środa, 20 marca 2013

Od Chanel

Zacząć od Historii ? Tak .. Może jednak od niej zacznę . Urodziłam się w stajni , moim ojcem był niejaki Champion . Moja matka była zwykłą przeciętną klaczą , tylko rekreacyjnie rozprowadzona na fizjoterapie . Gdy jej nie było ja bawiłam się z innymi źrebiętami . Niby miło spędzałam ten czas , miałam jednak chwile załamania gdy widziałam jak dwunożne bestie okładają moją mamę czymś co przypominało ostry sznurek . Widzieć ból w oczach najukochańszej osoby to także cierpienie dla siebie samego . I tak w kółko ... A niby dlaczego ? Dlatego że ona miała własny temperament , podobno ona tak i jak ja pochodziłyśmy od Czystej Krwi Arabskiej . [...]
Ojciec mój mnie mało interesował , niby najlepszy ogier w stajni . Słusznie go traktowano , dlatego też miałam do niego uraz . W wieku 2 lat zaczęto mnie dzierżawić a następnie ujeżdżać . Z początku myślano że pójdę w kopyta ojca , ale ... NIE . Nie miałam zamiaru być wykorzystywana ,wciąż upierałam się i dostawałam . Zarówno niszczyło mi to psychikę jak i sprawność fizyczną . Chyba , a raczej pół roku temu ... ona zmarła . Pamiętam jak stała koło mnie w boksie oddzielona kratą , zawsze dobrze nam się dogadywało . Pamiętam jak byłam jeszcze małym funflem ona mnie broniła i za żadne siano ani zboże nie chciała mnie oddać . Tak z dnia ... Nie było jej . Jedynie co pamiętam to wielka maszyna na 4 kółkach przyjechała , pchnięto ją tam , a raczej rzucono jak śmieć . Patrzyłam z udręką jak ona odjeżdża w inną stronę . Ona ....... już nie wróci . Nadal nie mogę sobie tego uświadomić , że już jej nie ma . Pewnego dnia gdy oczyszczano boks wypuszczono poszczególne konie , wraz ze mną na pastwisko . Głupie dwunogie bestie zapomniały podłączyć ogrodzenie do prądu . Nie traciłam czasu , wzięłam rozpęd i .... wyskoczyłam . Gnałam przed siebie , aż do utraty sił . Przybyłam tu gdzie spotkałam być może miejsce gdzie poczuje jak to być wolną . Jakie to wspaniałe uczucie , może z kimś się zaprzyjaźnię ? Jak na razie utrzymam się w statusie zamkniętej . Następnego dnia w stadzie poznałam pewną klacz . Podeszła do mnie .
- Witaj .. Cha..Cha..Chanel . Apsikk . - Kichnęła .
- O witaj .Na zdrówko .- Zaśmiałam się .-Przepraszam ale mogę poznać twoje imię ? - Zapytałam onieśmielona .
- O tak , no pewnie przepraszam cie . - Jestem Eliza .

...Eliza...
Ch: Miło mi - Chanel się uśmiechnęła.
Lusia: Co cię sprowadza w strony Kopytnego Lasu?
Ch: Chciałam być wolna, a w zwykłej stajni tego nie doświadczysz.
Lusia: Noooo....taaaak... - zakłopotałam się, zawszę byłam wolna.
Ch: To co? Mogę poznać wasze tereny? Nie za bardzo się tu rozpoznaję...
Lusia: Tak! Oprowadzę cię, potem się pobawimy, a jeszcze potem poznam cię z innymi końmi,...a jeeeszczee potemmm eee....a! może ci pokaże moją łąkę.
Ch: No to chodźmy!
Chanel poznała już nasze tereny, przy czym mnóstwo razy wzdychała:"Ach... jak tu pięknie!
- Chodźmy się pobawić!! - zaproponowałam.
Ch: Tak, ale gdzie? Może na łąkę?
Lusia: No, oczywiście! A niby gdzie?
Pognałyśmy na łąkę na wyścigi ( niestety był remis O_o) i szturchnęłam ją w bok z zapałem w skutek czego się przewróciła, dlatego zmieniłam zabawę w zapasy.

...Chanel...
Eliza jest bardzo miłą klaczą , pokazała mi naprawdę kilka wspaniałych miejsc . Aż chciało się tam pobyć dłużej i więcej . A z resztą ... Razem z Elizą popędziłyśmy na jej łąkę . Duża , wspaniała i można wypasać się dniami . Klacz popchnęła mnie z uda po czym lekko się zachwiałam i przewróciłam się .
E : - To co ? Zapasy ? - Zapytała .
Ja byłam mega zawstydzona ? Zapasy dla klaczy ? To takie chłopięce bardziej .
Eliza już chciała na mnie wskoczyć i wydawało że chce mi coś zrobić . Zerwałam się pędem do cwału i wtoku myśleń wydukałam :
Ch: - Dziękuj-j-je za-za-za wszystko !
I popędziłam przed siebie . Nie mam zamiaru bawić się w " zapasy " a potem ubolewać że mam siniaki .

...Eliza...

"Dlaczego Chanel się tak dziwnie nagle zachowuję?" - pomyślałam - "No trudno...nie będę prosić o to żeby się ze mną pogodziła i pobawiła!"
Zmierzchało. Pobiegłam do Zatoki Przemyśleń, by pogłówkować nad swoimi problemami.Nawet nie udało mi się pomyśleć przybył Hypnos:
H: O! Pokłóciłaś się z Chanel? Hah.
L: Odczep się!
H: A no! Masz honorek! O, Zaczarowana łąka? Odkryłaś krainę słodkości i słodyczy!
L: Odczep się! Ty jesteś duchem i mi nie ubliżaj!! Ja nie pomagam takim jak ty!
H: Co? Cicho!!! - czmychnął w krzaki.
Hah, jaki on jest głupi! Już tu nie będę przychodzić! A co do Chanel... to może się z nią pogodzę? Pogalopowałam nad Kopytny Las i poszłam spać... Następnego dnia spotkałam Chanel.Powiedziała:

...Chanel...

Ja wcale nie jestem zła ani obrażona na Elizę . A jeżeli tak uważa to źle przyjęła to do siebie . Ja po prostu wole sobie z kimś pogawędzić albo pochodzić po pięknych polach dopóki mogę . Następnego dnia zauważyłam właśnie Elizę .
Ch : - Hej ! - Wykrzyknęłam i zarżałam .
E : - O hej ... - Urwała .
Ch : - Coś się stało ?- Zapytałam i przekręciłam głowę .
E: - Myślałam , że obraziłaś się na mnie za to co było wczoraj . - Zrobiła smutną minkę .
Ch : - No coś ty !? Na prawdę ? Ehhh tam ... Ja po prostu nie przepadam za takimi zabawami . Wolę ... - Rozmarzyłam się .
E: - Chanel ? - Zapytała i zachichotała .
Ch : - Tak właśnie ... Przepraszam . Wolę pogawędzić , albo pochodzić - przejść się . Z chęcią też pomogę .. i ten tego . - Zaśmiałam się .
Absolutnie dziś był piękny słoneczny dzień i jakoś tak ...
E: - Aha , Uff.. Myślałam , że się śmiertelnie obraziłaś i dlatego chciałam cię przeprosić , ale widzę że nie mam z czego . - Uśmiechnęła się ponownie i dodała :
E: - To może wynagródźmy ten wczorajszy nie udany dzień , sympatycznym spacerkiem ?
Ch : - Bardzo chętnie , miło będzie cie lepiej poznać .
I ruszyłyśmy . Gadałyśmy właśnie o ...

...Eliza...

I ruszyłyśmy. Gadaliśmy właśnie o właściwie o eliksirach, terenach i o tym głupim Hypnosie kiedy Chanel palnęła:
Ch: Masz już kogoś?
E: Co?! No co ty! Ja się o takie rzeczy nie staram...- i zaróżowiłam się.
Ch: Ha! Coś ty ukrywasz - uśmiechnęła się.
E: No... trochę o tym myślę....
Ch: Aha! Tu cie mam - powiedziała i zaczęliśmy się bawić w berka (tym razem byłam ostrożna). Kiedy w końcu skończyliśmy się bawić, powiedziałam:
E: A ty masz już kogoś?
Ch: Ja? - zaróżowiła się - zastanawiam się nad tym.
E: No widzisz! Ten sam temat jest dla nas obojga tak samo kłopotliwy. Hah.
I obie klacze udały się nad wodospad.


Chanel odeszła od stada!
Imię: Chanel
Przezwisko: Chan
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Czystej Krwi Arabskiej
Wiek: 3 lata 

... Żegnaj  ...