środa, 20 marca 2013

Aomori - Oko w oko

Tego dnia padał deszcz. Mimo to konie wypasały się i wylegiwały na polanie, był naprawdę lekki. Okropnie mi się nudziło - żadna nowość, dość częste zjawisko. Szłam wzdłuż lasu. Po pewnym momencie napotkałam pewną klacz. Stanęłam koło niej.
C : Heej?
A : Aomori jestem. - Powiedziałam i poszłam dalej . Przeszłam zaledwie pół kilometra, gdy dostałam odczucia, że ktoś mnie śledzi. Obejrzałam się, nic tam nie było . Zignorowałam to i poszłam dalej. Przeszłam gdzieś około 20 metrów i obejrzałam się ponownie. Tym razem bez zatrzymywania się. Zobaczyłam tę samą klacz. Szła za mną? A może po prostu idzie w to samo miejsce gdzie ja? W takim razie czemu zatrzymała się wtedy, gdy ja się odwróciłam i czemu, gdy zatrzymałam się wcześniej jej nie było? Schowała się czy co? Dobra nie ważne. Zapytam jak każdy inny normalny koń, mimo, że nie jestem takim.
A : Śledzisz mnie? - Zapytałam w prost.
C : Ja? Niby po co? ..
A: No nie wiem, też właśnie się zastanawiam . - Powiedziałam i prychnęłam idąc dalej. Klacz wyraźnie szla za mną krok w krok tupiąc coraz bardziej. Wreszcie odwróciłam się kipiąca złością.
A: Robisz mi to na złość ,czy co ?

...Chanel...
Następnego dnia przechadzałam się po łące, gdy w pobliżu mnie ujawniła się jakaś klacz . Postanowiłam iść przed siebie , ale ona wyprzedziła mnie i zaczęła zdziwnie na mnie spoglądać . Raz po raz zatrzymywałam się by skubnąć świeżej trawki . Usłyszałam od niej :
A: - Robisz mi to na złość ,czy co ?
Ch : - Przepraszam , ale co ? - Przekręciłam łeb .
A : Idziesz ciągle za mną , śledzisz mnie ?
Ja zarżałam , myślałam że się przewrócę albo zemdeleje ze śmiechu .
Ch : - Idę w tą samą stronę co ty . - Powiedziałam z ironią .
A : - Aha . To możesz za mną nie chodzić ?
Ja już nawet nic nie powiedziałam tylko poszłam przed siebie . Niespodziewanie zahaczyłam o konia ze stada. Był nim nowo mi poznany ....

...Tornado...

Tornado: O! Hej Chanel! Jak leci?
Ch: Hej, Tor. A nawet … jakoś leci. Ty rozumiesz? Aomori myślała, że ją śledzę.
T: Hmm?
Ch: Przechadzam się dzisiaj po łące, a ta do mnie wyskakuje z tekstem „Robisz mi to na złość, czy co?”
T: Hah! Wy klacze to macie problemy.
Ch: Co? Ja nie mam żadnych problemów! Raczej ona ma!
T: Oj joj joj, uważaj!
Ch: Na co? -klacz szybko spojrzała się za siebie, następnie odwróciła łeb w kierunku Tora. Tak, że spojrzeli sobie prosto w oczy. Chanel wyglądała na lekko zawstydzoną, wtem Tornado powiedział:
-Na mnie. Ganiasz Słonko!
Następnie kary ogier oddalił się szybkim krokiem od klaczy.
Ch: Ej! Co?
T: Pstro! Ganiasz!
Ch: Ah, tak!? No to zaraz zobaczymy!
T: Oj joj … ale się Ciebie boję.
Ch: Może zacznij?
Ogier wybuchnął śmiechem, wtedy Chanel lekko zdenerwowana podbiegła do niego i go przewróciła. Tornado spojrzał na nią nieco zdziwiony i powiedział :
Ah tak? Tak chcesz się bawić?
Ch: Pfy … - odpowiedziała klacz i machnęła mu ogonem przed nosem.
Kiedy Chanel się odwróciła Tornado podciął jej kopyta i teraz obydwoje leżeli, spojrzeli na siebie i Tornado zaczął się śmiać.
Ch: Z czego się śmiejesz! -spytała wkurzona
T: Gdybyś widziała swoją minę ! hahaha! – zaczął się tarzać
Klacz popatrzyła przez chwilę na ogiera i lekko ugryzła go w ucho.
T: Ej! Co ty robisz?
Ch: Hahaha! A teraz jakbyś ty zobaczył swoją minę … to .. hahahaha!
Nagle podeszła do nich Aomori i spytała:

...Aomori...

A : Co wy do cholery wyprawiacie ?
Ch : Nie widzisz , że się bawimy ?
Przewróciłam oczyma i prychnęłam . Dziecinne zachowanie . Ja jakoś nigdy w życiu , nawet za dzieciństwa się nie bawiłam . Nie rozumiem więc znaczenia tego słowa , ani nie wiem jak to jest . Dobrze mi z tym , w cale nie chce się dowiadywać . Przeszłam 3 metry dalej i wygodnie usadowiłam się pod jedną z sosen . Przytuliłam się do liści i patrzyłam na parę koni . Ganiali się , śmiali - no , bardziej chichotali , niż się śmiali .
Strasznie mnie to dołowało i wkurzało . Iść tam ? Nie , lepiej nie . Znów przydarzy mi się wstydliwa sytuacja , to pewne . Siedziałam tak z 30 minut , gdy podeszli do mnie . Położyli się koło siebie pół metra ode mnie . Nadal się podśmiewali i bardzo długo rozmawiali . Nie można było w spokoju poleżeć i pomyśleć ? Zastanowić się nad sensem życia ? Wiem , bzdura, ale tak na marginesie - każdy chociaż raz się nad tym zastanawiał . Nie słuchałam tego co mówią , słyszałam tylko nieprzyjemne bełkotanie w tle . Nagle wyraźniej usłyszałam :
Ch : Ja już muszę lecieć ! Późna godzina, już ciemno , okropnie ciemno . Do zobaczenia .
T : Do zobaczenia !
Podeszłam na ogiera .
T : Nie przepadasz za nią , co ?
A : Można tak powiedzieć .
T : Na pewno nie chcesz się poganiać ? Nie daj się namawiać ..
A : No dobrze . W życiu należy spróbować wszystkiego po trochu .
Po tychsłowach klepnął mnie w szyję i powiedział 'gonisz' . Gonisz? A co to niby znaczy ? Chyba rozkaz . Muszę za nim biec ? Eh, no dobrze . Pogalopowałam w jego stronę . Gdy doszłam już do niego nie wiedziałam co mam zrobić ,zrobiłam więc to co on,dotknęłam go i uciekłam . Ganialiśmy się tak długo . Ale niezręczna sytuacja prędzej ,czy później musiała się przydarzyć .. Potknęłam się o kamień i spadłam prosto na niego .

...Tornado...
T: Uuuu… widzę, że na mnie lecisz, maleńka.
A: Co? Nie prawda! Znaczy prawda, ale to dlatego, że się potknęłam!
T: Jasne, jasne!
A: Noooo!
T: Oj jejku! Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. Hehe.
A: Pfy!
T: Czy szanowna klacz, chciałaby mi może towarzyszyć w drodze nad wodospad? –ukłoniłem się lekko
A: No dobra, co ty teraz odwalasz? Najpierw zachowujesz się jak dziecko a teraz?
T: Ależ nie rozumiem co szanowna dama ma na myśli.
A: No teraz ja też nie rozumiem o co tobie chodzi.
T: Więc, jak? Zaszyci mnie pani i uda się ze mną nad wodopój?
A: Hah! A ty będziesz tak gadać przez całą drogę? Ruszaj się! – i pogalopowała w stronę wodospadu.
T: Ej no! Czekaj na mnie!!! – I pobiegłem za nią.
No nie powiem, niezła klaczka, ale … ok. W końcu udało mu się ją dogonić, ehem … znaczy się … dotrzeć nad wodospad.
A: Hah! Ale ty jesteś wolny!
T: Ale zabawne …. Pfyy…
A: No i ….. - Nagle podbiegła Arsabell i przerwała Aomori .
Ar: No Hej Kochanie! –po czym przytuliła Tora. Gdzie żeś był? Przecież już jest późno!
A: Przep….
Ar: Nie widzisz, że rozmawiam?
Aomori dała sobie spokój i odeszła od nich.
Ar: Chodź Tor, położymy się już.
Tornado był zamyślony, patrzył na Aomori. Wyglądała na nieco smutną. Już miał do niej iść, gdy usłyszał Arsabell : Halo! Tor! Słuchasz ty mnie wgl!
T: yyy, co? Przepraszam śnieżynko, zamyśliłem się.
Ar: No dobrze, dobrze, Chodź. –klacz lekko szarpnęła ogiera za grzywę.
T: Już idę.
Wieczorem Tor nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o Aomori . Arsabell trochę przesadziła. Postanowił udać się do Zatoki Przemyśleń.
Hypnos: O proszę, proszę! Kogo ja tutaj widzę!
T: Weź daj mi spokój …
H: Ojejku! Biedny Tornado … czyżbyś się zakochał w dwóch klaczach?
T: Haha! Aleś ty zabawny! Jak już to może od razu we wszystkich?
H: No w sumie jak tak głębiej zajrzeć ….
T: Ty! Gdzie ty chcesz mi zaglądać, co? A tak w ogóle to mam dziewczynę!
H: Ty! Jak ty się do mnie odzywasz! Nie pyskuj! To moja Zatoka!
T: Haha! Oj … a co ty mi niby zrobisz? Przecież jesteś duchem!
H:No fakt …. Ale …. Ale …? Yyy? Cicho!
Po tym magiczny królik zniknął.
„Ten to zawsze tak, brakuje mu słów to zwiewa…. Pfy!” –pomyślał Tor i udał się na plażę.
Okazało się, że nie był tutaj sam.

...Aomori...

Wybrałam się od razu na zatokę przemyśleń. Chodź byłam tu tylko raz, już to było moje ulubione miejsce. Nie lubię myśleć, przemyśleć, marzyć, ale cóż ... Zauważyłam idącego ogiera z drugiej strony plaży . Nie wiedziałam z początku kto to jest,ale gdy się przyjrzałam lepiej nie mogłam uwierzyć. Tor? Co on tu robi? Myślałam, że poszedł do Arsabell .. Może się pokłócili? Eh .. Co mnie obchodzi Arsabell i Tor? Powinnam zając się sobą, ale nie wiem czemu nie mogłam przestać myśleć o nim. Było jeszcze ciepło, ostatnie ciepłe dni, nie mogłam ich zmarnować. Bez dłuższego namysłu wskoczyłam do morza. Pływałam jakiś kawałek czasu. Zdobyłam się na głębsze zanurkowanie. Popłynęłam więc bardzo głęboko. Zauważyłam Tora pod wodą. On też miał ochotę na kąpiel? Może, to możliwe, czemu nie? Skoro chce . I znów mi odwala , czy chociaż raz nie mogę zając się sobą, tylko muszę wszystkich i wszystko komentować?! Dobra, spokój. Koń zniknął mojego punktu widzenia. Obejrzałam się w drugą stronę, był koło mnie. Przestraszyłam się odrobinę. Odrobinę? No dobra, zemdlałam ...

...Tornado...

Kiedy pływałem w Zatoce, zauważyłem pod wodą innego konia i chciałem zobaczyć kto to jest. Była to Aomori, która na mój widok zemdlała. Szybko wyciągnąłem klacz na brzeg.
T: Aomori? Aomori? Haloo? Żyjesz?
Nagle klacz wstała.
A: Jejku! Gdzie ja jestem?
T: Jesteś w Zatoce Przemyśleń.
A: O! Tor! Ale się przestraszyłam!
T: Heh, co ty tutaj robisz? Nie śpisz?
A: A chciałam odwiedzić to miejsce. Nigdy jakoś nie miałam czasu, bo przeważnie to szłam od razu spać.
T: Hehe. I jak się podoba?
A: No miejsce jest cudowne, chociaż nie za bardzo lubię myśleć .
T: W Zatoce Przemyśleń nie da się odpocząć, myśli nachodzą jak szalone.
A: Zauważyłam….
Ogier uśmiechnął się.
A: A ty Tor? Co tutaj robisz?
T: A nie mogłem zasnąć … - zniżył nieco łeb.
A: Oj? Co się stało? Dręczy Cię coś? Wiesz, jestem szamanem mi możesz powiedzieć.
T: W sumie to nie śpię przez Ciebie.
A: Przeze mnie? –klacz zawstydziła się.
T: Tak. Świetnie się bawiliśmy razem … no i nagle Arsabell przyszła i … no wiesz … Wyglądałaś na smutną … nie mogłem iść Cię pocieszyć, bo Arsa … no i źle mi z tym …
Klacz odwróciła lekko łeb w inną stronę i odpowiedziała:
-Oj, no wiesz … teraz jesteś z Arsabell i ona chyba mnie nie lubi.
T: Nie, ona Cię lubi. Tylko po prostu ma taki charakter. Jest strasznie zazdrosna o inne klacze i bardzo uczuciowa. Od kiedy powiedziałem jej, że nie jestem gotów na związek, zrobiła się jeszcze gorsza.
A: Serio? To czemu z nią jesteś?
T: Odkąd z nią jestem jest strasznie szczęśliwa.
A: A ty jesteś szczęśliwy?
T: Wiesz co? Może chodźmy już do stada? Kto pierwszy!
I ogier pogalopował w stronę Kopytnego Lasu a za nim Aomori. Gdy byli już przy wyjściu pojawił się Hypnos.
H: No hejka! Wy moje gołąbeczki! … ehem, ehem … znaczy ? Konienieczki? Dobra! Mniejsza z tym! Ooo… widzę, że coś tu się kroi. Uła!
T: Ty fiolecik! Zjeżdżaj!
A: Ej! Co się kroi? Czy ja o czymś nie wiem?
H: Haha! No ty nie wiesz, ale Tornado wie. –I Hypnos nagle zniknął.
A: Ej! Czekaj! …. Tornado!? O czym ja nie wiem?
T: Pewnie o tym, że będę pierwszy!
I pogalopowali przez Kopytny Las. Stado jeszcze smacznie spało, więc weszli po cichu i położyli się. Tornado poszedł do Arsabell. A Aomori pod swoja sosnę.