środa, 8 maja 2013

Lee Jinki - Pytanie

Zbliżał się wieczór. Ja jak zwykle o tej porze siedziałem w grocie nie myśląc o niczym, a zarazem o wszystkim. Czas szybko leci. Wydaje mi się, że wczoraj dołączyłem do stada... Co tak cicho ? Może jest jakieś zebranie, o którym nie wiem? Wyszedłem przed grotę i zerknąłem na łąkę. Nikogo nie było. Wszędzie pustki - Wzdychnąłem ciężko. Po jakimś czasie usłyszałem hałas. Zupełnie jakby coś wybuchło. Przestraszony odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem ogień... Zdążyłem tylko nabrać powietrza, a co jeśli komuś się coś stanie? Lub nie daj Boże zginie..? Ruszyłem w stronę ognia, gdy byłem już dość blisko nadal nie widziałem koni. Po chwili z dymu wyłoniła się czarna postać, trudno powiedzieć jaki miała kształt. Była cała czarna, z wyjątkiem pazurów, które były białe. Wyleciała z płomieni i zniknęła. W ten czas  lunął deszcz, który ugasił ogień. Przemierzyłem spalone tereny. Nic tu po mnie.. Wróciłem do siebie. Była tam Valerie. Usiadłem koło niej.
O: Valerie.. Nie chciałabyś mieć źrebaka ze mną? - Zapytałem.

...Valerie...(08.05)
V. Czy..czy moglabym nad tym pomyslec?- zapytalam.
L. Oczywiscie.-usmiechnal sie. Poszlam do Lasu Ciszy,a pozniej do Zatoki przemyslen.Spotkalam tam naza fioletowa kulke;Hypnosa.
H. Ej! Tylko nie kulke!-krzyknal oburzony.
V. No jasne kroliczku.-usmiechnelam sie do niego.- Pomozesz mi? Nie wiem co zrobic...
H. To twoj wybor.Ale Lee naprawde chce miec zrebaka..Nie musisz,on to zrozumie,ale mozesz.- czemu on tak zawsze mowi?Nigdy go nie zrozumiem. Poprzechadzalam sie i na noc poszlam do naszej groty.
V.Lee,ja chce miec z toba zrebaka.-powiedzialam i ujrzalam blysk w jego oczach,normalnie rzucil sie do mnie,by mnie przytulic.
V. Valerie,nawet nie wiesz jak sie ciesze.-pocalowal mnie w chrapy,i zaczal zachowywac sie jak dzieciak.Rozsmieszalo mnie to.


...Lee Jinki...(12.05)
Naprawdę bardzo ucieszyło mnie to, że się zgodziła. Rozumiałem, że ma już dużo dzieci. Niestety; ja nie mam żadnego, chodź bardzo bym chciał. W prawdzie nie lubiłem źrebaków. Ale od czasu, gdy poznałem Deadie jeszcze jako źrebaka przejzałem na oczy. Była taka słodziutka... No i nie wiadomo kiedy tak urosła. Czas leci... Szliśmy zamyśleni przez polanę. Zaczął znów padać gęsty deszcz. Uciekliśmy się schować do pierwszej, lepszej groty. Mieliśmy zamiar przeczekać tam deszcz w spokoju. Jednak potoczyło się tak , że wlaśnie tam poczeliśmy przyszłego źrebaka. Obudziliśmy się dopiero następnego dnia...