piątek, 17 maja 2013

Typhon- Przemyślenia

Po tym zdarzeniu z Iris, a raczej małej wpadce, musiałem wszystko przemyśleć! Wiem! Zatoka Przemyśleń, chociaż ten fioletowy królik mnie trochę denerwuje. Jeszcze chwila i zmienię maść! RRR! Ale no cóż, musiałem tam iść. Za dużo mam na głowie problemów. Wieczorem od razu udałem się nad Zatokę no i oczywiście musiałem natknąć się na tego idiotę.
H: Witaj mućko ma kochana!
T: Spadaj!
H: Coś taki agresywny!
T: Mam swój powód, daj mi spokój!
H: Co! Jak to Tor nie żyje! Czyli on teraz jest duchem?
T: Tak jest a co?
H: No to czemu on nie wbił do mnie! Przecież jesteśmy kumplami.
T: Wcale mu się nie dziwie, czemu nie chciał mieszkać z tobą.
H: Hah! Raczej już wiem czemu się zabił!
T: Co masz na myśli?
H: Jakby ja miał takiego syna też wolałbym umrzeć.
Wtedy się totalnie wkurzyłem a jednocześnie byłem bardzo smutny. Zabolało mnie to trochę. Od razu od niego uciekłem i udałem się na plażę. Ahh... jak tu pięknie! Można tak spacerować i rozmyślać nad wszystkim. Jak Hypnos mógł powiedzieć, że tata zabił się przeze mnie? Przecież to nieprawda! <zaczął płakać>. Wtedy do Zatoki weszła Iris.

~~~~Iris~~~~
Poszlam do Zatoki,by pomyslec o moim przyszly zrebaku.Osobiscie myslalam ze bede samotna matka,bo aj powiedzial mi ze lubi Dee.Przezyje,raz na wozie raz pod wozem.Nagle na plazy zauwazylam Taja..placzacegoo?Tak!Nie mylilam sie,podeszlam do niego.
I.Hej Taj!Czemu placzesz?-zapytalam,podnoszac brew do gory,w niemym zapytaniu.Ogier tylko warknal.-Co?Nic nie slysze.
Zapytalam ponownie.
T.Odejdz.-odpowiedzial chamsko,mile nie?Chcesz byc dla kogos mila i dostajesz opierdol.
I.Czemu?-zapytalam,troche smutna.
T.Odejdz!-wrzasnal na mnie,w oczach zakrecily mi sie lzy.
I.Prosze bardzo!-i zaczelam odchodzic.Wrrrrr,mam ochote go kopnac.
T.Nie..Iris..zaczekaj..-powiedzial po chwili,smutnym glosem.
I.Co ty sobie myslisz?!Pierw warczysz na mnie,pozniej,’’Odejdz’’. Co ty,jaja sobie jakies robisz!?-odwrocilam sie do niego,a z powodu tego ze podszedl do mnie stracilam go na kolana.Z wsieklosci,odeszlam tak szybko jak umialam rozwalajac wszedzie piach.Pobirglam na wzgorze i chcialam sie rzucic z gory,jednak nie potrefilam.Nagle uslyszalam glos Taja za mna:

~~~~Typhon~~~~
T: I co chcesz zrobić? Zabić się? -powiedział przygnębionym głosem
I: A co mam innego do zrobienia? Przecież jestem w ciąży.
T: Powiedziałem, że Ci z nim pomogę lub z nią.
I: I co? Mam patrzeć jak ojciec mojego dziecka całuje i przytula inną?
T: Iris to nie jest takie łatwe jak myślisz.
I: Co nie jest łatwe? Po prostu powiedz mi to prosto w oczy, że mnie nie kochasz!
T: Czy, gdybym Cię nie kochał to zrobilibyśmy to?
I: Co?
T: Właśnie to.
I: Taj?
T: Tak, Iris?
I: Czy ty chcesz mi powiedzieć, że ...?
T: Tak. Nie wiem dlaczego to się stało, nawet nie wiem jak, ale .... -opuścił łeb.
Klacz podeszła do niego i spojrzała mu w oczy.
I: Czy ty mnie kochasz? -spytała niepewnie.
T: Nawet nie wiesz jak bardzo. Przepraszam Cię za wszystko.
I: Już dobrze.
T: A ty, Iris? Czy ty kochasz mnie?

~~~~Iris~~~~(23.05)
I.Tak,Typhon.Kocham cię.-powiedziałam do ogiera.Na jego twarzy zauważyłam szczęścię.
T.Iris..nawet nie wiesz jak ja się cieszę.-oznajmił.-Obawiałem się że nie będziesz chciała po tym jak cię potraktowałem..wyglądałaś na naprawdę wkurzoną.
Powiedział skruszonym głosem,taki teraz był nieśmiały."Hmmmm...czy ja tego naprawdę chcę,czy ja naprawdę chce z nim być?",pytałam się w duchu,ostatecznie wyszło na to że tak.
I.To znaczy..że teraz będziemy partnerami?-zapytałam cicho,nieśmiało.
T.Tak Iris,tak.-odpowiedział na moje pytanie,po czym przytulił mnie i pocałował.Bardzo się cieszłam jednak...miałam pewne pewne pytanie do Taja,spytam się później.
I.To...to idziemy gdzieś na spacer?-zapytałam,energicznie jakbym dopiero co wypiłam,jakiś Energy Drink,potrząsnełam głową.
T.Jak pani sobie życzy.-powiedział,robiąc elegancki skłon.
Poszliśmy do mojego ulubionego miejca,-Lasu Miłości.Tam zadałam pytanie które od paru godzin mnie nękało.
I.Taj..co z Deadią?

~~~~Typhon~~~~
T: A co ma być?
I: Mówiłeś przecież, że Ci na niej zależy.
T: Eh, bo mi na niej zależy, ona jest świetną przyjaciółką.
I: Kochasz ją?
T: Kocham Ciebie.
I: A ona?
T: Oj przestań Iris.
I: No, ale Taj! Mówiłeś najpierw, że ona a teraz mówisz, że ja.
T: Po to chyba poszedłem do Zatoki Przemyśleń.
I: W sumie masz rację.
T: No widzisz.
I: Nawet nie wiesz jak się cieszę! -pocałowała ogiera.
T: Ja również się cieszę. Tylko trochę boję się o naszego źrebaka.
I: Czemu?
T: A co jeśli nie damy sobie rady?
I: Oj Taj! Na pewno damy! Teraz jesteśmy razem.
T: Tak jesteśmy.

~~~~Iris~~~~
I.Pffy.-udawałam obrażoną.
T.Coś się stało?-zapytał szybko,widząc moją minę.
I.Nie trektujesz naszego zwiazku poważnie.-odwróciłam się do niego tyłem.
T.Co..?Alee..al...-zdziwił się,nie wiedział co zrobił.
I.Żart głuptasie!-odwróciłam sie do niego błyskawicznie i go pocałowałam.
T.Pfy.Ja umiem żartować lepiej.-powiedział z błyszczącymi oczam.
I.Ta,ta.Na pewno.-powiedziałam,wywracając oczy do góry i uśmiechając się prowokacyjnie.
T.Osz ty!Oberwiesz za to mała!-śmiał się próbując mnie złapać,a ja uciekałam na tyle wolno by mógł mnie złapać a póżniej żebym znowu uciekła.
I.Profesorze,pokaż jak się żartuje skoro ja nie umiem,naucz mnie.-powiedziałam ze śmiechem.

~~~~Typhon~~~~
T: Haha! No to najpierw musimy znaleźć ofiarę. Weźmy Kyara.
I: Haha! Czemu jego?
T: Bo nie lubi kawałów -zaśmiał się
I: No dobrze, jak chcesz!
T: No to chodźmy go poszukać!
I: Okey.
I pobiegliśmy na poszukiwanie naszej ofiary, która właśnie przebywała z Alteą na łące. Grzebali coś w śniegu.
T: No dobra to weźmy teraz poszukajmy czegoś co przypomina węża.
I: Węża?
T: No może Kyar się nie boi, ale jest przecież Altea.
I: Hehe! No dobrze, to może to? -wskazała na kawałek liany, który leżał przy wejściu do lasu.
T: Dobre! -podbiegł i wziął lianę.
I: I co teraz?
T: Teraz weźmy kawałek cienkiej nitki i przywiążemy ją do naszego węża.
I: Hmm, po co? I skąd weźmiesz nitkę?
T: Kasja ma .
I: No to idziemy do Kasjopei?
T: No tak! Kto ostatni ten osiołek! -pobiegł przed siebie.
I: Haha! Nie masz szans. -pobiegła za nim i dzięki swojej mocy dogoniła go.
Na miejscu:
I: No jak tam osiołku?
T: Pfy! Oszukujesz!
I: Wcale, że nie!
T: Dobra, weźmy tą nitkę.
Weszli do Turkusowych Źródeł:
T: Hejo ciotka! Dasz nam trochę nitki?
K: A po co wam nitka?
T: A bo nam potrzebna.
K: No dobrze, macie.
I: Dziękujemy ciociu.
K: Spoko! Papa!
Kiedy wyszliśmy z Turkusowych Źródeł wróciliśmy na łąkę, na szczęście oni jeszcze tam byli. Przymocowaliśmy nitkę do liany a następnie przeszliśmy przez łąkę i schowaliśmy się przy wejściu do Lasu Marzeń. Oczywiście jeszcze porozmawialiśmy z naszymi ofiarami.
T: Hejka moja kochana siostro! Cześć kumplu!
K: Czego chcesz?
A: No właśnie! Czemu jesteś taki miły?
I: A my tylko przechodziliśmy, prawda Taj?
T: Oczywiście, to pa!
K: Nara.
A: Pa.
Kiedy już byliśmy przygotowani zaczęliśmy ciągnąć nitkę przez całą łąkę. Kiedy inne konie zobaczyły "węża" zaczęły panikować, ale najbardziej rozbawiła nas Altea. Hahahaha! 

~~~~Iris~~~~

KLIK