środa, 22 maja 2013

Serafin- Tatitto

Poszedłem się przejść. Ale nie po stadzie. Gdzieś dalej. Po galopowałem aż nad moczary. Zastanawiałem się czy to jest dobry pomysł ale umysł mówił mi -nikomu nie zaszkodzi-. Więc przeszedłem przez nie. Nagle usłyszałem dziwne odgłosy kroków. Nie zastanawiałem się tylko po galopowałem dalej. Zobaczyłem konia. Podszedł do mnie i zapytał.
T: Kim jesteś ?
S: A ty?
T: Tatitto.
S: Serafin.
T: Uciekaj. Nie niszcz sobie życia! Ja jestem bestią!
S: Co? Przecież jesteś tylko koniem.
T: Nie! Ja jestem bestią!
S: yyy?
T: Uciekaj!
Koń powtarzał ciągle tylko że mam uciekać. Nie miałem ochoty go słuchać więc powoli odszedłem. Jego głos ucichł. A on jakby wyparował. Znowu się pojawił przede mną.
T: Ty nic nie rozumiesz!
S: Co mam niby rozumieć ?!
T: Wracaj do stada.
Koniowi poleciały łzy po chrapach więc zapytałem.
S: Co się stało?
T: Nic, nic!
S: Coś ci dolega..
T: Nie! Nic mi nie dolega wszystko jest cacy.. Bardzo -powiedział cicho i smętnie
S: Dobrze.
T: Poczekaj!
Odwróciłem się.
T: Czy zabierzesz mojego syna ze sobą ?
S: Twojego syna?
T: Bo ja go zabije!
S: CO?!
T: Ja w pełnię zamieniam się w bestię i zabijam wszystko co spotkam.
S: Ale ja go nie mogę zabrać..
T: Proszę..
S: No dobrze..
T:Poczekaj tutaj tylko się z nim pożegnam.. Latto!
L: Tak tatusiu ?
T: Pójdziesz z tym panem, dobrze?
L: Nie! Ja chcę zostać! Tatusiu..
T: Latto..
S: Mogę się wtrącić?
T: Tak?
S: Dlaczego co pełnię zamieniasz się w bestię?
T: Rzucili na mnie zaklęcie.
S: Kto?
T: Zła Tebutti.
S: Dlaczego i w ogóle kto to jest ta Tebutti?
T: Och.. Kiedyś przez przypadek wszedłem na jej teren do którego nikt nie wchodzi tylko ona. Tebutti to najpiękniejsza pegazka jaką spotkałem. Prawie się w niej zakochałem ale kiedy poznałem jaka jest..
S: Może zamiast odbierać Ci Latto. To chodźmy do mojego stada może zdejmą Ci urok.
T: Nie.. Nie chcę wam zabierać czas.
S: Nalegam. - uśmiechnąłem się
T: No dobrze. Ale Latto może iść ze mną?
S: Tak. Chodźmy.
L: Tatusiu a gdzie idziemy?
T: Do stada Serafina.
L: Na prawdę?!
T: Tak.
Przeszliśmy przez moczary aż do stada.
~~~~
Pierwsze co zrobiłem to zaprowadziłem Tatitto do Kasji. A Latto przebywał z innymi źrebakami.
T: To dobry pomysł?
S: Tak. To już tutaj.
Wszedłem z Tatitto do groty. Kasja lekko się zdziwiła. Nie dziwiłem się jej -zobaczyć obcego ogiera w przejściu-.
K: Serafin co to za ogier?
S: Tatitto. Słuchaj musisz mu pomóc.
K: W czym?
S: Rzucili na niego zaklęcie i teraz co pełnię zamienia się w bestię. A on tego nie chce.
K: Ale ja nie mam składników na eliksir.. Podam wam jakie składniki są mi potrzebne a wy najwyżej ich poszukacie.
S: Okey .
Kasja dała nam listę składników. My pognaliśmy poszukać pierwszego.
T: Jaki jest pierwszy?
S: Turkusowe zioła.. Skąd my je wytrzaśniemy?!
T: Wiesz.. Ja cię nie zmuszam więc jeśli nie chcesz mi pomóc to zrozumiem to. - ogier posmutniał
S: Ja chcę ci pomóc - uśmiechnąłem się szeroko - ale wiesz te dziwaczne składniki są nam na prawdę potrzebne.
T: Rozumiem, tylko jaki teren przeszukamy najpierw?
S: Nie wiem. Może hmm.. chodź tam.
I pobiegliśmy do dziwnego nie znanego lasu. Tam rosły turkusowe zioła. Zebraliśmy kępkę i od razu zajrzeliśmy na listę.
S: Dobra zioła mamy teraz Kwiat Galiosa .
T: Jak wygląda?
S: Hmm.. Kasja mówiła że jest biało-czerwony z zielonym środkiem.
Szukaliśmy i szukaliśmy na końcu nieznanego lasu je zauważyliśmy.
S: Tatitto nie.
T: Dlaczego? No je zrywam, nie?
S: Kasja mówiła że trzeba je zerwać od dołu bo inaczej wypłynie zatruty płyn który nas zabije.
Powoli zerwałem kwiat.
~~~~
KLIK