wtorek, 19 marca 2013

Od Aomori

Przekroczyłam właśnie granicę Rosji . Rozejrzałam się , czy nigdzie w pobliżu nie ma ludzi . Była to mała i spokojna wieś . Ludzie tu nie żyli zbyt bogato - stwierdziłam patrząc , na ubogie gospodarstwa . Mogli mnie złapać . Nie zdziwiłabym się . Darmowy , młody koń .. Przebiegłam więc pobliskim lasem . Wychodząc z niego spojrzałam na znak drogowy. Była na nim Polska nazwa miejscowości . Przynajmniej miałam już pewność gdzie jestem . Z powrotem weszłam do lasu i biegłam w jego wzdłuż . Przebiegłam sporo kilometrów , a przynajmniej mi się tak wydawało . Napiłam się z pobliskiej rzeki i biegłam dalej . Była już noc . Stojąc na lekkiej wyżynie ujrzałam 2 wilki .Najwyraźniej były na polowaniu , a ja nie zamierzałam być zjedzona . Nie okazując strachu szłam przed siebie . Wilki zaczęły się skradać . Głupie stworzenia - myślały , że ich nie widzę . Nachyliłam się do ziemi . Jeden z wilków wyskoczył przede mnie . Nie gryzł mnie tylko nierozumnie przekrzywił łeb .
- No co jest ? Nie uciekasz ? - Zapytał mnie .
Nic mu na to nie odpowiedziałam tylko poszłam dalej . Drugi z nich zrobił to samo
- Zgrywa taką odważną ? No co ? Uciekłaś z stadniny , bo nie dali ci jedwabnego siodła ?
Nagle oba wilki wybuchły śmiechem . Nie mogłam wytrzymać . Głośno i doniośle prychnęłam na jednego z nich .
- No proszę, pokazujemy pazurki ? Ahaha. - Powiedział .
- Mogłeś mnie nie zaczepiać . Ty idioto . - Powiedziałam .
Wilk wyraźnie się zdenerwował i rzucił na mój kark . Widać nie nauczyli go w watasze jak polować . Przewróciłam się na grzbiet i przycisnęłam go plecami do ziemi . Drugi rzucił się na mnie od przodu . Starałam się go odepchnąć kopytami , jednak nie dawałam sobie rady . Wyskoczyłam do góry podnosząc się . Przycisnęłam szyję leżącemu wilkowi . Najprawdopodobniej uszkodziłam mu tętnice , bo się nie ruszał . Trudno , niestety takie właśnie brutalne jest życie . Drugi tylko przełknął ślinę . Prychnęłam ponownie . Wilk podkulił ogon i ze łzami w oczach po stracie towarzysza odszedł . Mogłam iść dalej . Nie spieszyłam się . Gdy słońce zaświeciło i była gdzieś około 7 zauważyłam wypasające się stado koni . Niepewnie podeszłam od strony lasu . Zapytałam pierwszego lepszego konia :
- Gdzie tu jest Alfa, lub beta ?
- Pewnie nad wodospadem . - Powiedział wskazując drogę.
Poszłam więc tam.
- Halo ? - Zapytałam niepewnie przy wejściu .
- Kogo sprowadza tak wcześnie ? - Zapytała jeszcze pół śpiąca alfa .
- Nie wiem czy mogę, ale chciałam dołączyć do owego stada, mogę ?
- Oczywiście . Nie widzę przeszkód . -Odpowiedziała .Uradowana dołączyłam do reszty koni . Z początku trochę dziwnie się wszyscy na mnie patrzyli , nikt do mnie nie dochodził . Trudno , jak dawniej byłam samotna, lecz przynajmniej wiedziałam gdzie mam być . Może jeszcze uda mi się zdobyć w kimś z tego stada sympatię ? - Leżałam zamyślona pod sosną .

...Tornado...
Spacerowałem sobie po Kopytnym Lesie. Wszyscy byli zajęci, więc im nie przeszkadzałem. Gdy nagle zobaczyłem Aomori leżącą pod sosną, wyglądała na zamyśloną. Hmm? Zagadać czy nie? No dobra, najwyżej jej przeszkodzę. Pomyśli sobie kiedy indziej. Podszedłem do zamyślonej klaczy i powiedziałem: -Hej Aomori! Nie chciałabyś może przejść się ze mną?
A: Hej Tornado! –odpowiedziała lekko zawstydzona –A gdzie się przejść?
T: A nie wiem, gdzie chcesz. Możemy iść na łąkę poganiać się z resztą stada.
A: Hmm… wiesz …. Za bardzo to mi się nie chce.
T: ymm….
Poczułem się dość dziwnie. Jak to? Nie chce jej się? Ale no? Ze mną nie chce iść? Dziwna klacz, ale ja się tak łatwo nie dam.
T: No to może pójdziemy … do Lasu Marzeń?
A: Do Lasu Marzeń?
T: No tak, czemu nie?
A: No nie wiem …
T: No weź no! I tak nie masz co robić.
A: No w sumie to ….
T: No chodź! Nie daj się prosić. – uśmiechnął się uwodzicielsko.
Klacz spojrzała na jego głupawy uśmieszek i także się uśmiechnęła.
A: Hehe, no dobrze.
W drodze do Lasu Marzeń rozmawiali o swojej przeszłości, gdy nagle wpadła na nich Kasjopea.
K:Oh, przepraszam!
T: Heh, nic nie szkodzi. Gdzie ty się tak śpieszysz?

...Kasjopea...

K: No błagam cię Tor? Gdzie ja się śpieszę, dziwne pytanie.
T: Hehehe, pewnie do tego twojego umagicznionego miejsca!
K: Tak, właśnie.
A: A, że tak zapytam, to co znaczy, wiecie jestem tu nowa, więc..
K: To takie miejsce druida, inne konie nie wchodzą tam często, ale jeśli chcesz, mogę Ci je pokazać.
T: Oj, Kasjopea teraz ja porywam Aomori do Lasu Marzeń- spóźniłaś się.
A: Ale Toooor, ja w sumie to chciałabym tam iść!
K: To ja mam pomysł. Najpierw pójdźcie sobie do tego lasu, w ogóle to wiecie, że ja tam jeszcze nie byłam, znaczy raz, po Tora, a tak żeby pomarzyć to nie… ehh. I jak wrócicie, to zapraszam was do siebie!
T: No ja myślę, że to propozycja nie do odrzucenia! A ty Aomori?
A: Ja również!
K: No dobrze, więc wy idźcie, a ja lecę do siebie, staram się przyrządzić coś nowego !
T,A: No to do zobaczenia !!!
K: Paa!
Pobiegłam więc do Turkusowych źródeł. Chciałam zrobić pewien eliksir, ale jak zawsze ten sam problem brakuje mi kilku składników, których nie mogę znaleźć w pobliżu. Będę musiała któregoś dnia wybrać się na dłuższą wyprawę w ich poszukiwaniu. Zajęłam się sprzątaniem mojego miejsca pracy. Zobaczyłam jak pędzą Tor i Aomori- no nie zaprzeczę byłam lekko zazdrosna. Chyba, o każdego ogiera w jakimś stopniu jestem zazdrosna, ale o Huntera i Tornado jakby bardziej.. Dziwne uczucie, ale przecież chcę by Tor był szczęśliwy, więc cieszyłam się z jego szczęścia- który było po nim widać.
T: No hej, nasz druidzie.
A: Kasjopea, ale masz tu pięknie.
K: No nie zaprzeczę, teraz pięknie, ale dobrze, że nie przyszliście wcześniej, bo było burdello bum bum. Hehehe.
T: Haha, oj no taki po prostu artystyczny nieład.
A: A co to za kwiat, jest śliczny!?
K: Kwiat Amezodu, wykorzystuję go do przyrządzania Diamentowego Pyłu.
T: Chyba się Kasja nie obrazisz, jeśli ukradnę Ci jeden?
K: No jednego ewentualnie możesz porwać!- odpowiedziałam ironicznie
T: Proszę, to dla Ciebie, teraz ty tłumisz urodę tego kwiatu- Powiedział Tor wpinając Aomori kwiat w grzywę.
To było takie słodkie i kochane. Widziałam jak Tor na nią patrzy. Wpadłam więc na wspaniały pomysł. Powiem, że muszę po coś iść, żeby mogli zostać tu sami.
K: Kuuuurcze, słuchajcie ja muszę lecieć po sadzonki pewnych kwiatów, do nowych eliksirów, bo umówiłam się z pewnym Królikiem, zostaniecie tutaj? Popilnowalibyście mojego dobytku. Ja wrócę, za jakieś 2 godzinki, a ten złoty kociołek trzeba zdjąć z ognia za pół godziny. Zajęlibyście się tym?
A: Nie ma problemu! Prawda Tor?
T: Jasne, wszystkim się zaopiekujemy.
K: To ja lecę- oznajmiłam, a oni mieli czas dla siebie i dalej rozmawiali.
T: W końcu poznałaś naszego druida!
A: Tak, nareszcie.
T: A co o niej myślisz, słoneczko?

...Aomori...
Słoneczko? Dość dziwny zwrot. Nie wiedziałam więc jak mam na to zareagować. Uznałam , że po prostu to zignoruje i odpowiem na pytanie .
A : Jest nawet miła .. Nie znam się za bardzo , ale wydaje mi się , że druid powinien być miły .
T : No tak, powinien . - Powiedział uśmiechając się . - Zastanawiam się tylko, co my tu będziemy robić przez te 2 godziny .. - Dodał po krótkiej chwili .
A : Trzeba znaleźć jakieś zajęcie, na pewno nie będzie nam się nudzić .
T : Zajęcie? Ale jakie?
A : No właśnie mówię, że trzeba jakieś znaleźć .
Zapanowała krótka cisza. Nie było ani tematu do rozmowy, ani żadnego zajęcia. Minęło 10 minut , nadal nie mieliśmy żadnego konkretnego zajęcia. Zaczęłam nucić (Klik) Czas nagle płynął szybciej. Minęło już chyba owe pół godziny. Czy niemieliśmy czasem czegoś zrobić? Ah , tak! Miliśmy zdjąć kociołek z ognia. Doszłam niepewnie do kotła i popchnęłam go. Niestety , że jestem niezdarą kociołek się przechylił. W ostatniej chwili złapał go Tornado.
A : Mało brakowało, dzięki . - Powiedziałam. Ogarnął mnie wstyd. Jednak często mam takie odczucie i zdarzają mi się niezręczne sytuacje. Dlatego też za dzieciństwa przezywali mnie ''Minam Condition ''.
T : No , minęło już sporo czasu, a my nadal nie mamy zajęcia ... Co będziemy robić?
A : Hmm... Skoro zdjęliśmy już go z ognia, to może wyjdziemy przed grotę?
T : A tam, co będziemy robić ?
A : Po prostu rozmawiać .
Ogier skinął łbem i wyszliśmy przed pracownie Kasjopei .
Rozmawialiśmy o przeszłości. Znów? Trudno. Jak widać nawet tu ona mnie zadręcza. Bardzo szybko mijał czas.
A : Hmm.. Powinna już być. W sumie to nie mam dobrego poczucia czasu ,ale tak na oko to powinna .

...Tornado...

T: A no powinna, może coś ją zatrzymało? Albo … wiesz co… może chodźmy jej poszukać.
A: No jak chcesz.
I pobiegliśmy poszukać Kasjopei. Może coś jej się stało? Zacząłem się o nią martwić.
T: Kasjopeaaa!!! Kasjaaa!!! Gdzie jesteś?
A: Kasjopea!!!
Zauważyła nas Arsabell. Wyglądała na nieco zdenerwowaną. Spytała:
Ar: Hej? Co? Bawicie się w chowanego?
T: Hej, słodka. Nie, szukamy Kasjopei. Coś długo nie wraca i zaczynam się martwić.
Ar: Co? A o mnie to się nigdy nie martwisz!
I uciekła, roniąc przy tym łzę jedną i drugą. „Ahh… Tornado? Ty to masz życie, kurde … Weź za nią biegnij! No!” Podpowiadał mi głos w mojej głowie.
T: Aomori, ja pójdę do Arsabell a ty poszukasz Kasjopei?
A: Ok, leć. Powodzenia!
T: Heh, dzięki. Kochana jesteś. –dotknął lekko klacz w policzek. I pobiegł za Arsabell.
Długo szukał jej po Kopytnym Lesie, ale po klaczy ani śladu. No gdzie ona może być? -pomyślał (usłyszał cichy płacz).
T: Arsabell?
Ar: Odejdź ode mnie!
T: Oj, co się stało? –powiedział smutnym głosem, a następnie przytulił czule łeb do jej łba.
Arsabell cofnęła głowę i krzyknęła :
-Odejdź ode mnie!
T: Śnieżynko?
Ar: Nie mów tak do mnie! –przerwała mu klacz.
T: Oj, Arsabell. Przestań. Co się stało? Przecież mi możesz powiedzieć.
Ar: Co się stało! Ty już dobrze wiesz co się stało!
T: Ale przecież to nic nie znaczy. Czy nie mogę martwić się o członków naszego stada?
Ar: Tak? Ale o mnie to jakoś nigdy się nie martwisz!
T: Arsabell! Przestań! Dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie!
Uuu… co ja powiedziałem? Kocham? Ymm…. (ogier zawstydził się)
Ar: C…c… co? Kochasz mnie? – odpowiedziała zszokowana klacz
T: Tak, kocham Cię.
Ar: Ale mówiłeś, że ….
T: Tak, mówiłem. (przerwał klaczy) Ale już mamy środek jesieni, przez ten czas często Cię obserwowałem i … no wiesz … jakoś tak wyszło …
Arsabell znowu zaczęła płakać i przytuliła się do karego ogiera.
T: Czemu znowu płaczesz? – przytulił ją
Ar: Tym razem płaczę ze szczęścia.
Tornado razem z Arsabell byli sami jeszcze przez godzinkę. Zbliżał się wieczór, więc poszli już nad wodospad do reszty stada oznajmić im tą cudowną nowinę, że są razem. Na szczęście Aomori znalazła Kasjopee. Tor podszedł do niej i spytał : A ty gdzie byłaś? Wiesz jak się martwiłem?

...Kasjopea...

K: Oj , przepraszam, ale nawet nie miałam jak Was poinformować, że musiałam zostać trochę dłużej u królika, no zwyczajnie mnie zagadał, a potem jeszcze pomyliłam drogę i tak wyszło sam rozumiesz. Naprawdę przepraszam, że przeze mnie się martwiłeś.
T: No spokojnie, ale zioła od królika masz.
K: No mam, mam, ale mam też coś dla Ciebie!
T: OO, jak miło dla mnie? Cooo?
K: Opiernicz !!! Całkiem nie dawno upierałeś się, że jej nie kochasz, a teraz co? Żeby nie było nieporozumień, to nie jest tak, że ja mam przeciwko waszemu związkowi, czy że jestem zazdrosna, po prostu, sam mnie pytałeś jak jej powiedzieć, że jej nie kochasz, a teraz wyznajesz jej miłość i jesteście cudowną parą Alfa, Ohh i Ahh i takie to słodkie, że aż mnie mdli. Więc powiedz jak to się wszystko stało
T: No tak jakoś wyszło…
K: Jak wyszło!? Błagam Cię Tor. Jeśli ją kochasz to wszystko w porządku, ale jeśli okłamujesz sam siebie i w dodatku całe stado, to chyba tak być nie powinno. Co masz do powiedzenia na ten temat !?

...Tornado...
T: Nie martw się Kasjopea, nikogo nie okłamuję. Ani siebie ani stada. Nie dawno ? Kasja mamy już prawie koniec jesieni. Niedługo będzie zima, wiosna … a latka lecą. Uwierz mi! Kocham Arsabell, chociaż może tego nie widać. Ale taki już jestem.
K: Jasne Tor … daruj sobie … Ale jak tak chcesz to już twoja sprawa ….
Kasjopea odeszła i udała się w stronę Lasu Ciszy.
Ar: Tornado! Co Kasjopea ma na myśli?
T: Gdybym ja to wiedział.
Ar: Naprawdę mnie kochasz? Czy tylko udajesz!
T: Arsabell. Kocham Cię! Naprawdę!
Ar: A Aomori?
T: Aomori to moja koleżanka, tak jak Kasjopea, Elekta, Chanel czy Eliza. Chociaż Eliza to raczej jak moja młodsza siostra. Dobrze wiesz jaki ja jestem, ale uczyli mnie, że dla klaczy zawsze trzeba być miłym. Wiem, że jesteś zazdrosna, ale uwierz … nie masz o co, bo w moim sercu jesteś tylko ty.
Arsabell zaczęła płakać , przytuliła się do Tornada i wyszeptała:
Ar: Kocham Cię …
Następnie oboje udali się nad Wodospad i położyli się spać.