poniedziałek, 20 maja 2013

Od Auring

Moje życie było niekończącą się podróżą. Ciągle tylko piasek, piasek i resztki suchej trawy. Nie pamiętam już kiedy miałam coś w pysku. Ledwo wlekłam się z nadzieją że za kilka kroków znajdę schronienie i pożywienie. Na marne. Pewnej nocy postanowiłam odpocząć. Położyłam się i spałam. Nagle usłyszałam wycie wilków. Otoczyły mnie, ja wstałam i mruknęłam "No jeszcze ci idioci". Jeden wbił swoje ostre kły w mój zad. Zaczęłam nim potrząsać aż nagle wilk spadł ale ranę miałam murowaną. Spojrzałam tylko a potem z bólu zacisnęłam zęby. Z całej pety ile mi fabryka dała kopnęłam jednego z wilków. Nie byłam z typu klaczy "delikatnych" i "wrażliwych" po prostu taka już jestem. Wilki uciekły z podkulonymi ogonami a ja padłam ze zmęczenia i bólu. Następnego dnia obudziłam się w grocie. Kiedy otwarłam ślepia zobaczyłam pegaza który nakłada mi liście na ranę. Ze zdziwieniem zapytałam.
A: Co ja tu robię ?!
(Pegaz): Byłaś zakrwawiona więc postanowiłem ci pomóc.
A: Ta jasne.
(Pegaz): Nie wierć się!
A: Ja się nie wiercę!
(Pegaz): Pff.. Ja ci chcę pomóc a ty taka chamska jesteś powinienem cię zostawić na pożarcie wilkom. Byłaś prawie nie żywa straciłaś dużo krwi!
A: Dobra, dobra. Skoro pan pegaz taki wrażliwy ja mogę pójść, sama o siebie zadbam!
(Pegaz): Yyy.. Tam są drzwi.
A: No przecież wiem!
Przewróciłam się. Pegaz pomógł mi wstać i znowu zaniósł mnie do groty.
(Pegaz): I co? Może to ciebie nauczy szacunku?!
A: Aua! To boli.
Skuliłam się z bólu, rana była nie miłosierna.
(Pegaz): Czekaj dam ci napar z ziół to ci pomoże.
A: Nie będę jadła jakiś ziół!
(Pegaz): Proszę, wypił to..
Wypiłam to. Po kilku minutach nie czułam już bólu.
(Pegaz): I jak?
A: Już jest okey. Dzięki.
(Pegaz): Nie ma za co.
Uświadomiłam sobie że nie mogę być taka wredna dla pegaza który mi pomógł.
A: Już wszystko dobrze z moją raną ?
(Pegaz): Na razie tak. Ale coś ty sobie zrobiła że ta rana była taka wielka?!
A: A takie tam.. Nie chcesz tego słyszeć.
(Pegaz): Chciała byś coś zjeść ?
A: Tak, jestem głodna jak wilk!
Gdy zjadłam z pegazem obiad on zapytał.
(Pegaz): Jak ci na imię ?
A: Auring a tobie?
(Pegaz): Natifo.
A: Ja muszę już iść, dzięki za wszystko. Na razie.
Wyszłam z groty. I pognałam za nowym życiem. Z resztą to i tak bez sensu. W oddali zauważyłam piękny las do którego postanowiłam zajrzeć. Tam spotkałam konie. Nagle pod galopował do mnie kary ogier Vendaval.
V: Witaj klaczo.
A: Cześć.
Ogier nawet mi się spodobał. Miał piękne niebieskie oczy i w ogóle cały taki idealny lecz nie wiedziałam jaki jest.
V: Mogę poznać twoje imię?
A: Tak. Auring. A ty?
V: Ja Vendaval. Nie masz stada ?
A: Tak.
V: Chodź do Arsy. Ona ci pomoże.
A: Kto to Arsa?
V: Zaraz się dowiesz .
Po galopowaliśmy do Arsy.
V: Część!
Arsabell: O hej. Kto to Vendaval ?
V: Auring. Nie ma stada. Może dołączyć?
Arsabell: Chętnie.
I tak znalazłam nowe stado.