sobota, 18 maja 2013

Od Ambrozji

Urodziłam się w Stadzie Świergoczącego Kosogłosa - najlepszym stadzie. Moja matka była karą klaczą o imieniu Nathalie. Ojciec był ogierem palomino o imieniu Tim.Czemu ja jestem bułana, skoro rodzice nie byli? Logiczne myślenie - maść po tatusiu, grzywa po mamusi.Mama mnie porzuciła tak jak ojciec. Musiałam się wychować sama. Byłam pewna, że nikogo na tym świecie nie ma, kto mógłby się mną zaopiekować. Jednak to się zmieniło...
Gdy chodziłam po łące, mój wzrok przykuł jakiś ogier. Może mi pomoże? Da mi się gdzieś przespać lub coś... Podeszłam do niego i spytałam:
A: Witaj, jestem Ambrozja... Czy... Mógłbyś mi zaoferować pomoc? Wiem, że to głupie, ale nie jadłam od dwóch miesięcy, piłam w przeszłym tygodniu, a nie sypiam z powodu strachu przed wilkami...
M: Oczywiście! Jesteś taka wychudzona... Jestem Magnum i służę pomocą. - uśmiechnął się szarmancko - Może dołączyłabyś do mojego stada?
A: Masz stado?
M: Ja nie, ale należę do jednego. Myślę, że Arsa cię przyjmie.
A: Ehh... Dzięki... Od kiedy Nathalie i Time mnie porzucili musiałam sama o siebie zadbać...
M: Nathalie? Time? Porzucili cię? - nie mógł w coś uwierzyć
A: Gdy tylko się urodziłam...
M: Moi rodzice... Też mnie porzucili w tym samym wieku co ciebie... I mieli tak samo na imię...
A: Czyli sugerujesz, że...
M: Jesteśmy rodzeństwem? Jak najbardziej tak...