważne.
V: Ale ja nie mogę!
H: Czemu?
V: Yyy.... nie ważne.
H: No to zostajesz. Ja tu chyba jestem medykiem i ja wiem więcej, nie?
V: Ale no ...
Jak to przez tydzień? Przecież jak ja się zamienię w pumę to oni sami mnie zabiją!
H: Hmm?
V: Kiedy jest pełnia?
H: Pełnia była dzisiaj.
V: A jutro?
H: Z tego co wiem to nie?
V: A no tak! Raz w miesiącu! To chyba przez to uderzenie.
H: Dobrze, odpoczywaj. Jeśli chcesz to mogę Ci kogoś zawołać na pocieszenie. Ale nigdzie stąd nie wychodzisz!
V: No dobra. Możesz wezwać Cassie?
H: Okey, już po nią idę.
Pewnie nadal się na mnie gniewa, lecz mam nadzieję, że przyjdzie. Przecież to był tylko niewinny żarcik. Ehh... Leżałem tak i myślałem o wczorajszym zdarzeniu. Czemu ten ohydny testral mówił, że to jego stado? Hmm....

Tymczasem u Huntera i Cassie:
H: Hej Cassie! Ven jest poważnie ranny i prosił, abym Cię zawołał, bo mu smutno.

~~~~Cassie~~~~(23.05)
C:A co on znowu zrobił?
H:Nie wiem do końca ale znaleźliśmy go rannego i prosił żebym po Ciebie przyszedł.
C:Po mnie serio?
H:Tak po Ciebie....to jak idziesz?
C:Okey prowadź-ruszyłam za ogierem.
Po paru minutach doszliśmy do groty.Spojrzałam pytająco na Huntera.
H:Jest w środku.
Weszłam do groty i ruszyłam w kierunku Vendaval'a.
H:To ja już pójdę...i nie wolno Ci wychodzić-powiedział do rannego.
V:Super jestem uziemiony...dzieki że przyszłaś.
C:Mhm,coś ty sobie zrobił?-spytałam przyglądając się mu.
V:Dlaczego ja sobie zrobiłem?A może ktoś mi to zrobił?
C:No dobra,dobra czemu jesteś ranny?
V:Nie wiem nie pamiętam-odparł szybko jakby coś ukrywał.
C:Na pewno?
V:Tak,tak..nadal jesteś wściekła?
C:Nie no co to to był tylko żart.
V:Serio?
C:Nie,ale rachunki są wyrównane.
V:Taa,Ciebie nie bolało a mnie tak.
C:Tyle że ty nie udawałeś tygrysa.
V:Ale było zabawnie.Musisz to przyznać.
C:Tak jak dla kogo...a więc czemu chciałeś żebym przyszła?

~~~~Vendaval~~~~
V: Bo jesteś jedyną osobą jaką znam w tym stadzie.
C: Oj przesadzasz.
V: Nie prawda. Tylko ty mnie lubisz.
C: Jak na razie tylko ja Cię znam na tyle, żeby Cię lubić.
V: No widzisz.
C: Hehe. A gdzie wczoraj byłeś, bo jak przyszłam wieczorem to nie mogłam Cię znaleźć.
V: Byłaś u mnie wieczorem?
C: Tak, chciałam coś się zapytać.
V: Aha. A co?
C: A teraz to już nie ważne. Trzeba było wczoraj być.
V: Aha, no dobrze.
C: To gdzie byłeś?
V: Ymm... spałem.
C: Jak spałeś? Czy ty słuchasz co mówię!
V: No tak! Spałem, ale nie u siebie.
C: A u kogo?
V: U Rixatusa.
C: Tak jasne! On Cię nie lubi, sam mi to mówiłeś. No i jak mogłeś spać jak znaleźli Cię rannego?
V: Pewnie jestem lunatykiem.

~~~~Cassie~~~~
C:Nie kłam.
V:Nie kłamię.
C:Słuchaj naprawdę wierzysz że uwierzę w to że jesteś lunatykiem?
V:No a czemu nie mógłbym być?
C:Ven,jak nie chcesz to nie mów,ale nie dziw się że tak mało koni znasz.
V:Co masz na myśli?
C:No wiesz nie jesteś szczery i nie ufasz innym.
V:Skąd wiesz?
C:No wiesz nie chce mi powiedzieć prawdy...
V:Musisz to tak drążyć?
C:Widać muszę.
V:Ale ty jesteś uparta.
C:Ja uparta?Ja po prostu martwię się o Ciebie.
V:Martwisz?O mnie?
C:A co w tym dziwnego?
V:Nic...
C:Nie pochlebiaj sobie martwię się o każdego kogo znam.
V:A już myślałem,że jestem wyjątkowy.
C:Widać,że już się lepiej czujesz.
V:A mogłabyś poprosić Hunter'a żeby mnie wypuścił?
C:Nie.
V:Czemu?
C:Skoro powiedział że musisz zostać to znaczy że musisz,on jest medykiem i wie lepiej.
V:Nie no ty też?
C:Wiesz na swój sposób mszczę się.

~~~~Vendaval~~~~
V: Mścisz?
C: Tak.
V: A niby jak?
C: Jeszcze zobaczysz.
V: Pfy! No weź idź go poproś.
C: Nie!
V: No proszę!
C: Masz tu leżeć i już.
V: No weź! Tydzień to tak długo.
C: Cóż nie moja wina.
V: No moja tym bardziej!
C: Ta. A kto sobie rozbił łeb o kamień?
V: To nie byłem ja!
C: A kto?
V: Testral!
C: Słucham?
V: Ups....
C: Jaki testral?
V: Powiedziałem testral? Miałem na myśli wilk!
C: Już się nie wykręcisz! Gadaj!
V: Ładny dzisiaj mamy dzień, nie?
C: Ven!
V: Tak, kochanie?
C: Gadaj o co tutaj chodzi!
V: A gdybym to ja wiedział.
C: Powiedz mi!
V: Co mam Ci powiedzieć?
C: Jaki testral?
V: No normalny.
C: Ven!!! -krzyknęła tak głośno, że przybiegł Hunter.
H: Co się stało?
V: Ależ nic. Wypuścisz mnie?
H: Nie! Ile razy mam powtarzać, że nie!
V: No proszę!
H: Vendaval to poważne rany, mógłbyś trochę spoważnieć.
V: Oj a co mi się może stać?

~~~~Hunter~~~~

KLIK