poniedziałek, 11 marca 2013

Karia- Zatoka Przemyśleń

Dziś w nocy zupełnie przez przypadek trafiłam do Zatoki Przemyśleń. Przywitał mnie tam Magiczny Królik.
MK- Witaj, Karia. Co Cię tu sprowadza?
K- W sumie nic, trafiłam tu zupełnie przypadkiem, ale nie żałuję bo jest pięknie.
MK- Tutaj nigdy nie trafia się przypadkiem, widocznie masz sprawę, nad którą musisz się zastanowić.- powiedział i zniknął.
Rzeczywiście tak było. Coś w środku nie dawało mi spokoju. Martwiłam się o moją przyszłość. Co prawda mam przyjaciół w stadzie. Tora, który jest naprawdę fenomenalnym koniem, któremu mogę powiedzieć wszystko. Aczkolwiek czegoś w życiu mi brakuje. Może kogoś i chyba w tym tkwi cały problem. Tak. Musze o tym z kimś porozmawiać.
Kierowałam się więc w stronę Kopytnego Lasu. Nagle miałam wizję. Widziałam Bułanego ogiera, walczącego z watahą wilków. Na tym wizja się skończyła. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie znam żadnych takich ogierów, więc nie wiem co to może znaczyć. Poszłam więc dalej. Mój problem nie dawał mi spokoju, więc postanowiłam obudzić Tora.
T: Co się dzieje?
K: Mam pewien dziwny problem możemy porozmawiać?
T: Owszem. Przejdziemy się na spacer, a ty mów o co chodzi, tylko nie zbudź stada.
K: Widzisz, niedługo kończę 6 lat, a w moim życiu nikogo nie ma. Do nikogo ze stada nic nie czuję, a nie chce zostać sama. To nie daje mi spokoju. Może to jeszcze nie czas, a może jestem jakaś inna, może nie mam uczuć? Co o tym myślisz?

...Tornado...
T: No cóż, co ja mogę myśleć. Nie dawno straciłaś swojego ukochanego, więc to normalne, że do nikogo z naszego stada nic nie czujesz. Nie jesteś inna, jesteś wyjątkowa.
K:Wyjątkowa? Czemu tak uważasz?
T:Ostatnio jak zauważyłaś w naszym stadzie, klacze trochę …. Jak by to powiedzieć … powariowały?
K:Co masz konkretnie na myśli?
T:No chodzi mi o … no … te miłosne sprawy … no wiesz..
K:Aha. Rozumiem. Ale czemu uważasz, że ja jestem wyjątkowa?
T:Wiesz, ty jedyna zachowywałaś się normalnie. Gdyby nie ty, Arsabell na pewno by się na mnie obraziła za ten spacer.
K:Oh, nie przejmuj się nią. Klacze już takie są, a zwłaszcza te zakochane.
T:Heh. Wiesz co ? Dzięki, że mnie obudziłaś.
K:Czemu?
T:Ostatnio mam kilka problemów i też chciałem z tobą porozmawiać. Na początku miałem iść do szamana, ale oni teraz mają ważniejsze sprawy.
K:No w sumie to masz rację. Każdy nie może doczekać się źrebięcia.
T:No też właśnie.
K:A więc mów o co chodzi.
T:Niby byłem w Zatoce Przemyśleń, ale chciałbym jeszcze kogoś spytać o radę.
K:No więc?
T:Jak już wiesz Arsabell się we mnie kocha.
K:A ty teraz nic do niej nie czujesz. Prawda?
T:yyy….No tak.
K:I chcesz spytać jak jej to powiedzieć?
T:Heh. Skąd ty to wiesz?
K:Intuicja?
Tor uśmiechnął się i spytał: Więc co mi radzisz zrobić?

...Karia (Kasjopea)...
K: Wiesz, że nie będzie dla Ciebie proste jej to powiedzieć. Ani jej-tego zrozumieć. Nikomu nie jest łatwo zrozumieć dlaczego, ktoś odrzuca jego miłość.
T: Owszem, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie mogę być z kimś kogo nie kocham, a bardzo źle czułbym się z tym, gdybym był z Arsabell tylko dlatego, że przypomina mi Lili. Oczywiście szanuję Arse, bardzo, bardzo ją lubię, ale nie czuję do niej żadnej chemii.
K: Rozumiem Cię doskonale. Musisz, więc powiedzieć to tak, aby jej nie urazić. Myślę, że dobrze będzie, kiedy zabierzesz ją na spacer, tylko nie na łąkę miłości, czy do lasu miłości- sam rozumiesz.
T: Tak, tak, mogłaby pomyśleć, że chcę jej powiedzieć, że ją kocham, a to zupełnie mija się z celem.
K: Dokładnie, więc zabierz ją może w nocy do Zatoki przemyśleń. Powiedz jej po prostu, że naprawdę bardzo ją lubisz, ale nie kochasz i to nie jest Twoja wina, to po prostu siła wyższa, bo przecież nikogo nie można zmusić żeby kogoś kochał , prawda? Nic do niej nie czujesz poza przyjaźnią, której nie chcesz zniszczyć.
T: W Zatoce Przemyśleń, może ona lepiej to przyjmie, tam problemy rozwiązuje się dużo łatwiej.
K: Właśnie o to mi chodziło.
T: Więc muszę zebrać w sobie siły i jej to powiedzieć, tylko ja tak bardzo nie chcę jej zranić…
K: Słuchaj, zranisz ją albo siebie- decyzja należy do Ciebie.
T: Masz rację. Nie mogę oszukiwać sam siebie- to bez sensu. Obiecuję, że jutro jej to powiem.
K:Jestem z Ciebie dumna, choć z drugiej strony bardzo mi jej szkoda. Jest naprawdę cudowną klaczą, co ja bym dała za jej śnieżno białą maść… Ale mam przeczucie, że na nią też przyjdzie czas i znajdzie odwzajemnioną miłość.
T: Ten czas to na każdego przyjdzie, nawet na Ciebie.
K: heheh, śmiem powątpiewać Milordzie!- z uśmiechem powiedziałam.
Następnej nocy, postanowiłam sprawdzić, czy Tor mówił prawdę. Użyłam więc swojej mocy OBE i pozostawiając swoje ciało w kopytnym lesie, weszłam do Zatoki Przemyśleń i zobaczyłam tam:

...Tornado...
Posłuchałem rady Kasjopei i postanowiłem zabrać Arsabell na spacer. Długo szukałem Arsabell, lecz nigdzie jej nie było. „Gdzie ona może być?” – pomyślałem. W Zatoce Przemyśleń na pewno jej nie ma, słońce góruje na niebie, więc to za wcześnie. A Hypnos powiedział, że każdy wchodzi i wychodzi o tej samej porze, więc ona musi być gdzieś w Kopytnym Lesie. Byłem już wszędzie i nad wodospadem i na łące, nawet na obrzeżach Zakazanego Lasu. Ale Arsabell ani śladu. Postanowiłem spytać się stada czy czasem jej nie widzieli. Ale niczego się nie dowiedziałem. Postanowiłem wrócić nad wodospad i nagle przypomniało mi się, że nie sprawdzałem jeszcze na łące i lesie miłości. Więc pogalopowałem na łąkę, ale oprócz Słavka i Tosi nikogo tam nie było. Więc wszedłem do lasu i w końcu zobaczyłem tą cudowną śnieżnobiałą maść. Podszedłem do Arsabell i zacząłem rozmowę.
T: Hej, Arsabell! W końcu Cię znalazłem! Wiesz jak długo Cię szukałem?
A:C…c…co? Szukałeś mnie? Dlaczego?.
Klacz wyglądała na zadowoloną, bałem się, że pomyśli, że chce jej wyznać miłość. Powiedziałem:
-Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, będzie to dość trudne dla Ciebie jak i dla mnie.
A:Tornado? Co chcesz mi przez to powiedzieć?
„Kurde, to nie tak miało być, teraz to na pewno pomyślała, że chce jej wyznać miłość. Ehh.. Tor! Geniuszu! Co ty odwalasz?”- pomyślałem. I odpowiedziałem:
-Arsabell, zapraszam Cię wieczorem na spacer do Zatoki Przemyśleń. Las Miłości to nie jest odpowiednie miejsce, na to co chcę Ci powiedzieć.
Arsabell przestała się uśmiechać, wyglądała na smutną, ale odpowiedziała:
-No dobrze. A teraz przepraszam, muszę wrócić do stada.
Po jej słowach czułem się strasznie, nienawidzę jak klacze są smutne, a na dodatek jeszcze przeze mnie. Więc zniknąłem i udałem się za Arsabell. Przez resztę dnia obserwowałem ją i stado, które chciało ją pocieszyć. W końcu nastała noc. Wszyscy już smacznie spali. Poszedłem po Arsabell i razem udaliśmy się do Zatoki Przemyśleń. Nagle pojawił się Hypnos, ale powiedział tylko : Ooo… widzę, że to poważna sprawa! Dobrze! Dobrze! Nie będę wam przeszkadzać. I zniknął. Po tym czułem się jeszcze gorzej. Spacerując po plaży w końcu się odezwałem:
-Wiesz Arsabell, to co chciałem Ci powiedzieć nie będzie może miłe, ale musimy o tym porozmawiać.
A:No więc o co chodzi? –powiedziała smutnym głosem.
T:Arsabell, dobrze wiesz, jak bardzo tęsknię za Lili i wiesz też, że bardzo mi ją przypominasz.
A:Tak?
T:Nie chcę Cię ranić, ale nie mogę teraz z tobą być. Bardzo, bardzo Cię lubię i podobasz mi się, ale nie czuję do Ciebie tego samego, co ty czujesz do mnie. Nie potrafię się zakochać, kiedy mam złamane serce. Musi minąć trochę czasu, zanim się zakocham i postanowię mieć rodzinę. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.

...Arsabell...
A : Tak rozumiem, też kiedyś straciłam swoją miłość.Nie chce mi się o tym gadać, bo mi się strasznie smutno zrobiło.
T: Nie przejmuj się będzie wszystko okey, zawsze ktoś musi stracić swoją drugą połówkę
A:Tak wiem, ale to było naprawdę smutne jak mnie kiedyś potraktowano, dlatego jestem taka zazdrosna o wszystko i o wszystkie klacze ... Niektóre są piękne tak jak Tosia , Elekta , Kasjopea , Czy Eliza. Ja nie jestem taka ładna jak mówisz, inny mnie uważają za głupią i naiwną idiotkę a inni za słodką i ładną klacz. Mnie to dokładnej nie obchodzi kto i co o mnie mówi, ważne że się liczy jako przyjaciel, więc wybacz że jestem taka ...No wiesz ...
T: Nie przesadzaj jesteś piękną klaczą, ja właśnie nie uważam, że jesteś głupia czy naiwna, bardzo cię lubię ale to bardzo.
A : Dziękuję też cię bardzo ale to bardzo lubię. Nawet kocham, ale to swoją drogą .
T: Taa. (ogier uśmiechnął się) To jak wracamy do naszego wspaniałego stada?
A : Idź ja jeszcze trochę zostanę i pomyślę.
T: Ok . Do zobaczenia w stadzie!
A : Paa ...
Gdy Tor poszedł pomyślałam i podziękowałam ...
A : Jak ja cię kocham Księżycu za wszystko ci dziękuję za wspaniałe stado i kochanych przyjaciół ... I pogalopowałam w stronę stada ....