środa, 27 marca 2013

Eliza- Imię

- Hunter. - powiedziałam.
H: No to dobrze, że mówisz jak mam na imię. Prawię już zapomniałem - uśmiechnął się.
L: Nie Hunter! Chodzi mi, że jak miałabym źrebaka to nazwałaby go jakoś!
H: Co?! A! No to ja proponuję Eliza, Albo Elizabeth, albo Lusia...
L: Ja proponuję Hunter...Ale nie w tym rzecz, ja mówię na poważnie.
H: Ja też!
L:Ale ja bym nazwałam młodego źrebaka Allone.
H: Co?! O tym nie słyszałem...
L: Bo to znaczy sam albo sama, w zależności od płci.
H: Po jakim?
L: Po Angielsku.
H: A co to znaczy: What's he saying?
L: To znaczy...A! To znaczy Co on powiedział?
H: A skąd znasz Angielski?
L: Moja ciocia była z Anglii - powiedziałam z nieskrywaną dumą. - To co zgadzasz się na to imię?
H: Co?! - zachłysnął się właśnie pitą wodą. - Planujesz źrebaczka?
L: Nie! Tylko na wszelki wypadek tak ustalam.
H: Aha. Allone... jak to się właściwie mówi?
L: Po polsku? Mówi się: Alląłn
H: Heh. Fajnie. Pasuje do popaprańca - i zaczął się śmiać.
L:Haha! - przedrzeźniam go. - To jest dla klaczy, chyba...To co?
H: No gdyby była poważna...zobaczymy jak trochę podrośnie...A jak nie będzie poważna to zmienimy nie?
L: Taaaak