środa, 8 maja 2013

Tornado-Śmierć

Tego dnia spacerowałem po naszych terenach, zresztą robię to codziennie. Po drodze spotkałem kilka członków naszego stada, z którymi zamieniłem parę słów. Wszyscy jacyś zabiegani. Opiekunowi nie mają czasu, bo organizują wycieczkę dla źrebaków. Ciekawe gdzie się wybierają? Typhon wybrał sobie miejsce obrońcy stada i teraz leni się całe dnie. Ciekawe co wybrała Dea? Jeszcze z nią nie rozmawiałem. Pójdę jej poszukać.(jakiś czas później) Hmm… dziwne. Nigdzie jej nie ma. Taja również nie widziałem. Pewnie się gdzieś położył i zasnął. Może wybiorę się na Moczary, odwiedzę Abarisa. Ciekawe co tam u niego?
Tornado udał się w stronę Moczar, po drodze do władcy rysi zauważył piękną białą łanię. Nie wyglądała jak żywe stworzenie, była przezroczysta i unosiła się nad ziemią. Kiedy ogier kichnął, tajemnicza istota uciekła. Jej ruchy wydawały się lekkie, jakby płynęła nad ziemią. Pozostawiała tylko po sobie delikatną szarawą mgiełkę. Po kilku sekundach nie było po niej śladu.
T: WoW! Co to było?
A: Pewnie jakiś duszek czy coś takiego. –powiedział tajemniczy głos.
Ogier szybko się odwrócił. Serce waliło mu jak dzwon.
T: O Abaris! Wystraszyłeś mnie! Chcesz, żebym zawału dostał!
A: Nie no, nie chce.
T: Mówiłeś, że to jest duch? Tak?
A: Czy ja wiem? Kiedy chce się zapytać ich kim są to uciekają. Jakieś dziwne istotki.
T: Ich?
A: No, przecież tego tutaj pełno lata.
T: Haha! Ale no nie powiem, śliczne są.
A: A no no, najładniejszy jest taki feniks. Czasami tutaj lata.
T: Feniks? Na Moczarach?
A: No! Tylko, że on jest jakiś inny. Wygląda jakby zamarzł. –zaczął się śmiać.
T: Haha! Zamarznięty feniks. Weź Abaris odstaw ziółko, bo głupoty gadasz.
A: Ej! Ja nic nie wciągam! Najwyżej ty!
T: Skąd wiesz!
A: Aomori mi opowiadała jak spotkała Ciebie i jakaś Kasjopeę, nie znam jej.
T: Kasja to nasz druid. Może kiedyś poznasz.
A: Spoko! Jesteś głodny? Zapraszam na kolację.
T: Oczywiście!
Ogier razem z rysiem udali się do podziemi. Było tam naprawdę pięknie! Droga pięknie oświetlona i nie tylko. W środku również nie panowała ciemność. Sala była udekorowana w najpiękniejsze kwiaty, piękne trawiaste łańcuchy, kolorowe świecie przyczepione do ścian i do tego ten ogromny kryształowy żyrandol, który dawał najróżniejsze kolory świateł. Skąd rysie mają aż tyle świeczek? –pomyślał Tornado. Po czym zajął miejsce przy pięknym drewnianym rzeźbieniu z którego jadły rysie. Każdy z nich miał swoją przegródkę. Wszystko wyglądało przecudownie i kolorowo.
T: Abaris, co wy macie tak tu wszystko ozdobione?
A: A jutro Ambero i Astana biorą ślub.
T: Ślub?
A: No tak! Nie mów, że wy w waszym stadzie nie bierzecie ślubów?
T: yyy…. No nie? A po co to komu?
A: No jak kto po co! Jest super imprezka! Wy obiecujecie sobie miłość i wierność i że będziecie ze sobą już na zawsze potem kapłan pozwala wam się pocałować. I wszyscy rzucają płatki kwiatów na was. To cudowne wydarzenie!
T: Hmm…. No ciekawe.
A: Chcesz zostać do jutra? To zobaczysz!
T: Nie, nie mogę.
A: No okey, ale wiele tracisz!
T: No na pewno! Dziękuję Ci Abaris za tą pyszną trawę i marchewki, będę musiał się zbierać.
A: Nie ma sprawy!
Wtedy do komnaty przyszedł jeden ze sług rysia i oznajmił „Panie! Słońce już zaszło” i wrócił do swojej pracy.
T: Co? No to żem się zasiedział u Ciebie. Będę musiał wracać po ciemku.
A: Tornado! Nie możesz! Jeszcze tobie się coś stanie!
T: Oj, nic mi się nie stanie. A zostać i tak nie mogę, bo nie powiedziałem Arsabell, gdzie idę.
A: Nie idź! Pójdziesz rano i jej wytłumaczysz. Wiesz jakie straszne rzeczy są na zewnątrz wieczorem!
T: Daj spokój. Będzie dobrze, mam swoje moce. No to pa! –ogier pokłusował w stronę wyjścia.
A: Tornado! Ale tutaj wieczorem moce nie działają! –krzyknął ryś, lecz Tor go już nie usłyszał.
Było ciemno, mokro a na dodatek ten smród, przez który ciężko się oddychało. Kary ogier nie wiedział gdzie idzie, gdyż nad całym terenem unosiła się gęsta, szara mgła. Nagle Tor poczuł pod kopytami kawałek twardej powierzchni.
T: No! Jestem już w domu! Proste!
Mgła towarzyszyła mu jeszcze przez kilka minut, ogier nie wiedział, że znajduje się w Zakazanym Lesie. Zaczął wiać chłodny wiatr, który stawał razem był coraz silniejszy. Słychać było wycie wilków, nagle nastała cisza. Jedynie co było słychać to leciutki szum mrocznych drzew. Mgła opadła, wtedy Tor zorientował się, że jest na zakazanej ziemi. Chciał uciekać, lecz nie wiedział w którą stronę. Każdy krok sprawiał, że był coraz głębiej strasznego lasu. Znów słychać było wilki, lecz one nie były same. Dźwięk łamiących się kości, przeraźliwa rozpacz jakiegoś bezbronnego umierającego zwierzęcia i głośne warczenie. To wszystko sprawiło, że serce ogiera zaczęło bić szybciej, adrenalina wzrosła. Ciągle biegł dalej i dalej, nie myślał nad tym co robi. Kiedy się przewrócił, zobaczył innego karego konia. „Kasjopea!”-krzyknał. Bowiem klacz miała magiczne zdolności i ona jedyna mogła wiedzieć co się z nim dzieje. Lecz jego nadzieja zniknęła, kiedy zobaczył jego. Potężny kary, wręcz mroczny ogier z zawiniętym rogiem na czole oraz dwoma innymi po bokach. Jego oczy były białe.
T: Kim jesteś! –krzyknął przerażony.
M: Kim ja jestem? Hahaha! Raczej kim ty jesteś? I co robisz na moich terenach! Bowiem Mroczny Las należy tylko i wyłącznie do mnie!
T: To jest Zakazany Las! Kim jesteś! Gadaj!
M: Oj dobrze, dobrze. Przed śmiercią mogę Ci powiedzieć. Zwą mnie Masama! Ja jestem duchem Mrocznego Lasu!
T: Przed śmiercią?
M: Teraz zabiorę twoją duszę! Dawno nic takiego dużego mi się nie trafiło, moje wilczyska będą miały co jeść.
T: Zostaw mnie! –ogier próbował użyć swoich mocy, lecz na marne.
M: Hahaha! Jestem duchem idioto! Twoje magiczne sztuczki nie działają! –wtedy duch spojrzał Torowi w oczy i zaczął wysysać jego duszę. Z nikąd pojawiła się tajemnicza biała klacz, która zaatakowała Masamę, lecz za późno. Tornado przed śmiercią poczuł przyjemny waniliowy zapach.

Imię
Tornado
Wiek
 5 lat
Data śmierci
08.05.2013r
Miejsce
Zakazany Las
Jak zginął?
Zły Duch Masama wyssał jego duszę
 
Imię: Tornado
Przezwisko: Tor
Płeć: Ogier
Wiek: 5
Moce: Niewidzialność, Paraliżowanie przeciwników
Stanowisko: Beta
Rodzina: córka: Altea syn: Typhon  córka: Rossa córka: Beauty
Partnerka: Arsabell

Charakter: odważny, mądry, nerwowy, pewny siebie, stanowczy, dowcipny
Historia: Kiedy przegrał walkę z Solidago został wyrzucony ze swojego stada. Podróżował samotnie, aż w końcu spotkał Arsabell.
Właściciel: Beth