piątek, 10 maja 2013

Iris- De Niro

Wstalam rano i sie przeciagnelam.Poczulam to rzeskie,swieze powietrze i od razu poczulam sie lepiej.Nie szlam do Taja,bo czulam ze jest na mnie obrazony,no coz,nie moja wina ze sie ze mna zalozyl.Przeciagnelam sie i poszlam na lake by cos zjesc.Oczywiscie jak ja,niejadek,duzo nie zjadlam.No wiec,od razu po sniadaniu poszlam na spacer,i przygladalam sie uwaznie krajobrazowi.Przeszalm wszystkie tereny nalezace do naszego stada i w koncu odwazylam sie polozyc noge na zupelnie nie znanej mi ziemi,postapilam trzy kroki do przodu,gnana okropnymi niepewnosciami.Przestalam sie bac,i szlam przez bujny las,az zauwazylam bialego ogiera.Mialam juz sie obrocic i odejsc zauwazyl mnie i zawolal:
-Witaj piekna!Poczekaj!Gdzie sie wybierasz?
I.Yyyy..Dzien dobry.Jestem Iris a ty?-zapytalam.
O.Nazywam sie De Niro,czyzby panienka sie zgubila?
I.No wlasciwie to nie..po prostu wybralam sie na spacer.-powiedzialam.Ogier byl dostojny,dobrze zbudowany.Jego siersc bylszczala w sloncu jak diamenty.A glos mial bardzo melodyjny.
D.Chcialabys moze przejsc sie do mojego stada?.zaproponowal,klaniajac sie szarmancko.
I.No..dobrze.Bardzo chetnie.-powiedzialam i pozwolilam ogierowi zaprowadzic sie do miejsca,w ktorym zabraklo mi dechu w piersiach.-Tu jest cudownie...
Rozgladalam sie po pięknych polach,były jak z bajki.Wszystko odbijalo sie w świetle,woda turkusowa i przejrzysta.Jablonie,o pieknych rumianych jablkach..
I.Czemu wszyscy sie tak na mnie patrza? Gdzie jestesmy?-pytalam.
D:Patrza sie na ciebie,gdyz nieczesto widujemy to tak piekne klacze jak ty,a jestesmy w miejsu znanym dla mojego stada jako Diamentowe Pola. De Niro zaprowadzil mnie do swej groty gdzie wiele rozmawialismy,bardzo mi sie spodobalo to w jaki mily sposob sie do mnie zwracal.
Tymczasem w stadzie:

....Typhon....(14.05)
Wszędzie szukałem Iris, ceremonia zaraz się zacznie a jej nigdzie nie ma. Chciałem, żeby mi towarzyszyła, ale skoro nie ona to poproszę Deę. Pobiegłem poszukać Dei, kiedy wpadła na mnie Valerie.
V: Hej! Taj! Gdzie Iris?
T: Też chciałbym to wiedzieć!
V: To nie ma jej z tobą?
T: No jak widzisz, nie.
V: Gdzie ona mogła iść! Zaraz ceremonia pożegnania Tora się zacznie a jej nie ma!
T: A widziałaś gdzieś Deę?
V: Jej też nie ma?
T: Aha, czyli nie widziałaś. Pa ciotka! Idę jej poszukać.
V: Pa Taj! Jak znajdziesz Iris to jej powiedz, że ma do mnie przyjść!
T: Dobrze!
Pobiegłem do źródeł, pewnie tam przygotowują się do wyjścia. Kiedy wszedłem zobaczyłem Deadię, która była pięknie przystrojona. Cudowne fioletowe kwiaty pasowały jej idealnie! Stałem tak i patrzyłem, jak zahipnotyzowany. Nagle Kyar powiedział:
K: A ty co się tak gapisz?
T: Szukałem Dei i jak widać znalazłem.
D: Mnie? A po co?
T: Chciałem Cię spytać, czy nie pójdziesz ze mną na ceremonię?
D: W sumie to mogę i tak nie mam z kim iść.
K: Dobra, ja idę po Alteę. Narka!
Ka: Synku czekaj! Weź jeszcze te kwiaty dla Alti.
K: Dzięki mamo! Pa!
Ka: A ty Kornelcia? Czemu nie założyłaś tego wianka?
Ko: Nie.
Ka: Co nie? Musisz jakoś wyglądać na ceremonii!
Ko: Nie.
Ka: Kornelia!
T: To jak Dea idziemy?
D: Tak! Chodźmy!
W końcu doszliśmy na miejsce. Ceremonia miała zacząć się nad wodospadem a zakończyć na cmentarzu. Zaczęło się! Wszystkie konie były piękne! Klacze miały wianki i kwiaty w grzywie! A ogiery po jednym kwiecie zawieszonym na szyi. Oprócz tego każdy trzymał różę w pysku.  Kiedy doszliśmy na cmentarz moja mama zaczęła przemowę. Wszyscy płakali!

Tymczasem u Iris:
...Iris....(14.05)
Byla noc.
Probowalam sie ruszyc,jednak uslyszalam szczek metalu.Otworzylam szeroko oczy i spojrzalam na moje cialo.Bylo oplecione ciasno w metalowy lancuch.Co tu do cholery jest grane...?
D.O,widze ze slicznotka sie obudzila.-powiedzial zlosliwym glosem De Niro.
I.De Niro,po co to robisz?Czemu jestem zwiazana?-zapytalam przestraszona.
D.No wiec to jest tak : Jestem okropnym ogierem ktory chce,by Arsabell,byla ze mna.Uslyszalem o smierci Tornada,a nie chce otwarcie wypowiadac wojny,wiec wzialem cie jako zakladnika.
Spojrzal na mnie.
D.Nie wysilaj sie,i tak mnie nie zabijesz ta swoja moca,bo ten lancuch jest zaklety.Nie dasz rady.
Bylam zrozpaczona.Czemu ja jestem taka glupia!?
De Niro wzial mnie bezslowa na grzbiet i pogalopowal w strone Kopytnego Lasu.
Arsabell wlasnie konczyla swoja przemowe,gdy wszyscy mnie i De Nira zauwazyli.Ogier zrzucil mnie na ziemie.
D.No wiec,mam wasza slicznotke.-wyjal noz z torby.-Arsabell,jesli chcesz by ta klaczka przezyla musisz oposcic to stado i byc ze mna.
I.Arsabell..nie rob teego!-krzyknelam przez sznur,zaciskajacy mi pysk.
Zauwazyam w tlumie oslupionych koni Deva i moja matke,byla cala zaplakana.Z nienacka na De NIra skoczyl Typhon i zaczela sie zacieta walka,w koncu wygral Taj.

...Typhon...(14.05)
T: Iris! Nic Ci nie jest?
I: Na całe szczęście nie! Taj! Zabij go!
T: Ale Iris?
I: Co?!
T: To jej ojciec Dei, nie możemy go zabić.
Wtedy Dea wybiegła z tłumu.
D: Co tu ... tato!
De: Córeczko?
D: Co się stało?
De: Nic, pomożesz mi wstać?
A: Deadia! Nie rób tego!
D: Ale to jest mój ojciec! -klacz pomogła ogierowi a następnie on odszedł.
D: Gdzie idziesz? Tato?
De: Jeszcze tutaj wrócę!
D: Czekaj! Idę z tobą!
K: Dea! Wracaj! -Kasjopea zatrzymała córkę i zabrała swoją rodzinę do Źródeł.
T: Ymm....
I: Taj, idziemy gdzieś? Muszę odpocząć.
T: Okey. Może Las Miłości?
I: Tak! To moje ulubione miejsce.
Po drodze Iris opowiadała mi o tym co się wydarzyło. Ojciec Dei jest naprawdę okropny! Kiedy doszlismy do lasu napiliśmy się wody i poszliśmy na naszą miodową polankę.
T: Ta trawa jest przepyszna!
I: Masz rację!
Po posiłku położyliśmy się, chciałem o coś zapytać klacz, lecz gdy odwróciłem łeb w jej stronę spojrzałem w te oczy i zapomniałem już co miałem powiedzieć. Przez chwilę patrzeliśmy na siebie, w końcu klacz mnie pocałowała. Dalej nic nie mówiliśmy, nie wiem czemu ale ja również ją pocałowałem. Ale na tym się nie skończyło. Nie wiedziałem, że to zrobię pierwszy razem z nią.

....Iris....(14.04)
Obudzilam sie wczesnie rano,przez bole brzucha.Pomyslalam o tym co sie wczoraj wydarzylo.Taj zbudzil sie i spytal:
-Iris,co jest?Czemu nie spisz?
I.Przepraszam,nie chcialam cie budzic.Po prostu..boli mnie brzuch.
T.Iris...ty chyba nie myslisz..ze...chodzmy lepiej do medyka.
I poszlismy,popatrzylam na sowj brzuch..byl jakis wydęty.
T.Hej Elizo!-powiedzial do klaczy.-Iris boli brzuch,zobaczysz?
E.Jasne,jasne.Poloz sie.-to trwalo chyba godzine,w koncu Eliza sie odezwala:
-Mam dwie wiadomosci,jedna dobra,jedna zla.
I i T. Powiedz najpierw ta dobra.-powiedzielismy jednoczesnie.
E.No wiec..Iris nic nie jest..a zla to taka ze..Iris jest w ciazy z toba,Taj.-powiedziala.
I.Ale jak to sie stalo?
E.No chyba dobrze wiecie jak!
T.Ale to byla tylko jedna noc!

...Typhon...(14.05)
E: Jedna noc wystarczy.
T: No, ale jak to tak.
E: No normalnie! Będziecie rodzicami! Taka ładna z was para.
I: Ale my nie jesteśmy razem.
E: Jak to nie?
T: Tamto to był zakład.
E: Co!?
I: Eliza ....da się coś zrobić z tą ciążą?
E: No nie mów, że chcesz usunąć?
I: ymm....
E: Przykro mi, ale nic nie możecie zrobić.
T: Super.
I: Dziękujemy Elizo! Papa!
E: Paa!
T: Lusia?
E: Tak?
T: Weź nikomu nie mów, okey?
E: Dobrze.
T: Dzięki!
I: Do zobaczenia!
I wyszliśmy z groty medyków. Szliśmy w stronę wodospadu.
I: Taj, ale oni i tak się dowiedzą.
T: Wiem, ale teraz lepiej, żeby nie wiedzieli.
I: Masz rację.
T: Mogliśmy wczoraj tego nie robić.
I: Oj tam, stało się.
T: No, ale ile my mamy lat?
I: W sumie to ....
T: No właśnie. A najgorsze jest to, że Dea mnie znienawidzi jak się dowie.
I: Czyli jednak zależy Ci na niej?
T: No, tak jakby.
I: Rozumiem.
T: Serio? Nie gniewasz się? Jak coś to pomogę Ci ze źrebakiem.

...Iris...(14.04)
I.Nie,nie gniewam sie.-usmiechnelam sie slabo.Troche mi bylo przykro z tego powodu..bowiem Taj podobal mi sie..ale to nie jego wina...-To nie twoja wina.
T.Po prostu nas troche ponioslo..
I.Oj,juz nie rozpaczaj.-powiedzialam.-Jesli Dea sie wkurzy.to..to..to jej powiemy ze to byl przypadek.
T.Iris!Ten zrebak nie jest przypadkiem...-powiedzial..-To bedzie nasze dziecko!Ona bedzie myslec ze..ze jestesmy razem..
Mowil zrozpaczony.
I.Rozumiem..-bylam troche zmeczona.-Wiesz..ja juz ide do mojej nowej groty.Jestem zmeczona..czesc.
T.Czesc...