piątek, 22 marca 2013

Arsabell - Wrogowie

Poszłam z stadem na łąkę było zimno był ranek, gdy byliśmy bardzo blisko zauważyłam jakieś dziwne konie, zawołałam Tornada i powiedziałam :
A : Hej , Tor nie wież kto to jest .?
T : Wiem .!
A : Ciszej bo nas usłyszą .!
T : Sorry , to jest stado z Diamentowych pól .!
A : Coś kojarzę ...
T : Oni są Bardzo Źli , nie zbliżaj się do nich bo zrobią ci krzywdę , a ja nie chce tego .!
A : Nawet nie mam zamiaru ....
T : No .
Podeszła do nas Eliza i zapytała :
E : Kto to jest Arsabello ?
A : To jest groźne stado z Diamentowych pól .
E : Acha mamy się trzymać z daleka od nich .?
A : Tak .
I powiedziała to wszystkim , nagle gdy nie udało mi się powstrzymać od kichnięcia , kichenłam
A : A-A-A psiuuu .!
I w tym momencie oni nas usłyszeli i zobaczyli . Zaczeli galopować w naszą stronę zaczełam krzyczeć
A : UCIEKAJCIE , UCIEKAJCIE , ! JA ICH ODGONIĘ .
T : NIE !!!!!
A : Nie martw się nic mi nie będzie .!
T : Nie pozwolę im zrobić ci krzywdy .!
A : Mówię nic mi nie będzie zaprowadź stado do naszego lasu !.
T : Trzymam cie za słowo , wróć zdrowa !.
I w cwale zaczęli cwałować do lasu , gdy ja zaczęłam ich odganiać , starciłam powoli siły ale nie dawałam się tak łatwo , wtedy usłyszałam znajomy głos ...
Arsabell , Arsabell czy to ty .?
A : Ktoś ty .? dlaczego mnie wołasz skąd mnie znasz .?!
To ja De Niro , pamiętasz mnie jeszcze .!?
A : DE NIRO ty ty naprawdę .?
W szybkim tempie się zatrzymałam ...
A : To Naprawdę ty , Jezuu tyle lat ! Gdzie się ukrywałeś .? Przez ten czas .?
D : Cały czas jestem w Diamentowym stadzie , Ale jesteś piękna , Tak dawno cię nie widziałem . Co ty tu robisz i czemu z tamtym karym ogierem się przytulałaś .?!
A : Ach , noo wież bo on nazywa się Tornado i jest moim Chłopakiem którego kocham , założyliśmy razem stado z Kopytnego Lasu .
D : CO !? Czyli rozumiem że ty jesteś z nim .! Tworzycie rodzinę .!
A : TAK , jeśli masz coś przeciwko to .. wogóle to nie twoja sprawa z kim jestem !.
D : Nie mów tak , to moja sprawa wiesz kto jest u nas .
A : Kto .?
D : Twoja córka Arabell .!
A : Arabell ! ? Proszę niech ona wróci do mnie .
D : Niestety nie .
A : Ale dlaczego , ona jest moją córką !
D : Tak a moją Żoną !
A : CO .!?
D : Tak .
I nagle poczułam ból w brzuchu słyszałam szept
Mamo nie , Mamo ! To była Arabell ...Zemdlałam a De Niro ze swoim stadem uciekli , okazało się że De Niro jest totalnym tchórzem i głupkiem .! następnego dnia obudziłam się zmarznięta i mokra ..
Gdy nabrałam siły postanowiłam wrócić ale wolnym stępem bo mnie kopyto przednie prawe bolało strasznie ... Gdy około południa wróciłam do stada przyleciał Tor zapytał się z złością i tak że ze smutkiem ....
T : Gdzieś ty tak długo była ! ? Martwiłem się o ciebie nie wież jak bardzo , nie spałem pół nocy .!
A : Wybacz , ale ... ale ...
T : CO ALE ..? co się ci stało w nogę .?
A : Spotkałam moją dawną miłość i dawnego byłego przyjaciela .. De Niro tu był rozumiesz .! -zaczęła po cichutku płakać ...
T : On. To on ci to wszystko zrobił!
A : Tak .!
T : Ja mu zaraz pokażę .!!
A : Och nie ma już go tam ...
T : To ma wiele szczęście , dlaczego tak długo cię nie było ?
A : Ponieważ pokłóciłam się z nim , On i Arabell są razem ,Zaczął mnie brzuch boleć i nagle zemdlałam a on uciekł ... Słyszałam tylko szept Od Arabell ...
Gdy się obudziłam strasznie mnie już kopyto bolało ..
T : Jezu nie mogę w to uwierzyć .. Co za drań z tego całego De Niro .
A : Tak , już się okazało .... wtedy cale stado się zleciało .... :

...Elekta...

Spytałam "Arsabell? Co się stało?"
Ar: Nic, już nic.
E: Jak to nic? A twoje kopyto?
H: Arsabell jest ranna!
L: Biegnę po wodorosty opatrunkowe!
H: Okey! Ja pobiegnę po Wodę Asklepiosa!
S: Arsabell, jak się czujesz? -spytał Słavek.
Ar: Dobrze, nic mi nie jest ...
T: Stado! Rozejść się!
Wtedy musieliśmy odejść. Udałam się nad wodospad razem z resztą koni. Wszyscy mówili o tym zdarzeniu.
Tosia: Wiecie co się stało Arsabell?
Słavek: Czemu oni nam nie chcą o tym powiedzieć?
Elekta: A jeśli znowu ktoś nas zaatakuje?
Aomori: Nie bądźcie głupi! Przecież mamy Tornada i Huntera.
E: Tak? To czemu Arsabell jest ranna?
A: A pomyślałaś może, że chłopcy też mają coś do roboty i nie zawsze mogą chronić każdego z osobna?
E: No, ale powiedziałaś ....
A: Wiecie co? Może trzymajmy się razem?
E: Dobry pomysł!
Wtedy przyszedł Tornado i powiedział:
-Słuchajcie! Związku z zaistniałą sytuacją, proszę nie oddalać się zbyt daleko od siebie!
E: Ale co się dzieje, Tornado!
T: W pobliżu kręci się stado z Diamentowych Pól. Dopóki sprawa się nie wyjaśni, proszę się nie oddalać. A teraz wracajcie do swoich obowiązków!
Stado z Diamentowych Pól? Jak oni się tutaj znaleźli ? Przecież ich tereny są bardzo, bardzo daleko ... Nie ważne ... Wracam do Lasu Ciszy ...
Kiedy szłam nagle zobaczyłam dwa konie w Lesie ... chciałam zawrócić, ale usłyszeli mnie i zaczęli mnie gonić! Uciekłam i zostawiłam ich w tyle, wtedy wpadłam na Aomori. Krzyknęłam :
-Uciekaj! Uciekaj!

...Aomori...

Usłyszałam poganianie . Nie do końca jeszcze wiedziałam o co chodzi . Jakbym dopiero co wstała . O co chodzi dlaczego mam uciekać ? Obejrzałam się za siebie i zauważyłam dwóch pędzących w moją stronę ogierów . Z początku się przestraszyłam . Kto by się nie przestraszył ? No , ale starałam się zachować zimną krew . Pomogłam wstać Elektrze i pociągnęłam ją za sobą .
E : Co ty robisz ?! Stado jest w innym kierunku !
A : Wiem .. Wiem .. Idziemy w bezpieczniejsze miejsce .
E : Jakie to bezpieczniejsze miejsce od stada ?
A : Jestem tu od niedawna , ale zdążyłam się już zorientować gdzie , co jest . - Mówiłam łapiąc oddech . W oczach Elektry było lekkie zdziwienie .
Niestety nie zgubiliśmy ogierów . Boże , czego oni chcą , od tak małego , jeszcze się rozwijającego stada ? Nie ważnie , muszę się skupić ! Nareszcie dostrzegłam moje miejsce . Lubiłam tu przesiadywać w ciszy i spokoju . Wskoczyłam w zarośla , koło dziwnego dość drzewa . Zatkałam pysk Elektry .
A : Cśś .. Tu powinni nas nie znaleźć .
Elektra tylko coś mamrotała pod nosem . Nie obchodziło mnie co , w tej chwili najważniejsze było bezpieczeństwo . Chodziło mi po głowie , czy wyjrzeć , czy nie ? Raz kozie śmierć - Wyjrzałam . Po prostu mnie zatkało , było ich więcej niż 2 ...

...Don Diego...
Szukałem Aomori i Elekty razem z Torem i Nero, gdy nagle zobaczyłem 6 koni. Nie wiedziałem co się dzieje, wtedy zobaczyłem Aomori i Elektę. Od razu pobiegliśmy z chłopakami na walkę! Nie ważne, że nas było 3 a ich 6! Daliśmy radę! Wtedy podszedłem do MiNam i spytałem:
D : Nic ci się nie stało, śliczna?!
M : Nie nic.
D : A tobie Ela ?
E : Też nic ..
Dolecieli do nas Tor i Nero zapytali się :
Nic wam nie jest?
Kl: Nie .
Og: Ok wracamy do stada ..
Gdy już byliśmy to wszyscy się pytali co się stało , z oddali było słychać Arsabell , Jak głośno rżała , Coś się tam dzieje ! Powiedział Diego ,
T : To moja Arsabell ! Po chwili Tor , Nero i Diego polecieli w stronę Rżenia Arsabell Tor zauważył ja następnie 3 ogierów chce porwać klacz , w tym był De Niro .. rzucił się na nich z wściekłością .. i powiedział :

...Tornado...
-Zostawcie ją! W tej chwili!
De Niro: Haha! Bo co mi zrobisz!?
Byłem wciekły! Sparaliżowałem ich i pobiegłem po ukochaną.
T: Nic Ci nie jest?
A: Nie, ni… - klacz upadła na ziemię.
T: Kochanie? Arsabell? - spojrzałem na trzepiącego się De Niro.
Chciałem go zabić! Ale nie będę bić bezbronnego. Podniosłem Arsabell i zaprowadziłem ją szybko do medyków.
T: Hunter! Lusia! Pomóżcie! –Hunter wybiegł z jaskini i powiedział:
-Co się stało?
T: Nie wiem, Arsabell zemdlała.
H: Kochanie! Przynieś szybko Woń Dendronu!
L: Już biegnę, trzymaj!
Przyłożyli dziwną buteleczkę do chrap klaczy, ale to nic nie pomogło. Zobaczyłem jak Lusia spojrzała na Huntera, wyglądała jakby nie wiedziała co ma zrobić.
H: Lusia! Biegnij po Diego! –klacz wybiegła z groty.
Po chwili wróciła razem z karym ogierem, który trzymał zielony flakonik. Powiedział do Huntera:
-Daj jej to wypić.
Hunter wlał dziwny napój do pyszczka Arsabell, ale to również nie pomagało. Zacząłem się martwić, że ją stracę. Wtedy Don Diego podniósł klacz i ułożył na łożu, zrobionym z bambusa i liści Sekuku oraz przykrył ją jednym liściem. Potem powiedział :
-Arsabell powinna obudzić się za jakieś 3 dni … jeśli się nie obudzi to …
T: To co?!
Don: No to … Przykro mi … ale …
T: Co? Ale jak to? To niemożliwie! Arsabell, kochanie …. Obudź się, proszę… kocham Cię … Nie możesz mnie zostawić …
H: Tornado, daj spokój ona Cię nie słyszy …
T: Zostaw mnie!
L: Hunter, chodź. Zostawmy go, a gdybyś ty był w takiej sytuacji? Zostawiłbyś swoją ukochaną?
H: Nigdy bym Cię nie zostawił, kochanie.
L: Więc chodź.
I Lusia z Hunterem odeszli. Don Diego powiedział „Trzymaj się stary” i wyszedł z groty.
Stałem nad moją śnieżynką i myślałem, że śpi. Nie chciałem … nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez niej. Była … Jest dla mnie najważniejsza! Kocham ją odkąd dołączyłem do stada! Jaki ja byłem głupi… jak mogłem powiedzieć jej, że jej nie kocham!? Jak!? A teraz? Arsabell, proszę … nie zostawiaj mnie.
Tornado stał przy klaczy dzień i noc. Nie jadł, nie pił … nie wychodził z groty medyków. Hunter i Lusia martwili się niego, przynosili mu jedzenie oraz wodę, ale ogier nie tknął nic. Stał i patrzył na swoją ukochaną. Minął już 3 dzień, ale Arsabell nadal nie wstała. Don Diego powiedział „Przykro mi, Tor” i chciał przykryć klacz … lecz nagle … usłyszeli kaszel.
T: Arsabell! Kochanie!
A: Ehe, ehe … gdzie ja jestem? – powiedziała osłabiona klacz.
Tornado przytulił ją mocno i powiedział :
-Kocham Cię! Nigdy więcej mi tego nie rób!
A: Czego mam Ci nie robić? Co się stało?
T: To już nie ważne! Ważne, że jesteś!
A: Oh Tor, nawet nie wiesz jak ja Cię kocham.
Medycy od razu pobiegli przekazać nowinę stadu! Wieczorem wszyscy przybyli z kwiatami dla Arsabell. Klacz była nieco osłabiona, więc musiała jeszcze przez tydzień zostać w grocie. Razem z nią został również Tornado.