środa, 15 maja 2013

Layla-Pełnia Księżyca

Tego wieczoru zastanawiałam się nad zagadką Rossy.I pomyślałam, że tego dnia, tego wieczoru wypada pełnia księżyca.Wyszłam z groty i poszłam nad górę Renny.Zajęło mi to ok. 30 minut.W drodze zastanawiałam się nad ślepotą Aomori.Gdy dotarłam na miejsce z początku zamknęłam oczy i usiadłam.Odprężyłam się słuchając kojącego szumu drzew.Wtem usłyszałam, jakby krzyk kobiety. Gwałtownie otworzyłam oczy i zauważyłam coś niezwykłego.Coś jak gwiezdny feniks.Ale nie byłam pewna.
Nagle ten ''gwiezdny feniks'' podleciał do mnie i powiedział (albo powiedziała):
F:Uciekaj! Tu jest niebezpiecznie! Uciekaj! - i rozpłynęła się (to jednak była ona)
L:Że co?! O co jej kaman i ja mam chyba zwidy?!
Wtem wyskoczył jakiś elektryczny biało-niebieski tygrys w jakimś dziwnym kręgu w którym były jakieś białe runy.
 Przestraszyłam się i stanęłam w bezruchu.Tygrys przeraźliwie ryknął i zapłonął błękitnym ogniem.Wyglądało to bardzo strasznie.W końcu zaczęłam uciekać.Szybko i zwinnie pokonywałam najróżniejsze przeszkody lasu.To korzenie, to wielkie kamienie.Lecz nagle tygrys zatarasował mi drogę, szansę ucieczki.Ponieważ nie miałam mocy takich jak paraliż przeciwników czy inne takie fajne moce, nie mogłam nic mu zrobić.Nagle tygrys się odezwał:
T:Naruszyłaś świętą zasadę stada Tequilenqui, zostaniesz surowo ukarana!
L:Zaraz, chwilunia - tu zrobiłam efektowną pauzę-jaka zasada, do jasnej ciasnej?!
Niespodziewanie tygrys mnie zaczął walić.Zrobiłam parę uników i go przeskoczyłam.Uciekłam chwilę, ale tygrys wysłał do mnie jakieś negatywne wibracje.Które mnie zatrzymały.Tygrys powiedział złowieszczym tonem:
T:Teraz jesteś moja! Buhahaha
L:Mylisz się! - wyswobodziłam się z tych wibracji i tygrys mnie niespodziewanie ugryzł.Bardzo to wszystko bolało! Zemdlałam.Gdy się obudziłam nie wiele pamiętałam.Tylko tygrysa, który mnie zaatakował.Ale jedna rzecz mnie zdziwiła.Zniknęło to ugryzienie!Poczułam się po tym taka silniejsza!Jednak usłyszałam ciche szczekanie.Obok mnie stał  dziwny biało-niebieski pies imieniem Roux
R:Hej jestem Roux!
L:Witam! Ja..
R:Tak wiem ty jesteś Layla
L:Skąd znasz moje imię?
R:Jestem magicznym psem
L:Aha, a wytłumaczysz mi skąd ja się tu wzięłam?
R:Tak, zostałaś zaatakowana w pełni księżyca przez tygrysa czarnej magii-Ereouxa
L:Jej, on mnie ugryzł
R:Wiem, wyleczyłem cię i co każdą pełnię księżyca odkryjesz coś nadzwyczajnego
L:A co?
R:Nie mogę ci powiedzieć.To niespodzianka.Masz szczęście, że przeżyłaś, Ereoux mógł cię ugryźć lewym kłem, wtedy byś zdechła
L:No więc dziękuję za ratunek, ale ja muszę już spadać.
R:Spoko Lay, daję ci ten magiczny amulet, w którym zawsze możesz mnie wezwać-i założył mi na szyję.Po czym naglę znalazłam się w Kopytnym Lesie.Zastanawiałam się co odkryję podczas następnej pełnii...
~~~~(25.05)
Następnego dnia, wtedy kiedy wypadał zwykły dzień, nie pamiętałam co się ze mną stało zeszłego dnia.Gdy się ogranęłam, nie wiedziałam, że nie ma mojej ukochanej różowej z płatków róży podusi.Wstałam i zrobiłam sobie koktail z cukru, jabłek, marchewek, ozdobione miętą.Po wypiciu naszyjnik, który dał mi Roux, często zmieniał kolor, to fioletowy, to biały.Lecz dzisiaj turkusowy.Wezwałam Roux'a.Przywitał się najwyraźniej z niechęcią:
R:Hej, co się stało?
L:Cielę oknem wyleciało!
R:Ta, na pewno
L:He he, co ty taki nerwowy?
R:Wkurzony na ciotkę Eleonorę!
L:Jaką ciotkę?! Do jasnej ciasnej?!
R: Mojej szwagierki, wnerwiła mnie tym, że uszyła dla mnie sweterek i chciała na mnie go założyć!
Parsknęłam gromkim śmiechem, padając na ziemię.
R:To nie jest śmieszne!
L:Dla mnie jest! Hahahahahahaha!
R:Dobra, ja muszę lecieć, przygotować zioła dla mojej watahy.W razie czego mieszkam w grocie obok góry Renny...
I rozpłynął się.Dokładnie zapamiętałam szczegółowe dane.Położyłam się i zasnęłam.

~~~~
CDN