środa, 15 maja 2013

Layla-Jesienne przemyślenia

Jesienny zimny dzień.Leżałam znudzona w grocie.Gallardo jeszcze nie wrócił.Pomyślałam:
L:-Trochę tęsknię za Tornadem, nie, nawet bardzo!-po czym wstałam i poszłam się przejść do ogrodu.
Na miejscu zauważyłam Ross i przywitałam się z nią:
L:Witaj Ross!
R:Cześć Lay!
L:Eee..mogłabyś mi opowiedzieć więcej o tej przemianie w pełnii?
R:Hmm...no nie wiem
L:Proszę, to dla mnie takie ważne
R:No dobra
Ross opowiadała i opowiadała, a czas mijał, a w sumie to dobrze.Chciałam zabić czas.Gdy Ross skończyła opowiadać, powiedziałam:
L:No, no i kto by pomyślał
R:Heh, nie mogłam nawet w to uwierzyć!
L:Dzięki Ross, pójdę się o tym dowiedzieć więcej!
R:Ok, pa!
L:Nara!
Kiedy wychodziłam z ogrodu zauważyłam bardzo piękny kwiat. Nadałam mu nazwę Tukoti Amellus.
 
~~~~~(25.05)
Więc jak wyszłam z ogrodu po zobaczeniu niebieskiego kwiatka, zauważyłam, że jakoś jest tak dziwnie pusto.Jakby Zombie Land czy coś takiego.Nie nagle zobaczyłam jakiś turkusowy znaczek, albo amulet
czy inna biżuteria.Wzięłam go i poszłam do swojej groty.Po dotarciu na miejsce, znaczek zaczął dziwnie pulsować turkusową czystą energią.Zdziwiłam się przy tym bardzo, lecz i trochę uspokajało.W tejże chwili wszedł Rixatus i powiedział:
~~~~Rixatus~~~~
R: A co ty tam masz?
L: A nic.
R: Dawaj to.
L: Mówi się proszę.
R: Mało mnie to obchodzi.
L: Pfy! 
R: Co to za badziew?
L: Jeszcze nie wiem.
R: Mam Ci powiedzieć, że każdy ma udać się do ogrodu pomagać przy zbiorach.
L: Zaraz przyjdę.
R: Taa....
Wyszedłem z jej groty i poszedłem dalej gadać tym koniom, że mają się do roboty wziąć, bo zima idzie. Czemu Arsa kazała mi to robić, przecież dobrze wie, że ich nie lubię. Ehh... O następny.
R: Do roboty leszczu!
M: Przepraszam? 
R: Do ogrodów masz iść, głuchy? 
M: Możesz się tak do mnie nie zwracać? Mam imię. 
R: Nie kurde nie mogę! Nie psuje Ci to? I co mnie obchodzi twoje głupie imię!
M: Tak, nie pasuje mi to. 
R: Gówno mnie to obchodzi, won do ogrodów!
M: Może powiesz "Proszę?"
Kopnąłem Magnuma i ten upadł na ziemię. 
R: Jeszcze coś? Czy mam Cię zaprowadzić do medyków! 
M: N...nie.... przepraszam. -tchórz wstał i pobiegł natychmiast do ogrodów. Kiedy zgarnąłem tych wszystkich idiotów ja również tam się udałem.