sobota, 18 maja 2013

Serafin- Powrót Clover

Następnego dnia kiedy wszystkie konie i źrebaki były na łące ja pognałem nad wodospad. Tam czekała na mnie Clover. Szczerze nie miałem humoru by się z nią widywać. I jeszcze jest duchem.. Ale ona jak zwykle swoje.
(Clover): Hej skarbie.
S: Możesz tak do mnie nie mówić?
(Clover): Hej? Co się stało?
S: Nic poważnego.
(Clover): Naprawdę?
S: Taak..
(Clover): Mogę iść z tobą do twojego stada?
S: Nikt nie może się dowiedzieć o tobie.
(Clover): Ale?..
S: Przykro mi. Ale jesteś duchem. Oni ciebie nie znają. Muszę iść. A ty wracaj z kąt przybyłaś.
Pogalopowałem do stada a Clov za mną. Dotarłem do stada nie wiedziałem że Clover jest tuż przy mnie. Odwróciłem się a ona zaraz za mną. Wszyscy zwrócili głowy na mnie i Clover. Tak była duchem ale była zauważalna. Elekta zdziwiła się i pokłusowała do mnie.
E: Serafin kto to?!
S: To Clover. Długa historia..
E: Ty?!
S: To nie jest tak jak myślisz.
Clover rzuciła się na Elektę. Z mojego powodu. Chciała wyeliminować Ele by mieć mnie dla siebie. Podczas gdy Clov chciała rzucić zaklęcie na Ele ja w ostatniej chwili odciągnąłem ją. I razem z Elą uciekłem w głąb lasu. Na szczęście dzieci tego nie widziały. Zatrzymaliśmy się a Ela z złością spojrzała na mnie.
E: Mogłam zginąć! Dlaczego ją tu przyprowadziłeś?!
S: Ona sama przyszła!
E: A kto to jest i dlaczego jest duchem?!
S: To..
E: To?
S: To moja dawna dziewczyna.. Jak byłem źrebakiem. To zakochałem się w niej. To była kiedyś piękna kara klacz. Ale kiedy przechodziliśmy przez stary most jedna z desek się zerwała i razem z Clover wpadła do bagna. Bagno ją wciągnęło. I umarła. Po tym incydencie byłem załamany. Nie dość że zgubiłem stare stado to jeszcze moja Clov umarła. Ale ja Elu kocham cie bardziej!
E: Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?!
S: Bałem się że ciebie stracę. A i tak potem o niej zapomniałem.
E: To teraz jej powiedz by sobie poszła.
S: Już jej to mówiłem. Ale ona jest tak zaślepiona miłością do mnie że mnie nie słucha.
E: Muszę iść do dzieci.
S: Ale Elu. Jeżeli ona cię zauważy?!
E: Dziecinniejesz. Nie martw się kochanie dam radę. Paaa. Widzimy się na objedzie.
S: Paa.
Pocałowałem ją i poszedłem w inną stronę. Tam była już Clov.
(Clover): Dlaczego kochanie obroniłeś tą..
S: To moja partnerka!
Clov znowu zaczęła płakać. A ja ją pocieszać. Miałem tego dosyć.
~~~~
S: Nie płacz kochana.. Znajdziesz sobie innego ogiera.
(Clover): Ale ja chcę tylko ciebie!
S: Bycie duchem chyba jest fajne.. Bo masz spokój i w ogóle..
(Clover): Nie! Bez ciebie to klapa.. Tam gdzie dogalopowałam po śmierci. Wyglądało jak śnieżno-biały świat. Czysty, nowy.. A ja i tak chciałam być przy tobie. Założyć z tobą rodzinę.
Smutno mi się zrobiło. Klacz spojrzała mi w oczy.
(Clover): Ja bym cie mogła zamienić w ducha. Znam na to zaklęcie.
S: Nie.. Mam rodzinę.
(Clover): Muszę cię zabrać.
S: GDZIE?!
(Clover): Nad bagna gdzie umarłam.
S: Po co? To daleko.
(Clover): Zaraz się dowiesz. A teraz to wypij.
S: Nie wypije.. Ty mnie chyba otruć nie chcesz?
(Clover): Oh ty <3 Nie. Teraz to wypij.
Klacz przekonująco się do mnie uśmiechnęła. Ja wypiłem ten ohydny napój. Potem poczułem mrowienie w kopytach. Nie wiem dlaczego. Potem całe moje ciało drżało. A potem.. BYŁEM DUCHEM!
S: Ty?! Ja jestem duchem!
(Clover): Podoba się?
S: Nie! Odczaruj mnie!
(Clover): Przykro mi. To jedyny sposób by szybciej dotrzeć na bagna.
S: Ale mnie odczarujesz?
(Clover): Tak.
Potem dziwnym trafem w szybki sposób dotarliśmy na bagna. gdzie Clov umarła. Nawet był jeszcze spróchniały most. Sprawca śmierci.
S: I co teraz? Przyszliśmy tu się pogapić ?
(Clover): W innej sprawie.
Clov zanurzyła się w bagnie. Gdy mnęło zaledwie. Kilka minut ona wyciągnęła swoje ciało.
S: Jak te ciało cuchnie! I muchy tego nie wyjadły?
(Clover); Śmieszne.. Nie ponieważ było w bagnie. A tam chyba muchy się nie dostaną. Jedynie mogą krążyć. Clov położyła swoje zmarłe ciało a ja tylko się przyglądałem..
S: A po co ci ja tu jestem potrzebny?
(Clover): Musimy wypowiedzieć zaklęcie. Ta osoba która była przy mojej śmierci - czyli ty - musi razem ze mną wymówić zaklęcie przywoławcze do życia.
S: Aha..
Wtedy rozpoczęliśmy te jej dziwaczne tańce i zaklęcia koło jej zmarłego ciała. Czułem się jak idiota. Wtedy koński duch Clover zniknął. A ciało źrebaka się poruszyło. Wystraszyłem się. Źrebak zamienił się w dorosłą klacz. To była moja dawna Clover.
(Clover): Ja jestem sobą!
Clov mocno się do mnie przytuliła. Po czym zamieniła mnie w normalnego konia.
(Clover): Idziesz ze mną do naszego starego stada? Masz szansę zobaczyć mamę.
S: Może na chwilkę.
(Clover): Szkoda.. Ja chcę byś tam został. Już na zawsze.
Wtedy pogalopowaliśmy do stada. Tam byli moi wszyscy przyjaciele i moja mama.
S: Mamo!
Calipso: Serafcio!
przytuliłem się do mojej mamy.. Aż żal było ich zostawiać. Oni na mnie czekali i na Clover też.
Calipso: Clover dziękuje ci a dlaczego nie zabrałaś Sprintera i Scooti?
(Clover): Przepraszam.
Calipso: Serafin gdzie ty byłeś wiesz jak ja się z tatą o ciebie martwiłam?! Nigdzie już nie idź.
S: Ja muszę iść. Mam stado.
Wtedy mama zawołała mojego tatę. Abaccusa.
Abaccus: Serafin?! Jakie stado?
S: Stado z kopytnego lasu..
Abaccus: Ale masz nasze stado. Dlaczego ci tamto. Zostań u swoich.
S: Tato ale ja mam tam już dzieci.
Calipso: To przyprowadź swoją klacz i swoje dzieci tutaj.
S: Przepraszam was ale muszę iść. Ela na pewno się zastanawia gdzie jestem.
Abaccus: Ale nas odwiedzisz ?
S: Tak tato.
Wtedy podszedłem pod Clov.
S: Clov dziękuje ci za wszystko. Chyba mogę ci to powiedzieć ..
(Clover): Nie ma za co a teraz wracaj do stada <3 Kocham cię mój skarbie. <3 !
Clov wysłała mnie do stada kopytnego lasu. Potem zasnąłem. Z myślą o mich rodzicach i Clov.