czwartek, 9 maja 2013

Matthew- Co to za czary?

Kiedy poznałem siostrzenicę taty, wolałem nie spotykać już Magnuma. Sam nie wiem czemu, ale tamta klacz była jakaś podejrzana...
Jednak nie takie rzeczy miałem na głowie.
W stadzie działo się coraz nudniej. Postanowiłem pójść na Moczary po przygodę.
Pogalopowałem w stronę Moczar, ale wpadła na mnie Iris.
M: Cześć - uśmiechnąłem się szarmancko
I: Hej... Co tutaj robisz?
M: Idę na Moczary, a ty?
Wzruszyła ramionami
M: Idziesz ze mną?
I: A mogę?
M: W końcu jesteś moją przybraną siostrą!
I: Dzięki - uśmiechnęła się
Tak więc pobiegłem na Moczary, a ona obok mnie...
Cały czas się śmialiśmy - byłem dobry w żartach, a ona miała poczucie humoru.
M: Abaris! - krzyknąłem. Siostra mi zawtórowała.
Po chwili zza krzaka wyszedł król rysi.
A: Co chcecie? - przeciągnął się
M: Poszukać z tobą jakiś przygód? - zaproponowałem. Byłem pełny energii, której musiałem się jakoś pozbyć.
A: Czyżby? - uniósł brew
M: Tak. Magnum opowiadał mi o jakimś czarnym tyg...
A: Ten tygrys jest bardzo niebezpieczny. Tak jak same Moczary, więc radzę wam stąd iść
M: ...Rysie... - dokończyłem
I: Matt?
M: Co? - odwróciłem się do siostry
I: Może serio wracajmy?
M: Ty jak chcesz możesz iść, ale ja zostaję. Nie będę się nudził tam - wskazałem łbem na łąkę.
Została. Chyba za bardzo się o mnie martwiła. Ehh... Klacze...
Położyłem się pod drzewem, czekając na jakieś wyznanie. Leżałem tam kilka godzin, a obok mnie Iris. Niestety nic się nie pojawiło. Abaris czuwał przy nas. Dla niego nadal byłem źrebakiem...
Byłem już lekko... Lekko? Raczej bardzo... Zły, że nic się nie pojawia. Spojrzałem na pobliskie drzewo, a ono... Stanęło w płomieniach. Iris krzyknęła. Również lekko się przestraszyłem, gdyż po chwili drzewo zamarzło.
M: Co jest grane?
Abaris chyba wiedział
A: Odkrywasz moce. Kiedy drzewo się zapaliło, użyłeś za pewnie pirokinezy. Gdy zamarzło, kriokineza dała o sobie znać... Jednym słowem, twoją mocą jest kineza - jedna z trudniejszych do opanowania mocy.
Spojrzałem na Iris...

...Iris...(09.05)
I.Wooow....niezle moce!-krzyknelam rozbawiona..
M. Dzieki mloda..-zasmial sie.
I.Ej,ej.Juz nie taka mloda!Jestem starsza od ciebie..-krzyknelam smiejac sie.
M.Dzieki Lzach Nestora.-mruknal rozbawiony.Nagle uslyszalam glosny warkot i spojrzalam w strone dochodzacego odglosu.Przy drzewach staly dwa tygrysy.Czarne jak smola.
I.Matt!-i spojrzalam na tygrysa.Zabilam go,a Matt zamrozil drugiego i podbiegl kopiac go,przy czym rozbijajac na miliony kawaleczkow.
A.No,no..-powiedzial z rozbawieniem Abaris.- Jestescie niezli..jak na mlodziez..
I zaczal tarzac sie po trawie ze smiechu.

....Matthew...(09.05)
Byłem... Hmm... Rozbawiony? Naprawdę, "walka" z tygrysem sprawiła mi uciechę jak małemu źrebakowi!
I: Wracamy?
M: Teraz? Oj, no weź! Zabawa dopiero się rozkręca!
I: Ehh... No dobra... - westchnęła
Tak więc, w towarzystwie Abarisa, poszliśmy głębiej. Naprawdę było świetnie! Co jakiś czas straszyłem siostrę, a ta zamiast krzyczeć śmiała się.
Jednak... Raz naprawdę krzyknęła. Nie przestraszyła się mnie tylko... Smoka! Tak, zdecydowanie był to smok. I to nie byle jaki! Iris schowała się za Abarisem, a ja przyjrzałem się smokowi. Był ogromnych rozmiarów, jednak nie budził we mnie lęku...
Abaris syknął, jednak smok obserwował tylko mnie swoimi czujnymi oczami... Wiedziałem, że nie jadł śniadania...


...Iris...(10.05)
I.A-a-a-a-a,ja..-wytrzeszczałam oczy.Nagle smok skoczyl na mnie probujac mnie zranic,zamknelam oczy z przerazenia.Uslyszalam jednak szelst wiatru i na lake wpadl jednorozec.
Pogalopowal dalej,przerosl do rozmiarow smoka i przebil go swoim rogiem.Pozniej zamienil sie w mgle i odlecial.Patrzylam na to wszystko,zaciekawionymi oczami a Matt w koncu doszedl do siebie i probowal doprowadzic mnie do normalnego stanu.
M.Iris!Cholera no,moglismy pojsc wczesniej.-denerwowal sie.-IRIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIS!
Krzyknal mi do ucha.
I.Aaa !Ej co mi wrzeszczysz do ucha!?-powiedzialam zdenerwowana.
M.Dluga historia,chodzmy.-I poszlismy nie odzywajac sie do siebie przez cala droge.