wtorek, 7 maja 2013

Valerie - Cudowny letni dzień

Znudzona wstałam ze swojego posłania,i pobiegłam spokojnym truchtem by zacząć sie paść. Inne konie najprawdopodobniej były w lesie, lub bawiły się z dziećmi. Nie miałam nic do roboty, zapatrzona w moje kopyta szlam dalej aż nagle ŁUP. I poczułam jak wpadam na jakiegoś konia, był to Magnum.
V. Ohh,Magnum. Bardzo przepraszam!-krzyknęłam szybko.
M. Rie,nic się nie stało.- powiedział,uśmiechając się do mnie.
V. Oh,naprawdę?-zdziwiłam się.Myślałam ze się wkurzy czy coś,ale był w nim stoicki spokój. Az mnie to zdziwiło.
M. Może chciałabyś pójść ze mną na spacer? Jestem okropnie znudzony.-powiedział, bawiąc się kawałkiem kory.
V. Bardzo chętnie..-powiedziałam jeszcze trochę zdziwiona.Czyżby się przestał na mnie gniewać? Miałam nadzieje,ze tak. Nie chciałam stracić dobrego przyjaciela.
M.Valerie..

...Magnum....(09.05)
Na spacerze było całkiem fajnie. Nie chodziłem jednak z nią długo, gdyż musiałem już iść
M: Ja już muszę iść...
V: Na prawdę? Szkoda, bo miło było, nie?
M: Tak. Powtórzymy to jutro?
V: Tak... Chyba, że będę zajęta...
M: Oki. To... Pa... - rzuciłem od niechcenia i odszedłem
Poszedłem do swojej groty, wycieńczony. Czym? Sam nie wiem...
Zasnąłem natychmiast. Śnił mi się cudowny sen...
Znowu byłem z Valerie, szczęśliwy jak nigdy dotąd...