czwartek, 23 maja 2013

Drienn- Nowa ja

Postanowiłam się zmienić. W tym wyglądzie chyba żadnemu ogierowi się nie podobałam. Chciałam się całkowicie odmienić - imię, moce i maść. Poszłam do Kasji po potrzebne eliksiry - Łzy Gangesu, Eliksir Potęgi, Łzy Nestora oraz Napój Brutusa.
D: Hej - przywitałam się z nią nieśmiało
K: Cześć... Co tutaj robisz? - spytała
D: Chciałam cię poprosić o cztery eliksiry...
K: Aż tyle? Jakie?
D: Chcę się całkowicie zmienić - powiedziałam cicho - Łzy Gangesu, Eliksir Potęgi, Łzy Nestora i Napój Brutusa... - wymieniłam wszystko po kolei - Będziesz zła?
K: Nie, skąd! Każdy ma inne zachcianki... Poczekaj chwilę, dobrze? - nie czekając na moją odpowiedzieć, poszła gdzieś. Po chwili wróciła z czterema flakonikami - jednym fioletowo-białym, drugim morskim, trzecim i czwartym różowym. Podała mi jej, a ja odwdzięczyłam się skromnym uśmiechem.
Pobiegłam nad jezioro, niosąc buteleczki. Byłam wesoła i szczęśliwa - może w końcu... Najpierw wypiłam Łzy Gangesu. Moje nowe imię brzmiało Daisy.
Następnie wzięłam Eliksir Potęgi - moimi nowymi mocami było panowanie nad wodą oraz wytwarzanie tarczy ochronnej.
Później wzięłam Łzy Nestora, po których nie poczułam żadnej zmiany... A na koniec... Napój Brutusa...
Niepewnie wypiłam zawartość i spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam wystrzałowo! Byłam zgrabna i seksowna, jak na mój gust.
Natychmiast pobiegłam do Magnuma, żeby się mu pochwalić nową sobą.
M: Kim jesteś? - spytał, nie rozpoznając mnie
D: Tato to ja! - uśmiechnęłam się. Teraz to i chyba charakter mi się zmienił - byłam wesoła, zabawna, wierzyłam, że wszystko jest możliwe i że znajdę tego jedynego.
M: Di... Diren? - wyjąkał
D: Od niedawna Daisy - wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu
M: Wyglądasz... Bosko! - nadal mi się przyglądał.
D: Dzięki, tato... Pójdę się pokazać mamie... - pocałowałam go w policzek i pobiegłam do Valerie, cała w kwiatkach. Byłam taka szczęśliwa!
Mamy reakcja była bardzo podobna - ucieszyła się na mój widok i zdziwiła (pozytywnie) na moją zmianę. Przypomniała mi, że teraz muszę wybrać stanowisko. Nie byłam już z tego taka happy - to nie był łatwy wybór...
Poszłam do Arsy, już nie taka szczęśliwa.
A: Witaj... Mogę wiedzieć kim jesteś? - spytała, przyglądając mi się
D: Daisy, dawna Diren... Przyszłam wybrać stanowisko... - powiedziałam obojętnym tonem
A: Wyglądasz pięknie! No dobrze... Więc jesteś jakimś zainteresowana?
D: No cóż... Na razie chyba nie, ale możesz mi o nich opowiedzieć? - poprosiłam
A: Oczywiście... - po kolei mi wszystko wytłumaczyła. Tylko jedno mi się spodobało...
D: Mogę zostać opiekunką? - spytałam
A: Jasne. Cieszę się, że wybrałaś tak szybko - uśmiechnęła się
D: Ja też... No dobra, to ja pójdę na spacer... Dzięki za pomoc... - uśmiechnęłam się i odeszłam.
Poszłam na spacer do lasu, gdzie spotkałam Typhona...
~~~~Typhon~~~~
Spacerowałem sobie po pięknym białym lesie. Nie dawno spadł nowy śnieg, który zakrył wszystkie inne ślady i sprawił, że moja droga była gładka. Uwielbiałem biegać po świeżym śniegu, chyba zresztą jak każdy. A jeszcze bardziej lubiłem się w nim turlać, ale no jeszcze mnie ktoś by zauważył i by była siara w stadzie. No i o wilku mowa! Zauważyłem piękną ciemną klacz z jasną grzywą, która zbliżała się w moim kierunku. Nie mogłem rozpoznać kto to jest, więc przypuszczam, że któraś znowu zmieniła wygląd. Wydawała się być szczęśliwa. Czy Iris się zmieniła? Ale no po co by miała to robić, skoro teraz jest najpiękniejsza na świecie. Kiedy klacz mnie zauważyła zaczęła do mnie biec.
D: Hejo Taj! Jak tam?
T: Hej?
D: No nie poznajesz mnie?
T: Ymm?
D: Daisy!
T: Daisy? Nie kojarzę.
D: Córka Magnuma.
T: Aaaa! Ta Daisy!
D: Nom!
T: Wiesz, jakoś nie poznałem.
D: A czy kiedykolwiek mnie zauważyłeś?
T: Ymm.. nie.
D: No dzięki!
T: Ile ty masz lat?
D: Teraz 2!
T: Że co?
D: No wzięłam Łzy.
T: Jesteś w moim wieku a nigdy wcześniej Cię nie widziałem. Jak ty się wychowałaś? -zaśmiał się.
D: Hehe! A widzisz dałam radę.
T: Nie no serio się pytam.
D: No normalnie? Tak jak reszta źrebaków?
T: No to ciekawe. Chyba muszę iść do medyków, bo oślepłem. -zaśmiał się.
D: A no może i musisz.
T: Żartowałem- powiedział lekko oburzony.
D: No ej, ty se możesz mnie obrażać a ja to już nie.
T: Kiedy ja Cię obraziłem? -zaśmiał się.
D: A co to miało być? "Jak ty się wychowałaś?" -naśladowała jego głos.
T: E tam! Przesadzasz!
D: Wcale, że nie!
T: Ale i tak nie odpowiedziałaś na to pytanie!
D: Jak nie?
T: No nie!
D: No to jak chcesz wiedzieć to nie jesteś jedyny, który mnie nie zauważał.
T: Uff, ulżyło mi.
D: O ty chamie! -szturchnęła ogiera.
T: No co? -zaśmiał się. 
~~~~Daisy~~~~
KLIK