Przypomniały mi się stare dobre czasy gdy byłam jeszcze
malutkim słodziutkim źrebaczkiem...Pamiętam gdy się urodziłam , pierwsze przytulanki
z mamusią , te brykanie po łąkach z innymi źrebakami ...Pamiętam tylko, że moim
przyjacielem był Biały Ogier który nazywał się De Niro. Bardzo go lubiłam , zawsze
trzymaliśmy się razem .Gdy już byłam 2 latką postanowili mnie wygnać ze stada
... Bardzo za nim tęskniłam, ale nie mogłam tam powrócić niestety . Więc
postanowiłam nie rozpaczać, ale byłam zawsze wrażliwa, w końcu się udało i postanowiłam żyć dalej nie
przejmować się ukochanym De Niro miłość nie trwa wiecznie jak to moja świętej
pamięci mama mówiła ... Błąkałam się przez wiele dni ... Wreszcie znalazłam szopę
z sianem i wolnym boksem ..Postanowiłam położyć się spać i jutro dalej wyruszyć
w drogę . Gdy nadszedł ranek zobaczyłam że jakiś koleś z nożem wchodzi do tej
szopy, chciał mnie zabić ! Wziął zamach ręką i chciał we mnie trafić .! Ale nie
udało się mu kopnęłam go i uciekłam trafiłam do pięknego lasu. Moja mama była w tamtym stadzie alfą a tata
ogierem alfą, ale mama umarła i tata sam został ... Byłam sama ja z moją Córką
gdy nagle zauważyłyśmy wilki, kazałam Arabell uciekać a ja odciągnęłam stado, lecz
nagle zostałam uwięziona w korzeniach drzewa wtedy pojawił się on słodki i kochany Tornado, więc razem poszliśmy po
moją córkę ... W nowym stadzie poznałam wspaniałych przyjaciół i w tym mojego
ukochanego , cudownego Tornada w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia
. Ale to były fajne czasy ^^ Teraz też są bardzo fajne nawet lepsze dzięki Moim
przyjaciołom.