Był cudowny dzień na spacer po Kopytnym Lesie ,więc się tam
wybrałam.Weszłam do lasu, wszystkie drzewa były czerwony lub pomarańczowe
,a tylko jedno w odcieniu ciemnego brązu.Podeszłam do tego drzewa, lecz
one zaczęło zmieniać się w konia.
E.Co?To nie możliwe.
Myślałam na głos.Lecz drzewo było już koniem.Był to ogier nie miał zwykłej grzywy jego grzywa to były liście.
E.Kim jesteś?
D.Jestem Dereck ,a ty pięknotko?
E.Elekta.
Ogier chciał mnie pocałować w policzek.
E.Spadaj.
D.Może jeszcze powiesz ,że masz partnera i dzieci?!
E.A mam trójkę dzieci i kochanego Serafina.
D.Ja mogę mieć wszystkie klacze!
E.Mnie nie!
D.Założysz się?!
Zaczęłam galopować ile sił w moich kopyta.Wybiegłam z lasu ,a on zmienił się w gigantyczne drzewo.
E.Uff!
A.Co Elka?
Spytała Arsa.
E.Nic ważnego.
A.Na pewno?
E.Tak.
A.To zaczynaj obiad!Smacznego!
E.Smacznego.
Po obiedzie poszłam do źrebaczków.