czwartek, 14 marca 2013

Hunter- Las Miłości

Kiedy zwiedzałem tereny najlepsze wrażenie wywarł na mnie Las Miłości, więc postanowiłem do niego wrócić. – To naprawdę fenomenalne miejsce. Zobaczyłem w nim leżącego, karego konia. Zdecydowałem przywitać się.
H: Witaj! Jestem Hunter.
K: Hej! Ja Kasjopea. Jesteś nowy w stadzie?
H: Taaak, przybyłem tu niedawno. Myślałem, że poznałem już wszystkie konie, a tu taka niespodzianka!
K: Leżałam tu i przysnęłam to pewnie dlatego, ale ja muszę już iść-obowiązki druida, sam rozumiesz.
H: Rozumiem, Rozumiem, to Paaa!
K: Paa !
Piękna klacz pogalopowała- był to ruch doskonały. Przypominał mi coś, ale zupełnie nie wiedziałem co! Zastanawiałem się czy przypadkiem nie znam tej klaczy- Niee, to raczej nie możliwe. Postanowiłem więc wyjść z lasu i udać się nad Wodospad. Znów wpadłem na Kasjopee.
H: Ooo, Witaj ponownie!
K: Hehe, witaj, witaj czyżby przeznaczenie- zaśmiała się.
H: No nie wiem, nie wiem, ale coś w tym jest! – odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
K: Przepraszam Cię bardzo ale jestem zajęta i znów muszę lecieć.
H: OK. Może znów na siebie wpadniemy!
Kasjopea znów gdzieś pobiegła. Wydawało mi się, że po prostu mnie unika, choć może rzeczywiście jest zajęta- bycie druidem to naprawdę ciężka praca. Zobaczyłem, że zostawiła jakiś złoty flakonik- Musiałem ją dogonić. Pobiegłem co sił w nogach by oddać jej zgubę!
H: Kasjopea, Kasjopea!- Krzyczałem.
K: Przepraszam, ale naprawdę nie mam czasu! Zgubiłam coś bardzo ważnego!
H: Chyba mam to „coś”.
K: Nieee, niemożliwe.
H: To zobacz!- Pokazałem złoty flakonik.
K: A jednak! Kochany jesteś! Dziękuję!!!
H: Nie ma za co, a co to takiego, że twierdzisz, że tak ważne?!

...Kasjopea...

K:Niestety nie mogę Ci powiedzieć, dowiesz się jeśli się uda.
H: No dobrze, mam nadzieję, że tak będzie. Zmykam, nie będę przecież Ci przeszkadzał.
K: To Papa, jak skończę to myślę, że jeszcze na siebie wpadniemy!
H: Hehe, to się często zdarza.
Huntera poznałam dopiero dziś ale wydawało mi się, że znam go dłużej. Nie wiem czemu miałam takie przeczucie, aczkolwiek było ono bardzo silne. Kogoś mi przypominał, ale nie zdążyłam się nad tym zastanowić, bo widziałam go zaledwie kilka chwil. Nie chciałam, żeby pomyślał sobie, że go unikam, byłam bardzo zajęta szukaniem składnika do nowego specyfiku mianowicie szukałam kwiatu Amezodu, który jest dosyć rzadki. Przepis dostałam kilka dni temu od pewnego motyla, którego uwolniłam z pajęczyny. Całego przepisu wam zdradzić nie mogę, jak wiecie. Kwiatu szukałam w wielu miejscach i nic. Pomyślałam, że może nie występuję w naszych okolicach i zawróciłam w stronę Kopytnego Lasu. W pewnej chwili zobaczyłam stado turkusowych i błękitnych motyli- zdziwiłam się. Motyle obleciały mnie dookoła i poleciały dalej - w tej chwili byłam już zupełnie zszokowana. Biegłam więc za nimi, bo wydawało mi się, że chcą mi coś pokazać. W trakcie biegu zobaczyłam Tora.
K: Chodź, biegniemy za tymi motylami, razem zawsze raźniej!
T: OK. Już pędzę! Dawaj szybciej!!!
Przebiegliśmy przez Wodospad, Łąkę, Las Ciszy. Motyle przeleciały przez dziurę w wielkim pniu drzewa- my zrobiliśmy to samo. Znaleźliśmy się w pięknym miejscu! Malutki wodospadzik z krystalicznie czystą wodą, groty, skały, piękna roślinność, a nawet Kwiat Amezodu.
K: Jejuśku, Tor ale tu pięknie !
T: Tak, przepięknie, ale co to było z tymi motylami!?
K: A ja wiem !? Wydaje mi się, że był to jakiś znak.
T: Bardzo możliwe, raczej stada takich motyli same z siebie nie latają w jakieś umagicznione miejsca!
K: Umagicznione, tak tak. BARDZO UMAGICZNIONE! Myślę, czy to miejsce nie mogło by być moim zakątkiem. Taki wiesz- zakątek druida. Nazwałabym je: Turkusowe Źródła. Co ty na to ?

...Tornado...
T: To bardzo dobry pomysł, w końcu potrzebujesz mieć jakąś pracownie. Jutro pokażemy stadu to miejsce i powiem im, żeby tutaj nie wchodzili. Wiesz, żeby Ci nie przeszkadzać.
Kasjopea lekko się zaśmiała i poszła podziwiać kwiaty. Promienie słońca padały na jej cudowną karą maść, wyglądała jak anioł. Czarny anioł. Patrzyłem na nią i nie mogłem oderwać wzroku. W końcu klacz powiedziała : -Halo? Tor? Coś się stało?
T: Nie nic, zamyśliłem się tylko.
K: O czym myślałeś?
T: A nie … o niczym. Zostawić Cię tutaj samą?
K: Jak chcesz. –odpowiedziała, uśmiechając się uwodzicielsko.
T: No dobrze, to ty się tutaj rozgość i takie tam. Ja już wrócę do stada.
K: No to pa.
T: No cześć.
W drodze nad wodospad, długo myślałem o Kasjopei. Tam, w tych Turkusowych Źródłach poczułem się dziwnie. Tak jakby … dreszcze? Ale takie przyjemne. Ehh… co się ze mną dzieje? Oj dobra, to pewnie przez to magiczne miejsce. Tak! To na pewno przez to! W Lesie Ciszy spotkałem Elektę z Lusią.
T: Hej, dziewczęta! Co tam ?
Elekta: A dobrze, opiekuję się Lusią.
T: Hehe, a no, no. A tobie młoda jak się podoba w stadzie? –powiedział humorystycznie
Lusia: Ej! Mam na imię Eliza!
T: Tak, wiem młoda.
L: Nie mów do mnie młoda!
T: Spoko młoda! –Lekko szturchnął klacz i krzyknął : Ganiasz! Po czym odskoczył.
L: Ej! Co to ma być!
T: No jak to co? Ganiasz młoda!
L: Wcale, że nie.
T: No! Dawaj! Dawaj! Berek! Berek!
L: Tak?
Eliza szturchnęła lekko stojącą obok niej Elektę i uciekła.
L: No to teraz gania Elekta! Berek! Berek!
Elekta: Haha! No to ja was zaraz złapię!
I tak Tornado, Elekta i Eliza ganiali się po Lesie Ciszy. Aż w końcu przyszła Kasjopea, która wracała z Turkusowych Źródeł i powiedziała :

...Kasjopea...
K: Haha, Udało mi się opracować nowy eliksir !!!
T: Oooo, bardzo się cieszę, a jaki?
K: Przekonasz się jak go użyję ! A wy co robicie ?!
E: Bawimy się ! Berek, Ganiasz!
K: Okeeej! Haha, Luśka teraz ty . Hue, Hue, nie złapiesz mnie !
L: Niee, bo złapię Tora ! hahah . I mam Cię!
Długo uciekałam przed Torem, aż w końcu poślizgnęłam się i wpadł na mnie. Elekta i Luśka nie mogły wyrobić, ze śmiechu. Ja natomiast czułam się jakoś dziwnie, tak nieswojo, a zarazem bezpiecznie. Z tego co widziałam Tor był lekko zawstydzony. Los chciał, że postanowiliśmy wstać w tym samym momencie i zderzyliśmy się czołami. Wtedy klacze, wręcz tarzały się ze śmiechu, z resztą, ja też już nie mogłam, hahahaha nawet Tor się śmiał ! Czułam się jak pół roczny źrebak, naprawdę ubawiłam się za wszystkie czasy! Bawiliśmy się w berka jeszcze godzinę i musiałam iść zająć się swoimi sprawami.
K: Dobra ja muszę uciekać, wypróbować ten eliksir!
T: Szkoda, że już idziesz, ale życzę powodzenia. A my co dziewczyny !?
E: No ja to bym poszła się napić, bo jestem wykończona tym bieganiem.
L: Ja w sumie też.
T: No to lecim nad wodospad! Kto pierwszy !?
L: Hahah, Tor błagam ja ledwo wlokę za sobą kopyta!
T: Oj nooo doobra, żartowałem !
A ja pogalopowałam do Turkusowych Źródeł. I postanowiłam zaryzykować i użyć nowego eliksiru, który miał upiększać. Zażyłam go i spojrzałam w swoje odbicie w tafli źródeł. Nie mogłam wierzyć własnym oczom ! Moja grzywa stała się lekko falowana, a ogon dłuższy. Nogi jakby masywniejsze- takie jakich zawsze chciałam. Byłam zadowolona ze swojego Eliksiru! Więc poszłam się pokazać nad wodospad.. Biegnąc wpadłam na Huntera.
K: Ooo, hej. Mówiłam, że na siebie jeszcze wpadniemy.
H: Jak to?
K: Aaa, widzę, że już mnie nie pamiętasz, Kasjopea jestem!
H: Wyglądałaś chyba jakooooś inaczej!
K: Haha, to dlatego mnie nie poznałeś! Pamiętasz ten złoty flakonik? Była w nim niedokończona mikstura, ale w końcu ją skończyłam i taki właśnie dała efekt.
H: Jakże zacny efekt, Kasjopeo.
K: Ejj, bo się zawstydzę.- Wtedy spojrzałam w jego oczy. Oczy bez uczuć, zupełnie jak u Charona i Tornada. Uwielbiam takie oczy. Są cudowne, a zarazem niezwykłe!
H: Co się tak patrzysz?
K: A nie nic, zamyśliłam się troszeczkę.
H: Hehe, idziemy gdzieś na spacer?
K: Akurat mam trochę wolnego czasu, więc czemu nie?! To gdzie idziemy?

...Hunter...
H: Ja bym po prostu przemierzył ścieżki Kopytnego Lasu. Co ty na to?
K: W sumie to dobry pomysł, może przy okazji znajdziemy Korzeń Furemu, bo akurat jest mi potrzebny.- ruszyliśmy powolnym stępem.
H: Kaaaasja, ty to chyba jesteś pracoholiczką, cały czas za czymś ganiasz, czegoś szukasz, coś tworzysz.
K: Może masz rację, ale wiesz, przynajmniej czuję się potrzebna.
H: Jeśli trochę sobie odpuścisz też będziesz potrzebna.
K: Ale, co ja mam robić, jeśli nie będę robić tego co robię?
H: Haha, ale pięknie to ujęłaś. No nie wiem zajęła się czymś co Cię zrelaksuje, rodziną, nie wiem?
K: Stado jest moją „rodziną” poza nim nikogo nie mam. Co do relaksacji- bycie druidem naprawdę mnie relaksuje- nie myślę wtedy o problemach.
H: Jakie problemy może mieć taka klacz jak ty?- Zapytałem.
K: Długa, historia. Może lepiej żebyś nie wiedział, nie chcę do tego wracać.
H: Jeśli nie chcesz- nie będę nalegał.- Powiedziałem z rezygnacją.
Rozmawialiśmy jeszcze sporo czasu, a ja coraz bardziej byłem przekonany, że gdzieś już ją widziałem. Pamiętałem każdy jej krok- idealny ruch i proporcje. Wiedziałem jak się poruszy, gdzie postawi swoje piękne kopyto, ale za nic nie wiedziałem kim jest, skąd jest, nawet nie kojarzyłem jej imienia. Kasjopea- w sumie pasuje do niej . Taki gwiazdozbiór- piękna jak miliony gwiazd, choć nie docenia tego, w odróżnieniu od Kasjopei z mitu.
Kiedy tak szliśmy spotkaliśmy Elektę, u której był już pokaźny brzuszek ;)
H: Witaj Elekto jak samopoczucie?
K: Właśnie jak tam wszystko ok?
E: A nie narzekam, hehe tylko trochę przytyłam i nie mogę szarżować.
H: haha, przytyłaś, ale uwierz mi, jak urodzisz i zaczniesz wychowywać źrebaczka, to schudniesz szybciej niż myślisz, takie młode koniki są bardzo zwinne i chętne do zabawy.
E: A no właśnie wiem, już sobie to wyobrażam hasanie po lasach, łąkach, nie mogę się doczekać!
K: Elekta, właściwie to powiedz mi jak to jest być w ciąży? Jakie to uczucie mieć tam w środku coś żywego, co się w dodatku porusza?


...Elekta...
E.To jest dziwne uczucie i od czasu do czasu poruszy się. A po co się pytasz?
K.Jestem ciekawa.
Elekta była dumna z tego ,że będzie miała źrebaka.Elekta powiedziała do Kasjopei:
E.To masz kogoś na oku?
K.Hmm.
E.Wiesz jesteśmy tak jakby ''rodziną'' więc możesz mi powiedzieć.
K.Wiem.
E.To powiesz?
K.Nie wiem.
E.To jak będziesz miała kogoś na oku to powiesz?
K.No nie wiem.
E.To powiesz jak będziesz chciała.

...Kasjopea...
K: Kurcze ale co ja Ci mogę powiedzieć na ten temat. Sławek jest z Tosią. Tornado z Arsabell- co mnie jakoś nie cieszy. Serafin z Tobą. Ferek jest młodziutki. Hunter, ehh wydaje mi się, że on jednak czuje coś do Lusi- życzę im szczęścia! Connor, też młody. A Nerkaido, no nie ukrywam podoba mi się, ale co ja mam do gadania skoro on jest wielce zakochany w Arsie, cóż, no chyba przyszło mi zostać samotną.
E: Heh, no rzeczywiście nie zbyt ciekawa sytuacja. Ale ogólnie zamierzasz kogoś mieć?
K: Czy zamierzam to może złe pytanie. Czy chciałabym mieć- to na pewno. Chciałabym założyć rodzinę- swoją własną. Mieć ogiera, potem źrebaczka- kto wie, może nawet 2 . To jedno z moich największych marzeń, ale co z tego jeśli jego spełnienie nie zależy ode mnie.
E: Hmm, myślę, że nie do końca tak jest. Spójrz tam stoi Nero-zupełnie sam.
K: Tak i co w związku z tym?
E: Może byś tak do niego podeszła i zagadała?
K: Przecież my się prawie nie znamy!
E: No właśnie, to może warto się poznać!
K: Wiesz co, chyba masz rację- dziękuję !
E: Nie ma za co!
Podbiegłam więc do Nerkadio . Byłam zahipnotyzowana jego urokiem, ale postanowiłam coś z siebie wydukać.
K: Hey, Nero !
N: Dzień dobry Kasjopeo.
K: Wieesz, noo ten…
N: Haha, no ten nie wiem.
K: Może przejdziemy się gdzieś na spacer, pogadamy troszkę. Chciałabym Cię lepiej poznać w końcu jesteśmy w jednym stadzie. 

...Nerkadio... 
N : Jasne, idziemy nad wodospad?
K : Możemy
Pogalopowaliśmy w stronę wodospadu.
N : To co chciałaś mi powiedzieć ?
K : No, wiesz podobasz mi się bardzo.
N : Eeee....Wybacz wiele klaczy mi mówi, że jestem bardzo ładny i wiele się we mnie kocha, ale ja kocham tylko i wyłącznie Arsabell, ona jest piękna.
K : No tak, Arsabell jest bardzo ładna. - powiedziała ze smutnym głosem.
N : Kasjopeo, jeśli cię uraziłem to bardzo przepraszam.
K : Nie uraziłeś ..
N : To dlaczego jesteś smutna ?
K : Bo też miałam swoją wielką miłość i czekam na tego jedynego, ty mi się spodobałeś.
Nero zatkało, ale on tylko kochał Arsabell. Nagle doszła do nas Lusia.

...Lusia...
L: Hi.
N: Co Hi?
L: Nic. Zakochałam się!
K: W kim?
L: Zgadnijcie!
N: Eee...Ferek?
L: Nie.
K: Hunter.
L: Skąd wiesz?!
K: Ciągle o nim mówiłaś, że jest drań i cię odtrącił...
L: Ale nie! Kocha mnie!!!! No! Teraz, już mam z głowy, już nie muszę wam mówić, ale została jeszcze reszta stada.
N: Ale z ciebie gaduła... - odparł Nero z niesmakiem - A Hunter już o tym wie że nam powiedziałaś?
L: No...właściwie nie... - zakłopotałam się - Ale zaraz się dowie.
N: Zmieniłaś się jakoś....
K: To przez miłość, Nero. Musiałaś być w nim bardzo zakochana.
L: Tak! - odparłam, zadowolona, że na mnie skupia się cała uwaga.

...Kasjopea...
K: Haha, widzę, że jesteś naprawdę szczęśliwa, więc też się cieszę, choć cały czas wydaje mi się, że Huntera już gdzieś widziałam! Że go skądś znam!
N: Haha, Kasja jesteś druidem, może tam powąchałaś jakieś ziółko i masz omamy ! Hahahaha!
K: Nero jak widzę poczucie humoru wróciło!
N: No, wiesz to nie ja jem halucynogenki lub wącham jakieś ziółka.
L: Hahaha, jak widzę to wy oboje coś wciągacie!
K: No Lusia dobrze, że ty nie musisz- Fazę masz przez miłość, więcej specyfików nie trzeba, Hue Hue.
N: Dobra dziewczynki. Wy sobie tu poplotkujcie, a ja zmykam się napić.
K: OK. Paa!
L: Pa, Nero! Do potem!
Nerkadio sobie pobiegł, a ja z Lusią dalej rozmawiałyśmy.
L: A gdzie masz swoją małą Dee ?
K: Śpi w domciu.
L: W Turkusowych Źródłach?
K: Mhmm.
L: Ona jest taka kochana.
K: Wiem, jest cudowna, mam nadzieje, że wyrośnie na piękną i mądrą klacz!
L: No, ja to ogólnie życzę ci powodzenia jak zacznie dorastać!
K: Hahaha, no dziękuję przyda się, ale wiesz Ciebie to też kiedyś czeka.
L: Kieeedyś możliwe, że tak. W takim razie sobie też życzę powodzenia!
Rozmawiałyśmy jeszcze kilkanaście minut i stwierdziłyśmy, że pójdziemy na łąkę coś zjeść. Całą drogę rozmawiałyśmy jeszcze i Hunterze i Deii. Gdy zjadłyśmy Lusia poszła do groty- do Huntera, a ja nad Turkusowe źródła to mojej malutkiej Deadii.