A: Hej Kochana!
I: O Alti!
A: To dla ciebie,wracaj do zdrowia!
I: Jakie piękne!
A: Specjalnie dla ciebie!
I: Dziękuje są niesamowite!
A: A tak a propos kiedy wychodzisz!
I: Dzisiaj!
A: O to poczekam na ciebie!
Czekałam na nią wtedy przyszedł Typhon:
T: Hej!
A: O hejka!
I: Hejka patrz co dostałam od Altei!
T: Ale ładne kwiaty!
I: Wiem bo od twojej siostry!
T: Chodźcie na spacer
Poszliśmy na spacer nad wodospad :
...Typhon...(08.05)
T: To jak? Wskakujemy?
A: Tak!
I: A jak znów mnie coś ukąsi?
T: Nie ukąsi.
I: Skąd wiesz?
T: Ja Cię obronię.
I: Oooo....
A: yyy? Taj Cię obroni? Hahahaha! Jasne!
I: Oj Alt.
T: Tia. Inteligencja na minusie.
A: Odczep się!
I: Nie kłóćcie się! Chodźcie się pluskać!
T: Dobra!
Zaczęliśmy się chlapać wodą. Klacze zmówiły się i obydwie chlapały tylko mnie, więc się wkurzyłem i z całych sił uderzyłem moimi silnymi kopytami w wodę.
I: Aj, jaj jaj .... Taj!
T: No co! Oddałem wam! Nie ładnie tak dwa na jednego!
A: Haha! Oj tam, oj tam!
I: Wiecie co! Jestem głodna!
A: Chodźmy na łąkę.
T: Spoko.
....Iris....(08.05)
Poszlismy powoli ze wzgledu na moja noge a tam zaczelismy sie pasc.Po chwili Taj popchnal mnie na Altee.
I.Eeeej!Tak nie mozna!-krzyknelam rozbawiona.
T. Jak nie,jak mozna!-i zaczal nas popychac.W koncu oddalam mu a ten mi,pozniej ja Altei,i Altea jemu,i tak sie bawilismy.
I.Dobra dajcie mi zjesc!-krzyknelam ze smiechu.Zaczelam jesc a obok mnie stal Taj z Alti rozmawiajacy o czyms.
I.Ooooh!Patrzcie!-obok mnie uslyszalam leciutki trzepot skrzydel i zauwazylam pieknego ptaka.Zafascynowani ogladalismy go w ciszy,po kilku minutach odlecial.
T. Iris,zgub Alti,bo mamy jeszcze isc na ta kolacje na ktora cie zaprosilem.
Zaproponowalam Altei zabawe w chowanego,ona miala liczyc do stu,a my wtedy mielismy uciec.
Wszystko przeplynelo bezblednie i dotarlismy na miejsce o 20.00
...Typhon...(08.05)
I: Jak tu ładnie!
T: Powtarzasz się. -zaśmiał się
I: Wiem, ale tutaj jest tak pięknie.
T: Chodź!
I: Gdzie?
T: Przygotowałem wcześniej coś dla Ciebie.
I: Dla mnie? O jejku!
Zaprowadziłem klacz na malutką polankę w Lesie Miłości. Wcześniej nazbierałem ślicznych niebieskich kwiatów Neptuna i ozdobiłem nieco to miejsce. Z kory drzewa zrobiłem takie jakby miseczki w których była przepyszna miodowa trawa, na deser mieliśmy po 2 różowe jabłuszka i czerwonej rzodkiewce. Z kwiatów Makaremu zrobiłem legowisko. Kiedy Iris to zobaczyła zaczęła płakać.
T: Czemu płaczesz?
I: Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dla mnie. To jest takie piękne!
T: Oj tam, przesadzasz.
I: Nie przesadzam! Dziękuję Ci Taj! Jesteś kochany!
T: Spoko. To jak? Jemy, czy będziemy patrzeć.
I: To jest tak piękne, że szkoda jeść.
T: Przesadzasz.
I: Nie prawda! Tylko trochę głupio, że nic nie powiedzieliśmy Altei.
T: Oj tam! Bawimy się w chowanego, więc w końcu nas kiedyś znajdzie.
I: No w sumie masz rację.
T: Hehe. Smacznego.
I: Dziękuję i nawzajem!
Zaczęliśmy jeść kiedy się najedliśmy zrobiliśmy się nieco senni. Położyłem się razem z Iris na kwiatach Makaremu, wyglądała na nieco zakłopotaną, lecz po chwili usnęliśmy.
....Altea....(08.05)
Gdy doliczyłam do 100 odwróciłam się i postanowiłam ich szukać, nigdzie ich nie było pustka! Poszłam na łąkę miłości na pewno tam są! Ale ich nie było, więc został mi jeszcze Las. Po chwili zobaczyłam ich śpiących na malutkiej polance, zdenerwowałam się i obudziłam ich:
A: Eeej wstawać!!
I: Co co jest.?
T: Co ci się dzieje!?
A: Oszukaliście mnie!
I: Nie prawda po prostu Taj obiecał mi kolację
A: Trzeba było powiedzieć to ja bym poczekała na was a nie robić mi coś takiego!
Rozpłakałam się i uciekłam, nie wiedziałam gdzie biegnę, aż dobiegłam do moczar wtedy zaatakowały mnie wilki Iris i Taj usłyszeli to przybiegli, ale było już zbyt późno, zemdlałam miałam gdzieniegdzie mocne rysy od pazurów tych wilków Ir i Taj próbowali mnie obudzić ale nic,śniło mi się moje dzieciństwo.:
T: Altea!
I:Obudź się proszę!
T: Altea!
I: Jak twoja mama się o tym dowie co myśmy jej zrobili to będzie z nami źle, mogliśmy jej powiedzieć a nie robić jej takie coś!
...Typhon....(08.05)
T: Oj wyluzuj. Zabierzmy ją do medyków i spoko.
I: Wyluzuj? Jak ja mam wyluzować! Ona nie chce się obudzić!
T: Złap ją tam i chodź.
I: Okey.
Zanieśliśmy Alteę do groty.
H: Co jej się stało!?
T: Pobiegła na moczary sama no i tak ...
H: Sama? Lusia! Mamy ranną!
E: Co się dzieje? -wtedy klacz wybiegła z groty. -Oh my God! Hunter szykuj łoże!
Eliza dała Altei jakieś zioło do pyska i kazała nam odejść. Poszliśmy z Iris nad wodospad i rozmawialiśmy.
I: A jak to coś poważnego?
T: Oj tam, to tylko kilka zadrapań.
I: Wyglądały poważnie. Jeszcze widziałeś minę medyków.
T: Wyjdzie z tego, nasi medycy uleczą każdego.
I: No w sumie to masz rację. A jak Altea powie o tym twojej mamie?
T: Oj tam, dostanie nam się i tyle.
....Iris....(08.05)
T.Oj no mala,wyluzuj.-powiedział.