środa, 8 maja 2013

Eliza-Źrebaki

Wstałam dzisiaj, było bardzo wczesnie, ale Scarllet i Nikson już się obudziły. Wyszliśmy z groty cicho, żeby nie zbudzić Huntera, ale moim zdaniem powinien już wstać. Poszliśmy nad wodospad. Było zimno, huczało ale przyjemnie jak zawsze.
N: Mamamama!
S: Cicho! Ja mófie! - uszczypnęła Niksona - Mamamamama!
E: Scarlett nie gryź swojego rodzonego brata, jak matkę kocham!
S: Ale, ja mófie!
E: Dobrze. To mów.
N: Bęciemy się ścikaci! - popatrzył na siostrę tryumfalnie.
E: No jasne!, Niks liczysz!
N: 1...e....dwaaa...
E 3 start! - powiedziałam zniecierpliwiona. Pobiegliśmy naokoło wodospadu. Biegłam powoli. Scarlett wygrała.Od razu źrebaki zaczęly się bić.
E: Spokój! Rue! Calm!
S: ALE MAMO.... - spojrzała na mnie wyczekująco - pszecierz pofieciałam to fielikimi literami!
E: nO?
N: Ona chciała pofiecieci, sze ona moc bjatyki.
E: Nie ma takiej mocy; jest mocarne pchnięcie...
S: Mamo popatsz! - i odepchnęła brata na mnóstwo metrów.
E: To niemożliwe. Nie możesz mieć mocy teraz a szczególnie, że to moc dla ogierów.
S: Nie plawfda! - wróciliśmy do groty, żeby się jeszcze trochę przespać.