środa, 8 maja 2013

Kasjopea- Wizja

Była noc. Spałam już prawie , gdy doznałam wizji. Strasznej, wręcz przerażającej! Zobaczyłam dwa kare konie. Jeden drugiego zabijał. Nie była to walka! To było coś dziwnego! Tor- pomyślałam. Nie informując nawet o tym Korneli ani Chaosa pobiegłam do Arsy.
K: Tor! Gdzie jest Tor!?
A: Nie wiem, nie wrócił na noc! Palant! A co się stało? –Krzyknęła Arsa, ale Kasja była już daleko.
K: Kasja myśl! Przecież tak nie pobiegniesz. Jest noc. Jest niebezpiecznie! Eksterioryzacja! Tak, tak tak! Szybko Kasja śpij- pomyślałam. Położyłam się i wybiegłam z ciała. Szybko znalazłam się w Zakazanym Lesie. Słyszałam okropne krzyki i wycie wilków. Pobiegłam tam. Zobaczyłam to. Zobaczyłam jak coś zabija Tornado. Ta pieprzona Bezradność! Co ja miałam zrobić, co ?! Nie mogłam na to patrzeć! Wróciłam do ciała. Miałam nadzieje, że to jakiś chory sen! Kiedy tylko wzeszło słońce pobiegłam do Zakazanego Lasu. Mam to gdzieś, że nie powinno mnie tu być! Poszłam w dokładnie to samo miejsce. Zastałam tylko szczątki kopyt i włosie z ogona czy grzywy. Stałam jak wryta! Sparaliżowało mnie to! Dosłownie. Przez kilka minut nie mogłam się ruszyć! Co ja teraz powiem stadu?! Co ja teraz zrobię?! Ze łzami w oczach wróciłam do stada. Zapomniałam nawet, że Kornelia jest u Pegazów. W sumie mało mnie to obchodziło w tym momencie. W pamięci utknęło mi jednak najbardziej jak Arsa nazwała Tora! Weszłam do jej groty i powiedziałam tylko:
K: Twój palant nie żyje.
A: Co?!
K: To co słyszałaś.
A: Haha, tak dobry żart. Udał wam się. Nie powiem!
K: Arsa do cholery. On nie żyje. Nie ma go! Koniec! Zrozumiałaś! – I pobiegłam do Turkusowych Źródeł. Arsa pobiegła za mną.

...Arsabell...(09.05)
A: Ale Kajsa jak to !?-płakałam
K: Tak on nie żyje rozumiesz!
A: Niee!!!!!!!!!!!!-Klacz uciekła płacząc strasznie
Co jak to nie mogłam tego zrozumieć Tor mój Tor nie żyje jak to możliwe!? Byłam strasznie załamana!Nie mogłam pogodzić się z tym że on...on nie żyje!Nie mogę w to uwieżyć!
Tornado!-Krzyknełam wtedy usłyszałam znajomy głos :
T: Kochanie pamiętaj mnie zawsze opiekuj się naszym stadem , kocham cię z całego serca!
Tor Tor nie zostawiaj mnie kocham cię ! - Powiedziałam
Ja ciebie też najbardziej na świecie - i głos się rozpłynoł ..
Usiadłam i zaczełam coraz więcej i głośniej płakać usłyszała mnie Altea :
Al: Mamo co ci jest!?
A: Muszę ci coś ważnego kochanie powiedzieć..
Al: Mów
A: No bo wiesz.......Tata nie żyje! - Płacząc powiedziałam
Al: CO!?-Klacz rozpłakała się
A: Tak też mi jest bardzo smutno i źle!
Al: Ale nie nie mogło to się stać!
A: Nie wiem!
Altea uciekła płacząc.Ja też poleciałam do swojej i ... groty nie chciałam z nikim rozmawiać zamknełam się w sobie.