sobota, 25 maja 2013

Vanessa- Eliksiry

Długo myślałam nad tym, co zrobić, żeby przestać się przemieniać w testrala w czasie pełni. Kasja nie umiała mi pomóc, a gdy byłam tym potworem mogłam zabić bliską mi osobę... Nikt nie umiał mi pomóc, ale ja wpadłam na pomysł. Może jeżeli siebie zmienię zejdzie ze mnie ten urok? Zawsze warto spróbować...
Po raz kolejny poszłam do Kasji w towarzystwie buntującej się Tenebris. Może i teraz była wredna, ale gdyby nie ona, byłabym uwięziona w grocie. Teraz Magnum, mój drugi przewodnik, całymi dniami chodził z Auring. Nie byłam na nią za to zła, w końcu wujek też musi się zakochać. I trudno, że drugi raz.
K: Vanesso, mówiłam ci, że nie umiem zdjąć uroku, przykro mi... - powiedziała Kasjopea, widząc mnie
V: Kasjo? - obracałam głową, nie wiedząc gdzie jest.
K: Tu jestem - jej głos doszedł z prawej strony. Obróciłam w tamtą stronę łeb.
V: Wiem, że być może zostanę taka do końca mojego życia, ale wpadłam na pewien pomysł...
K: Postaram się pomóc ci go zrealizować, ale co potrzebujesz?
V: Myślałam, że jeśli zmienię siebie, ten urok mnie zostawi... Więc potrzebuję...
K: Napoju Brutusa, Łez Gangesu oraz Eliksiru Potęgi? - przerwała mi
V: Bez tego ostatniego, moje moce mi wystarczą...
K: A próbowałaś magią?
V: Wiele razy... Dasz te eliksiry?
K: Oczywiście... - po odgłosie jej kopyt, domyśliłam się, że wyszła na chwilę. Po kilku minutach dosłyszałam, że wróciła.
K: Proszę... - powiedziała - Jak chcesz to wziąć?
Obróciłam łeb w stronę, gdzie czułam, jak Tenebris tuli się do mojego boku.
K: Rozumiem...
Po chwili Tenebris złapała mnie za ogon i wyciągnęła z groty. Jak ja tego nie lubię...
V: Zaprowadzisz mnie do groty? - nie chciałam iść do wody, żeby się zobaczyć, bo i tak bym dużo nie widziała. Po ciszy, poznałam, że odpowiedź dla niej była oczywista.
Przy jej pomocy w ciągu kilku minut byłam w jaskini. Dosłyszałam tam odgłos czyiś kopyt. Po delikatnym stąpaniu, oszacowałam, że to ciocia Amber.
V: Amber? - powiedziałam, sama nie wiedząc czy do ściany, czy do Bris czy do niej.
A: Tak... Magnum prosił mnie, abym ciebie odwiedziła...
V: Jaki on słodki... - westchnęłam.
A: Po co ci te eliksiry?
V: Kiedy indziej ci opowiem, ok? Może w nocy? - nie chciałam mówić jej, że jestem potworem, nawet jej nie widząc.
A: Ahm... Spoko... A wiesz może czemu Mag kazał mi się tobą zająć? Przecież jesteś dorosła!
Tenebirs prychnęła. Kopnęłam ją delikatnie (ją albo kamień).
V: To też ci wtedy powiem... Możesz mi pomóc z eliksirami? - spytałam
A: Jasne...
Po kilku minutach nazywałam się Victoria, nie Vanessa.
V: Opiszesz mój wygląd? - poprosiłam
A: Am... Wyglądasz tak trochę na białego luzytana, masz bardzo długą grzywę i ogon...
V: Dzięki...
A: Spoko... Jak ja mam właściwie teraz do ciebie mówić?
V: Victoria, w skrócie Tori lub Vick - uśmiechnęłam się
A: Spoko... Słuchaj, ja muszę gdzieś iść... Poradzisz sobie?
V: Nie jestem dzieckiem, ciociu... - po raz kolejny się uśmiechnęłam
A: Cieszę się - zachichotała, a ja dosłyszałam stukot kopyt, który po chwili ucichł.
V: No to zostaliśmy same, Bris - położyłam się, dając znać mojej towarzyszce, żeby zdjęła mi opaskę. Czułam zapach nocy. No i się nie myliłam. Gdy tylko normalnie widziałam, zauważyłam okrągły księżyc.
V: Znów pełnia? Przecież była chyba wczoraj! Trudno... - wstałam i pokłusowałam nad jezioro w towarzystwie Tenebris. W końcu mogłam siebie zobaczyć!
Ambrozja się nie myliła co do mojego wyglądu - byłam biała, chociaż bardziej może siwa... Moja grzywka była tak długo, że mało widziałam. Jednak nie mogłaby mi zastąpić opaski - nadal była za rzadka.
Gdy tylko napatrzyłam się na siebie, mój wygląd zmienił się w ten co kilka dni temu - testrala. Westchnęłam, znudzona już tym, że plan zdjęcia uroku nie zadziałał. Naprawdę szybko pobiegłam do lasu, gdyż nie chciałam, żeby Amber mnie zauważyła. Pogadać możemy jutro w nocy, ale na pewno nie dziś. Mogłam ją w końcu zabić!
Przeczekałam całą noc w lesie, tym razem nikt mnie nie spotkał.
Rano wzięłam głęboki wdech i sprawdziłam czy mój pomysł zadziałał. Jednak w ułamku sekundy Tenebris wyczuła, że opaska mi się przyda. Światło słońca cały czas parzyło w oczy.
Wracając do swojej groty, wpadłam na...
 ~~~~Chętny?~~~~
KLIK